Wyścig o uratowanie Polesia – nieznanej Amazonii Europy
Planowany szlak wodny, łączący Morze Czarne z Bałtykiem, zwany drogą wodną E40, niesie ze sobą widmo co najmniej dwóch katastrof: totalnej degradacji objętych ochroną prawną miejsc przyrodniczo cennych na terenach inwestycji oraz naruszenia radioaktywnych osadów, zalegających na mokradłach Polesia od czasów wybuchu reaktora w Czarnobylu.
Polesie to największy obszar dzikiej przyrody w Europie. Zajmuje ponad 18 mln hektarów (prawie 60% powierzchni Polski) i rozciąga się na terenie Polski, Białorusi, Ukrainy i Rosji. To niezwykły krajobraz, składający się z labiryntów gigantycznych bagien i mokradeł, na których żyją duże populacje wilków, żubrów, rysi i ptaków wędrownych. Ze względu na swoją niezwykłą różnorodność biologiczną jest on nazwany „Amazonią Europy”.
To także teren, na którym rozegrała się jedna z największych europejskich katastrof. Wybuch w Czarnobylu w 1986 roku skaził na długie lata rozległe obszary Białorusi i Ukrainy. Konsekwencją awarii była konieczność przesiedlenia ponad 350 tysięcy osób.
Budowa drogi wodnej E40, śródlądowego szlaku żeglugowego o długości 2000 km ma obejmować między innymi prace ziemne i pogłębianie Prypeci w granicach czarnobylskiej strefy zamkniętej. Eksperci twierdzą, że spowoduje to nie tylko zniszczenie rozległych ekosystemów ale też poruszenie i przemieszczenie osadów radioaktywnych, które nagromadziły się na dnie rzeki po wybuchu, zagrażając skażeniem wody pitnej dla milionów ludzi (w tym prawie 3 milionów mieszkańców Kijowa).
Na terenie Białorusi i Ukrainy prace te mają rozpocząć się w ciągu najbliższych kilku miesięcy. W sporządzonym naprędce studium wykonalności nie wzięto pod uwagę ani możliwości skażenia radioaktywnego, ani zniszczenia miejsc przyrodniczo cennych, ani uwolnienia do atmosfery dwutlenku węgla, co nastąpi w wyniku osuszania bagien. Budowa drogi wodnej E40 będzie wyrokiem śmierci dla przyrody Polesia.
E40 biec ma z Gdańska do Chersonia na Ukrainie, niszcząc po drodze pięć dużych rzek: Wisłę, Bug, Pinę, Prypeć i Dniepr oraz mniejszych rzeki, jak np. Wieprz czy Tyśmienica.
Projekt E40 jest forsowany przez rządy Białorusi, Polski i Ukrainy. Budowie drogi wodnej E40 przeciwstawiają się naukowcy oraz organizacje przyrodnicze, między innymi z Niemiec (Frankfurckie Towarzystwo Zoologiczne – FZS), Polski (m.in. Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków i inne z koalicji Ratujmy Rzeki), Białorusi (APB–BirdLife Białoruś oraz Bahna), i Ukrainy (Narodowe Centrum Ekologiczne Ukrainy – NECU).
Dla polskiego odcinka E40 powstaje studium wykonalności, w którym zostaną przeanalizowane wszystkie aspekty budowy, ma być w nim także wytyczony wariant przebiegu drogi, który uzyskał najlepszą ocenę wg przyjętych przez wykonawcę kryteriów. Jednak wielu naukowców jest zgodnych: każdy wariant przebiegu E40 jest zły. Inwestycja nie tylko pociąga za sobą ogromne koszty i nie ma uzasadnienia ekonomicznego, ale przede wszystkim wpłynie destrukcyjnie na rolnictwo, przyrodę i komfort życia mieszkańców: zwiększy częstość i intensywność susz w rejonach jej przebiegu, doprowadzi do osuszenia torfowisk, a tym samym – emisji CO2 do atmosfery, zniszczy lub negatywnie wpłynie na cenne siedliska roślin i zwierząt, w tym kilkanaście obszarów Natura 2000, parki krajobrazowe i rezerwaty przyrody. Dodatkowo naruszając Ramową Dyrektywę Wodną, Dyrektywę Ptasią i Dyrektywę Siedliskową naraża nas na sankcje ze strony Komisji Europejskiej.
W 2015 roku Unia Europejska przyznała 500 tysięcy EURO na przygotowanie studium wykonalności drogi wodnej E40. Jednak we wrześniu 2019 roku ukazał się alarmistyczny raport ambasadora UE na Ukrainie, Mattiego Maasikasa, w którym autor stwierdza, że projekt E40 naruszył zarówno ustawodawstwo krajowe, jak i traktaty międzynarodowe. Maasikas podkreślił także, że E40 będzie miała katastrofalne skutki dla ekosystemów we wszystkich trzech krajach na trasie jej przebiegu oraz doprowadzi do krytycznej utraty różnorodności biologicznej. Wśród zagrożeń wymienił możliwość wtórnego skażenia promieniotwórczego w wyniku prac budowlanych w okolicach Czarnobyla oraz skrytykował ogromne koszty ekonomiczne (ponad 12 mld EURO). Raport zamyka konkluzja, iż obecnie budowa dróg wodnych jest nieuzasadniona i nieekonomiczna. Po opublikowaniu raportu Maasikasa Unia Europejska wycofała się z planów współfinansowania drogi wodnej E40.
Nieliczne doniesienia prasowe i rządowe sugerują, że Polska zwróci się o wsparcie finansowe do Chin w ramach propagowanej przez ChRL inicjatywy „One Belt, One Road”.
6 marca 2020 roku w The Guardian ukazał się obszerny artykuł pod tytułem The race to save Polesia, Europe’s secret Amazon, autorstwa Phoebe Weston.
Artykuł jest istotnym głosem, dzięki któremu Europa dowiedziała się o projekcie szlaku wodnego E40, jednak w sposób marginalny porusza on kwestie związane z E40 na terenie Polski.
Prezentowane opracowanie jest podsumowaniem artykułu w The Guardian, z krótkim uzupełnieniem, dotyczącym informacji o E40 na terenie Polski.
Strona kampanii „Stop drodze wodnej E40”:
Strona kampanii „Stop drodze wodnej E40”:
https://otop.org.pl/naszeprojekty/pilnujemy/stop-dla-drogi-wodnej-e40/
Artykuł „The to save Polesia, Europe’s secret Amazon” w The Guardian (data publikacji: 06.03.2020)”:
https://www.theguardian.com/world/2020/mar/06/the-race-to-save-polesia-europes-secret-amazon-aoe
Strona międzynarodowej kampanii „Ratujmy Polesie”: https://savepolesia.org/
Źródło: Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków