W zrewitalizowanym szybie katowickiej Kopalni „Wieczorek” bije nowe serce aktywności społecznej Janowa-Nikiszowca. Galeria Szyb Wilson i działająca przy niej Fundacja Eko-Art Silesia przyciągają artystów, społeczników i mieszkańców pobliskich familoków.
Nikiszowiec. Tu czas jakby zatrzymał się w miejscu dobre kilkadziesiąt lat temu. Ciągnące się budynki robotnicze ustawione w równiuśkich rzędach wydają się nie mieć końca. Zbudowane z charakterystycznej ciemnej cegły, z czerwoną stolarką okienną, od razu przyciągają wzrok przyjezdnych. To tzw. familoki, jedne z najbardziej charakterystycznych obiektów architektury przemysłowej Górnego Śląska. Tu cała dzielnica tonie w jednakowych barwach. Wśród tych szarych zabudowań, których bohaterem swoich filmów uczynił m.in. Kazimierz Kutz, bije nowe serce aktywności społecznej w katowickiej dzielnicy Janów-Nikiszowiec. Wszystko za sprawą rewitalizacji pokopalnianego szybu pobliskiej kopalni „Wieczorek”. Zdegradowany obiekt poprzemysłowy zmienił się nie do poznania. Teraz działa tu Galeria Szyb Wilson i Fundacja Eko-Art Silesia, które pasją do sztuki zarażają mieszkańców dzielnicy. Ale nie zawsze tak było.
Tradycja górnicza
Początki istnienia kopalni sięgają 1826 r., sam szyb zaczęto drążyć w 1864 r. Tak zaczyna się historia Kopalni „Giesche”, którą po II wojnie światowej przemianowano na Kopalnię „Wieczorek”. Powstanie kopalni otworzyło zupełnie nowy etap w dziejach ziemi janowskiej, która później stanie się jedną z dzielnic stolicy Górnego Śląska. Wraz z wkroczeniem przemysłu ciężkiego, niezbędne okazało się wybudowanie osiedli robotniczych dla ludzi, którzy przybywali do pracy w kopalni. W efekcie powstaje wyjątkowa na skalę światową, niezwykła osada górnicza Nikiszowiec, którą później z taką pasją będzie dokumentował w „Soli ziemi czarnej” i „Perle w koronie” Kazimierz Kutz.
Dzisiejszy teren Galerii zajmowały dwa szyby wydobywcze, Richthofen i Hulda, które od 1935 r. nazywane są Wilson I i Wilson II, na cześć Thomasa Woodrowa Wilsona. Ponadto działały tu łaźnia, zakład przeróbczy, cechownia, nadszybie, sortownia i przystanek kolejki „Balkan”. Życie w budynkach szybu zamarło w 1997 r., kiedy zaprzestano wydobycia węgla w tym rejonie kopalni. Przez te wszystkie lata czas mocno zniszczył budowlę.
Stary szyb w nowych szatach
Nieczynny szyb kopalni „Wieczorek” był w opłakanym stanie. Przypominał ruinę, w której nikt nie chciał postawić nawet stopy, obawiając się o życie. Wszystko, co miało jakąkolwiek wartość i dało się wynieść, rozkradli miejscowi złomiarze. Wśród kopalnianego gruzu biegały szczury, zadomowiły się nietoperze.
– Ten budynek to była pułapka na ludzkie życie. Istny horror. Strach było tam chodzić. Chcieli już nawet rozbierać ten szyb – mówią mieszkańcy pobliskich domostw.
Na pomysł rewitalizacji obiektu wpadli Johann Bros, śląski przedsiębiorca, oraz Monica Paca, lokalna działaczka społeczna, współinicjatorka powołania Stowarzyszenia „Razem dla Nikiszowca”, związana z Zielonymi 2004, a obecnie prezes Fundacji Eko-Art Silesia, która działa w Galerii. Zainspirowani zachodnią modą na rewitalizację budynków poprzemysłowych, zakasali rękawy i wzięli się ostro do roboty. Był wtedy rok 1998. Musieli działać na własną rękę, wykorzystując środki z działalności gospodarczej oraz własne prywatne oszczędności. Dopiero później otrzymali dotację na rewitalizację społeczną dzielnicy od miasta, w ramach środków na upowszechnianie tradycyjnych i historycznych wartości kultury regionalnej. Na początku ludzie patrzyli na nich, jak na wariatów – żeby w tak zdegradowanej dzielnicy robić świątynię sztuki?
– Początki nie były łatwe. To był ostatni dzwonek, żeby uratować poprzemysłowy budynek. Gdyby zwlekano z tym odrobinę dłużej, mogłoby się okazać, że jest za późno. Nasz trud po kilku latach został doceniony. Mieszkańcy Nikiszowca przyzwyczaili się już do nas, a teraz traktują jak swoich. Dzieci mają tu swoje miejsce, a i dorośli mieszkańcy dzielnicy zaczęli otwierać się na sztukę. Niegdyś samo słowo „galeria” działało na nich odpychająco. Ludzie się go bali, bo twierdzili, że się na tym nie znają. Gdy jednak zaczęliśmy z nimi rozmawiać o sztuce, okazało się, że to wcale nie taki abstrakcyjny temat – mówi Monika Paca, prezes Fundacji Eko-Art Silesia.
Łącznik pokoleń
Obecnie na przestrzeni blisko 2500 m2 w przestrzennej hali byłego szybu działają Mała, Średnia i Duża Galeria. Po raz pierwszy nowe światło na zdegradowany obiekt padło w 1998 r., kiedy to otwarto tzw. Małą Galerię, w której swoje prace zaprezentowała grupa artystyczna Eco-Industri-Art. Oficjalne otwarcie Galerii Szyb Wilson nastąpiło jednak trzy lata później, przy okazji wernisażu „Druga Zmiana” wspomnianej grupy. Tytuł wystawy nie jest przypadkowy. Niegdyś starsi mieszkańcy dzielnicy chodzili tu na górniczą szychtę, a teraz ich dzieci przychodzą na wystawy, imprezy plenerowe, warsztaty i półkolonie. W 2008 r. zorganizowano tu nawet I Międzynarodowy Zlot Nikiszowian, na który przybyli ludzie związani z Nikiszowcem z całego świata!
– Galeria Szyb Wilson to symbol zmiany nie tylko infrastruktury Janowa-Nikiszowca, ale przede wszystkim zmiany społecznej. Na tym polegają działania rewitalizacyjne. Sama rewitalizacja materialna nie ma sensu. Trzeba też rewitalizować w sensie społecznym. Te dwie rzeczy zawsze muszą iść w parze – dodaje.
Wcześniej niewielu mieszkańców interesowało się tym, co się działo w dzielnicy. Brakowało też ośrodka, który ożywiłby życie Janowa-Nikiszowca.
– Chcieliśmy pobudzić tę dzielnicę, bo nie działo się w niej dobrze. Zaczęliśmy organizować darmowe warsztaty artystyczne, pokazy filmowe, malarskie oraz festiwale. To spowodowało, że mieszkańcy zaczęli nas dostrzegać i interesować się tym, co się wokół nich dzieje. Wcześniej tego brakowało – tłumaczy Paca.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Mieszkańcy szybko spostrzegli, że mogą sami zrobić wiele dla swojej dzielnicy, nie czekając na pomoc miasta. Postanowili wypowiedzieć wojnę wandalizmowi i drobnemu chuligaństwu. Tak zaczęli zbierać na monitoring, którego nie mogli się doczekać od wielu lat. Mieli dość zaczepek grupek pijanych wyrostków, którzy wałęsali się po dzielnicy, zdewastowanych klatek i porysowanych karoserii swoich aut. W czasie Jarmarków Bożonarodzeniowego i Wielkanocnego oraz podczas odpustu w parafii św. Anny sprzedawali własne wypieki i ciasta. W sumie uzbierali 12 tys. zł na upragniony monitoring. W 2010 r. miasto obiecało przeznaczyć na ten cel 300 tys. zł.
(Re)animacja dzielnicy
Ukoronowaniem działań rewitalizacji społecznej było powołanie do życia w 2008 r. działającej przy Galerii Szyb Wilson Fundacji Eko-Art Silesia. Jej głównym celem jest pomoc dzieciom z ubogich domów oraz promocja twórczości utalentowanej młodzieży oraz wydarzeń kulturalnych.
– Gdy się pojawiliśmy w dzielnicy, od razu zauważyłam, że wiele dzieciaków bawi się po prostu na ulicy, w brudnym piachu lub szuka innych rozrywek. To był przygnębiający widok. Janów-Nikiszowiec to jedna z najbiedniejszych i najbardziej zdegradowanych dzielnic Katowic, w której jest duże bezrobocie. Dlatego poczuwaliśmy się w obowiązku, aby zrobić coś dla najmłodszych. W pierwszej kolejności stworzyliśmy plac zabaw. Teraz dzieci mogą się bawić w normalnych warunkach – tłumaczy.
Na warsztatach artystycznych dla najmłodszych prowadzący rozmawiają z dziećmi o malarstwie, wprowadzając je w świat sztuki, a one same mogą spróbować własnych sił, biorąc do rąk farby i pędzel. Organizowane są też specjalne kolonie i półkolonie dla dzieciaków. Zainteresowanie jest zazwyczaj dużo większe niż możliwości organizatorów. Zdarza się, że na tego rodzaju zajęcia przychodzą już kilkuletni mieszkańcy Janowa-Nikiszowca.
Galeria Szyb Wilson to również miejsce aktywności obywatelskiej. Odbywają się tu prelekcje, dyskusje na tematy społeczne i polityczne. Działacze Fundacji Eko-Art Silesia nie kryją sympatii do działań proekologicznych. Zorganizowali nawet jakiś czas temu tzw. Zielony Parking Sztuki, podczas którego prezentowano prace wykonane z materiałów przetworzonych i przyjaznych dla środowiska.
– Ekologia jest nam bardzo bliska. Robimy happeningi promujące ochronę rzek, prawa człowieka czy zwracające uwagę na zachodzące zmiany klimatyczne. Bardzo mocno zaangażowaliśmy się też w sprawę Tybetu. Wyszliśmy wtedy na ulice centrum Katowic z naszymi pracami i zrobiliśmy ich ekspozycję na otwartym powietrzu. To przyciągnęło ludzi, z którymi dyskutowaliśmy potem o problemach Tybetu i uświadamialiśmy im wagę problemu – wspomina.
Sztuka dla każdego
Prawdziwym oczkiem w głowie twórców Galerii, skupionych wokół Fundacji Eko-Art Silesia jest organizowany przez nich Międzynarodowy Festiwal Sztuki Naiwnej „Nikisz-For”. Działania Fundacji wsparło miasto Katowice. Organizowany przez nią Festiwal Sztuki Naiwnej „Nikisz-For” otrzymał dotację z budżetu miasta w ramach upowszechniania tradycyjnych i historycznych wartości kultury regionalnej. Teraz impreza jest jedną z najważniejszych wizytówek miasta. Dotychczas odbyły się dwie edycje festiwalu. Dzięki niemu wielu Polaków zwróciło swój wzrok na starą, przemysłową dzielnicę Katowic.
– W 2009 r. na festiwalu mieliśmy 130 artystów z całego świata i 1200 wyeksponowanych prac. Mieszkańcy Janowa-Nikiszowca chętnie angażują się w imprezę. Wystawiają swoje rzeczy na specjalnym jarmarku, pytają, kto się pojawi na festiwalu i kiedy. Dzielnica dosłownie żyje „Nikisz-For”. Sam jarmark odwiedziło 10 tys. osób! Sztuka naiwna przemawia do każdego i nie trzeba być żadnym znawcą. To zresztą w tej dzielnicy działała niegdyś słynna Grupa Janowska – wyjaśnia prezes Fundacji Eko-Art Silesia.
Rewitalizacja dzielnicy i udział w niej miasta Katowice
- Rewitalizacja materialna szybu odbyła się bez udziału miasta. Szybem zarządzała wówczas Kopalnia „Wieczorek”, a nie miasto. Sama rewitalizacja była w tamtym czasie przedsięwzięciem pionierskim – trzeba pamiętać, że był wtedy rok 1998.
- Rewitalizacja społeczna odbywa się w ramach dotacji na upowszechnianie tradycyjnych i historycznych wartości kultury regionalnej miasta Katowice.