Od późnych lat 60. radykalny odłam ruchu kobiecego opowiadał się za daleko idącymi zmianami społecznymi. Atakował tradycyjne relacje między płciami, uznając je za prowadzące do niewolnictwa kobiet, występował przeciwko ograniczeniu roli kobiety do bycia żoną i matką, kwestionował instytucję rodziny jako formę zniewolenia kobiet. Ale nawet mniej radykalnie nastawione środowiska także uważały, że zmiany społeczne są niezbędne, choć nie formułowały swoich postulatów w tak kontrowersyjny sposób. Żądania zaprzestania dyskryminacji ze względu na płeć i zapewnienia niezależności ekonomicznej kobietom pojawiały się często i przy różnych okazjach.
Wśród podnoszonych kwestii – z różną
intensywnością – pojawiał się także postulat wolności
reprodukcyjnej. Kobiety coraz częściej domagały się prawa do
aborcji i bezpiecznych warunków jej przeprowadzania. Oczywiście
towarzyszyły temu żądania dostępu do pewnej antykoncepcji dla
wszystkich chcących ją stosować. Atakowały jednocześnie zarówno
koncept, jak i jego praktyczny wymiar, związany z przymusową
sterylizacją i organizowały się w celu ochrony przed gwałtem i jego
konsekwencjami. Te wszystkie działania miały zmierzać w kierunku
zapewnienia kobietom kontroli nad ich własnym ciałem i reprodukcją.
Środowiska kobiece twierdziły, że obydwa te obszary tradycyjnie
regulowane były przez prawo cywilne i religijne, tworzone przez
mężczyzn.
Ruch kobiecy dostrzegał także potrzebę zmian w
zakresie systemu opieki nad dziećmi i koniecznością lobbowania w
rządzie na rzecz zapewnienia publicznych ośrodków, takich jak
żłobki czy przedszkola. Najczęściej pojawiającym się argumentem
było to, że wychowanie i opieka nad dzieckiem nie może być wyłączną
troską i odpowiedzialnością kobiety. Wobec braku przychylności ze
strony władz lub w oczekiwaniu na podjęcie decyzji, zakładały
własne ośrodki, prowadzone na zasadach spółdzielni.
Organizacje kobiece zwracały także uwagę na
sposób, w jaki przebiega przygotowanie kobiet i mężczyzn do
pełnienia ról społecznych. Protestowały przeciwko obrazowi kobiety,
upowszechnianemu w mediach, książkach dla dzieci i innych
ogólnodostępnych publikacjach. Nie zgadzały się na wizerunek
kobiety jako biernej obserwatorki wydarzeń, nieposiadającej swojego
zdania i swoich poglądów. Bezustannie podejmowały wysiłki, aby
przekonać wydawców, przedstawicieli przemysłu reklamowego i
nauczycieli do zmiany upowszechnianego obrazu kobiety. Ich starania
nie zawsze, żeby nie powiedzieć stosunkowo rzadko, spotykały się ze
zrozumieniem.
W przeciwieństwie do wcześniejszych etapów
rozwoju ruchu kobiecego, teraz charakteryzował się on znacznie
większą otwartością, jeśli idzie o poruszanie tematu seksu. Debatom
i analizom poddawana była seksualność kobiet, jej specyfika, ale
także charakter hetero i homoseksualnych związków. Poruszanie tego
ostatniego tematu wynikało głównie z rosnącego w siłę radykalnego,
homoseksualnego odłamu ruchu kobiecego. Częstotliwość i charakter
dyskusji na temat seksualności kobiet prowadziły do coraz bardziej
uświadamianej potrzeby potraktowania tego zagadnienia w sposób
naukowy. Stąd też wynikały postulaty przeprowadzenia nowych badań,
zarówno w zakresie biologii, jak psychologii, które ponownie
sprawdziłyby założenia leżące u podstaw funkcjonowania takich
instytucji jak małżeństwo czy rodzina, ale także wyznaczające
sposób traktowania kobiet przez kościół i szkołę.
na podstawie: “Women together. A history in documents of women’s
movement in the United States”, Judith Papachristou, 1976.
Jestem kobietą! Wydaje się, że to niewinne oświadczenie. Wypowiedziane zwyczajnie, bez dumy, zażenowania, po prostu: jestem kobietą. Może nawet zbędne, bo potwierdzające to, co i tak widać. Czy zawsze było tak było? No właśnie! To ciekawy wątek. Organizacje kobiece, a zwłaszcza feministyczne, doskonale znają historię ruchu kobiecego. Wiedzą, ile już udało się osiągnąć i co jeszcze zostało do zrobienia, żeby to proste oświadczenie nie niosło ze sobą zbędnych konotacji, żeby nie dzieliło, nie wskazywało z góry miejsca w hierarchii społecznej. Dla pozostałych, tych, którzy mają szczęście, że są kobietą albo to szczęście, że są mężczyzną, ale nie zajmują się tą problematyką na co dzień, ta historia przemian świadomościowych, nawet jeśli amerykańska, też może być ciekawa.