Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Wczoraj posłowie i wiceministrowie wysłuchali, co obywatele myślą o powołaniu Narodowego Instytutu Wychowania. Po raz drugi w Polsce odbyło się tzw. wysłuchanie publiczne, które pozwala osobom i organizacjom społecznym zabierać głos w sprawie projektów ustaw. Zgłosiło się 141 osób.
Wysłuchanie publiczne to procedura, która pozwala obywatelom zabrać
głos w sprawie tworzonego prawa. Wczoraj obywatele – w znacznej
części reprezentujący różne organizacje społeczne – opiniowali
pomysł powołania Narodowego Instytutu Wychowania. Projekt ustawy z
Ministerstwa Edukacji trafił do Sejmu.
– Jesteśmy w tej chwili przed drugim czytaniem, więc posłowie mogą wprowadzić do niego poprawki, po wysłuchaniu przedstawianych dziś opinii – mówi Domicela Kopaczewska, posłanka i członkini sejmowej Komisji Edukacji i Młodzieży.
Niebezpieczna Pipi Langsztrumpf
Głos w sprawie Instytutu zdecydowało się zabrać głos 141 osób (faktycznie wystąpiło ok. 60). Większość z nich reprezentowała organizacje związane z edukacją. Choć nie brakowało zwykłych obywateli. Argumenty były różnej wagi:
– Jestem nauczycielką z 40-letnim stażem. Popieram sprawę powołania Instytutu, bo mamy dziś różne problemy z młodzieżą, o czym pisze prasa – mówiła popierając plan powołania Instytutu Zofia Chechłowska.
Jolanta Dobrzyńska spożytkowała natomiast przysługujące dwie minuty na to, by przestrzec przed powtórzeniem błędów libertyńskiej Skandynawii, gdzie destrukcyjna i antywychowawcza postać Pipi Langsztrumf, samotnej i opuszczonej przez ojca, powoduje, że polscy rodzice zabierają dzieci ze szwedzkich szkół...
Większość argumentów była jednak merytoryczna. Organizacje przygotowały się do wysłuchania i – oprócz wystąpień – swoje stanowiska formułowały na piśmie, które można było złożyć w sekretariacie komisji. Posłowie będą mieli zatem nad czym pracować.
Zwolennicy Instytutu narzekali głównie na demoralizację młodzieży i wyrażali nadzieję na to, że Instytut położy kres kryzysowi wychowania. Przeciwnicy obawiali się, że Instytut będzie ideologiczną superinstytucją. Jeśli nie szkodliwą (godzącą w pluralizm poglądów, odbierającą rodzicom prawo do decydowania o wychowaniu), lub nieskuteczną (niemożliwe jest osiągnięcie zakładanych celów), to przynajmniej zbędną.
– Więcej uwagi poświęcamy tej instytucji niż to warte. – mówi Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. – 11 milionów zł to jest coś. Wolelibyśmy przeznaczyć je na zajęcia pozalekcyjne. Albo na to, żeby był psycholog szkolny w każdej wiejskiej gminie
Niebezpieczne zapędy ideologiczne
Halina Bortnowska ze Stowarzyszenia „Otwarta Rzeczpospolita” podnosiła, że NIW jest konstrukcją ideologiczną.
– Rozumiem, jeśli ta instytucja byłaby powoływana przez organizację pozarządową, partię polityczną albo stowarzyszenie ideowe. Nie jest to jednak projekt odpowiadający instytucji państwowej, w której wszyscy powinni się być „u siebie w domu”, a nie tylko zwolennicy określonych opcji ideowych, politycznych i historycznych.
Halina Bortnowska mówiła też, że NIW godzi w konstytucyjną zasadę pomocniczości państwa. Jeśli istnieją instytucje oddolne (od rodziny i samorządów poczynając), które mogą sobie radzić z wychowaniem, to państwo nie może im tej samodzielności odbierać, i centralistycznie realizować swoje wychowacze zapędy.
Zbigniew Cybulski z Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP tyle zaufania do rodziców nie ma.
– Przy tworzeniu konstytucji zgubiliśmy wychowanie. Wtedy zawierzyliśmy rodzicom i nie przewidzieliśmy, że może nam grozić to, co wynika ze swobody twórczej. Tak zwanej! I tę swobodę trzeba w końcu ograniczyć.
Konstytucji broniła Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
– Państwo nie może narzucać rodzicom jedynie słusznego modelu wychowania. Nie może ingerować we władzę rodzicielską, jeśli rodzice jej nie nadużywają lub nie zaniedbują swoich dzieci. W uzasadnieniu projektu mówi się o stworzeniu spójnej koncepcji wychowania. W jaki sposób Instytut będzie wspierał rodziców, którzy zechcą wychować swoje dzieci na internacjonałów?
Co z tego będzie?
Trudno dziś powiedzieć, jak sprawdzi się instytucja publicznego wysłuchania, bo zorganizowano ją dopiero drugi raz. Można się obawiać, że będzie to wentyl na społeczne frustracje, a posłowie i tak będą wiedzieć i robić swoje.
Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, skupiającego ponad połowę wszystkich dyrektorów szkół w Polsce, mówi, że dotychczas największy efekt przynosiły konsultacje z ministerstwem i uczestniczenie w posiedzeniach komisji sejmowych.
– Dostajemy z Ministerstwa każdy projekt do konsultacji. Uczestniczę też w posiedzeniach komisji i tam można wiele rzeczy przedstawić czy przedyskutować. Posłowie w komisji mają dużą wiedzę na temat edukacji. Na pewno dużo większą niż reprezentacja całego Sejmu.
11 września 2006 miało się odbyć jedno z ważniejszych wysłuchań: zmian w ordynacji wyborczej do samorządów. Ale rządzącą koalicję już otwarta forma wysłuchania zaczęła uwierać. Wysłuchanie w sprawie ordynacji ma nie tylko odbyć się wcześniej (5 września 2006), ale ma być także prostsze: wystąpienia krótsze, być może w tzw. blokach wojewódzkich.
***********
Instytucję wysłuchania publicznego wprowadziła w Polsce ustawa lobbingowa. Pierwsze wysłuchanie - jeszcze przed uchwaleniem ustawy - odbyło się w ubiegłym roku w Ministerstwie Zdrowia i dotyczyło pomysłu nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii i niekarania za posiadanie miękkich narkotyków.
Więcej o możliwości wzięcia udziału w wysłuchaniu na stronach sejmowych.
– Jesteśmy w tej chwili przed drugim czytaniem, więc posłowie mogą wprowadzić do niego poprawki, po wysłuchaniu przedstawianych dziś opinii – mówi Domicela Kopaczewska, posłanka i członkini sejmowej Komisji Edukacji i Młodzieży.
Niebezpieczna Pipi Langsztrumpf
Głos w sprawie Instytutu zdecydowało się zabrać głos 141 osób (faktycznie wystąpiło ok. 60). Większość z nich reprezentowała organizacje związane z edukacją. Choć nie brakowało zwykłych obywateli. Argumenty były różnej wagi:
– Jestem nauczycielką z 40-letnim stażem. Popieram sprawę powołania Instytutu, bo mamy dziś różne problemy z młodzieżą, o czym pisze prasa – mówiła popierając plan powołania Instytutu Zofia Chechłowska.
Jolanta Dobrzyńska spożytkowała natomiast przysługujące dwie minuty na to, by przestrzec przed powtórzeniem błędów libertyńskiej Skandynawii, gdzie destrukcyjna i antywychowawcza postać Pipi Langsztrumf, samotnej i opuszczonej przez ojca, powoduje, że polscy rodzice zabierają dzieci ze szwedzkich szkół...
Większość argumentów była jednak merytoryczna. Organizacje przygotowały się do wysłuchania i – oprócz wystąpień – swoje stanowiska formułowały na piśmie, które można było złożyć w sekretariacie komisji. Posłowie będą mieli zatem nad czym pracować.
Zwolennicy Instytutu narzekali głównie na demoralizację młodzieży i wyrażali nadzieję na to, że Instytut położy kres kryzysowi wychowania. Przeciwnicy obawiali się, że Instytut będzie ideologiczną superinstytucją. Jeśli nie szkodliwą (godzącą w pluralizm poglądów, odbierającą rodzicom prawo do decydowania o wychowaniu), lub nieskuteczną (niemożliwe jest osiągnięcie zakładanych celów), to przynajmniej zbędną.
– Więcej uwagi poświęcamy tej instytucji niż to warte. – mówi Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. – 11 milionów zł to jest coś. Wolelibyśmy przeznaczyć je na zajęcia pozalekcyjne. Albo na to, żeby był psycholog szkolny w każdej wiejskiej gminie
Niebezpieczne zapędy ideologiczne
Halina Bortnowska ze Stowarzyszenia „Otwarta Rzeczpospolita” podnosiła, że NIW jest konstrukcją ideologiczną.
– Rozumiem, jeśli ta instytucja byłaby powoływana przez organizację pozarządową, partię polityczną albo stowarzyszenie ideowe. Nie jest to jednak projekt odpowiadający instytucji państwowej, w której wszyscy powinni się być „u siebie w domu”, a nie tylko zwolennicy określonych opcji ideowych, politycznych i historycznych.
Halina Bortnowska mówiła też, że NIW godzi w konstytucyjną zasadę pomocniczości państwa. Jeśli istnieją instytucje oddolne (od rodziny i samorządów poczynając), które mogą sobie radzić z wychowaniem, to państwo nie może im tej samodzielności odbierać, i centralistycznie realizować swoje wychowacze zapędy.
Zbigniew Cybulski z Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP tyle zaufania do rodziców nie ma.
– Przy tworzeniu konstytucji zgubiliśmy wychowanie. Wtedy zawierzyliśmy rodzicom i nie przewidzieliśmy, że może nam grozić to, co wynika ze swobody twórczej. Tak zwanej! I tę swobodę trzeba w końcu ograniczyć.
Konstytucji broniła Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
– Państwo nie może narzucać rodzicom jedynie słusznego modelu wychowania. Nie może ingerować we władzę rodzicielską, jeśli rodzice jej nie nadużywają lub nie zaniedbują swoich dzieci. W uzasadnieniu projektu mówi się o stworzeniu spójnej koncepcji wychowania. W jaki sposób Instytut będzie wspierał rodziców, którzy zechcą wychować swoje dzieci na internacjonałów?
Co z tego będzie?
Trudno dziś powiedzieć, jak sprawdzi się instytucja publicznego wysłuchania, bo zorganizowano ją dopiero drugi raz. Można się obawiać, że będzie to wentyl na społeczne frustracje, a posłowie i tak będą wiedzieć i robić swoje.
Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, skupiającego ponad połowę wszystkich dyrektorów szkół w Polsce, mówi, że dotychczas największy efekt przynosiły konsultacje z ministerstwem i uczestniczenie w posiedzeniach komisji sejmowych.
– Dostajemy z Ministerstwa każdy projekt do konsultacji. Uczestniczę też w posiedzeniach komisji i tam można wiele rzeczy przedstawić czy przedyskutować. Posłowie w komisji mają dużą wiedzę na temat edukacji. Na pewno dużo większą niż reprezentacja całego Sejmu.
11 września 2006 miało się odbyć jedno z ważniejszych wysłuchań: zmian w ordynacji wyborczej do samorządów. Ale rządzącą koalicję już otwarta forma wysłuchania zaczęła uwierać. Wysłuchanie w sprawie ordynacji ma nie tylko odbyć się wcześniej (5 września 2006), ale ma być także prostsze: wystąpienia krótsze, być może w tzw. blokach wojewódzkich.
***********
Instytucję wysłuchania publicznego wprowadziła w Polsce ustawa lobbingowa. Pierwsze wysłuchanie - jeszcze przed uchwaleniem ustawy - odbyło się w ubiegłym roku w Ministerstwie Zdrowia i dotyczyło pomysłu nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii i niekarania za posiadanie miękkich narkotyków.
Więcej o możliwości wzięcia udziału w wysłuchaniu na stronach sejmowych.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.