Jeśli wierzyć w mity rozpowszechniane przez niektóre środowiska, własny biznes to przygoda, niezależność i dostatnie życie. O tym, jakie meandry i wiry można napotkać na tej drodze przekonali się kooperatyści z pierwszej spółdzielni socjalnej w Bielsku Podlaskim.
Start z pustym bakiem
Spółdzielnia Socjalna Integracja w Bielsku Podlaskim powstała dwa lata temu z osób zrzeszonych w Stowarzyszeniu Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Szansa”. Podczas szkolenia o spółdzielczości socjalnej kilka osób postanowiło uruchomić własną spółdzielnię. – Na jej założenie nie przewidziano żadnych środków, jak to ma miejsce w obecnych projektach – wspomina Sławomir Sidoruk, prezes Integracji.
Jedyną osobą w gronie założycieli, mającą doświadczenia biznesowe był prezes kooperatywy. Z początkowych jedenastu chętnych, zostało trzech niepełnosprawnych i właśnie Sidoruk. Dołączył do nich Jerzy Omelianiuk, wówczas bezrobotny, obecnie pełnomocnik walnego zgromadzenia spółdzielni. Spośród założycieli cztery osoby pracują w spółdzielni. Ponadto Integracja zatrudnia specjalistów spoza kooperatywy.
Początki były trudne. Jedyne dofinansowanie, jakie otrzymała Integracja to 12,5 tys. zł. z urzędu pracy na miejsce pracy dla pana Jerzego. Pomimo dwukrotnych starań kooperatyści nie otrzymali wsparcia dla osób niepełnosprawnych z PFRON. W starostwie brakowało środków finansowych na potrzeby materialne inwalidów.
– Zakup wózków czy laptopów nie zmusza do działania. Tymczasem jeśli ktoś chce i otrzyma pieniądze na działalność gospodarczą, to zwyczajnie na nowy wózek zarobi – uważa Omelianiuk. Z tych środków kooperatyści planowali otworzenie sklepu medycznego, ale niewielka ilość pozyskanych środków pokrzyżowała ich pierwsze plany. Na domiar złego z przedsięwzięcia wycofał się partner dostarczający sprzęt, choć już wykonano remont pomieszczenia na sklep. Obecnie jego część jest wynajmowana dla małej gastronomii.
Dla siebie i innych
Niepowodzenia gospodarcze skłoniły spółdzielców do poszukiwania innych źródeł finansowania. Kooperatyści nawiązali współpracę z Fundacją Edukacji i Twórczości z Białegostoku, która zaowocowała projektem „Żyj z pasją, działaj z pasją”. W jego ramach powstało Centrum Wolontariatu w Bielsku Podlaskim, mieszczące się w niedoszłym sklepie. Obecnie spółdzielcy wraz z fundacją przystępują do realizacji nowej edycji wspomnianego projektu. – Poszerzamy teren działania, w poprzedniej edycji Centrum prowadziliśmy w Białymstoku i Bielsku Podlaskim, obecnie w Hajnówce chcemy założyć następne – wyjaśnia Sidoruk.
Realizacja pierwszego projektu umożliwiła realizację kolejnego, tym razem o własnych siłach. – To był projekt dotyczący wykluczenia cyfrowego. Pieniądze nie były duże, ale zostały dobrze spożytkowane – wspomina Omelianiuk. Młodzież ze szkół średnich, która przyszła na wolontariat do spółdzielni nie zniknęła wraz z końcem projektu. Praca społeczna weszła im w krew i dalej wykonują swoje zadania. Zaowocowało to przy omawianym projekcie, kierowanym głównie do osób starszych. – Dla młodych ludzi komputer jest naturalnym środowiskiem. Dzielą się swoją wiedzą i umiejętnościami z seniorami – wyjaśnia Sidoruk. Zajęcia grupowe z trenerem, poprzedzają indywidualne, nierzadko w domach beneficjentów, prowadzone przez społeczników związanych z Integracją. Taka forma wykształciła się nieco przypadkowo.
– Na warsztaty dla osób w wieku 50+, nieoczekiwanie przyszli wolontariusze, a potem to się samo potoczyło. Kiedy projekt się zakończył nasi współpracownicy pociągnęli go dalej. My tylko udostępniamy lokal – wyjaśnia pan Jerzy.
Młodzi ludzie, którzy zasmakowali w pomaganiu, wspierają teraz niepełnosprawnych i starszych w drobnych pracach domowych, takich jak rąbanie drewna, noszenie węgla czy zakupy. – Działają sami z siebie, często o tym nie wiemy lub dowiadujemy się po czasie – chwali społeczników prezes Integracji.
Kolejnym, samodzielnym grantem był „Gminny Ośrodek Pracy”. Wśród uczestników szkoleń przeważały kobiety. Okazało się, że dla większości przeszkodą w podjęciu pracy jest brak przedszkola, do którego mogłyby posłać dzieci. W efekcie pojawił się kolejny projekt, w ramach którego ma powstać przedszkole. Pracę w nim znajdą panie z wykształceniem pedagogicznym, przeszkolone przez Integrację. Przedszkole ma ruszyć w lipcu 2013, dla minimum dwudziestu dzieci. – Przez pierwsze dwa lata będzie ono finansowane z grantu, przez kolejne dwa spółdzielnia zobowiązała się prowadzić i utrzymywać przedszkole – wyjaśnia Sidoruk. Część osób biorąca udział w szkoleniu jest niepełnosprawna. Przynajmniej jedna z nich znajdzie zatrudnienie przy realizacji innego z planowanych projektów i prowadzeniu sklepu internetowego oraz obsłudze stron internetowych Integracji.
Centrum Inwencji Spółdzielczej
Obecnie kooperatyści znaczną część sił poświęcają na realizację projektu – „Centrum Integracji Społecznej”, prowadzonego wspólnie z Fundacją Edukacji i Twórczości. – Nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Fundacja ma duże doświadczenie w realizacji grantów – mówi Omelianiuk. Podopieczni CIS uczeni są zawodów, które są ciekawe i dają rzeczywistą szansę na pracę: pracowników sprzedażowych (głównie sprzedaż internetowa), biurowych i telemarketerów.
– Chodziło nam o odejście od sztampowej propozycji, że w CIS szkoli się budowlańców czy pracowników komunalnych, a także o nową formułę dla niepełnosprawnych. Mamy nadzieję, że przynajmniej część z nich w niedalekiej przyszłości będzie z nami pracować – wyjaśnia pan Sławomir.
Wśród korzystających z CIS, pod wpływem kooperatystów z Integracji, zrodził się pomysł stworzenia własnej spółdzielni socjalnej. Pięć kobiet z Bielska Podlaskiego wzięło udział w szkoleniu organizowanym przez Fundację Forum Inicjatyw Rozwojowych, w ramach projektu „Spółdzielnia jest kobietą”. Już w czasie szkoleń dołączyła szósta pani z Białegostoku. Tak zrodziła się Spółdzielnia Socjalna BIEL-BLASK. – Udało nam się uzyskać 100 tys. zł dotacji. Z tych pieniędzy zakładamy spółdzielnię, która będzie się zajmowała sprzątaniem – wyjaśnia Helena Chodak, jedna z założycielek spółdzielni. Zaś pani Ludmiła Kononiuk dodaje: – Jesteśmy strasznie dumne, że nam się udało. Z tego projektu na całe województwo powstały tylko dwie spółdzielnie.
Pozyskane pieniądze zostały przeznaczone na profesjonalny sprzęt. Spółdzielnia oczekuje na rejestrację, ale już poszukuje potencjalnych kontrahentów. – Wszystkie mamy schorzenia ruchowe, ale liczymy, że jeśli jedna z nas nie da rady danego dnia pracować, inna ją zastąpi – mówi pani Chodak.
Wygrać konkurs i...
Odarci ze złudzeń liczą, że osiągną obroty, które pozwolą im zaciągnąć komercyjny kredyt. – Jeśli doczekamy w końcu tanich kredytów prospołecznych, to dobrze. Jeśli nie, poradzimy sobie bez tego. Odkąd powstaliśmy w 2010 roku, cały czas słyszymy, że tanie kredyty dla ekonomii społecznej mają być – irytuje się Sidoruk i dodaje: – Każde zakładane przedsiębiorstwo ma pewien kapitał startowy. My mieliśmy 12,5 tys. zł. Proszę pokazać firmę, która wystartowała z tego poziomu i udało jej się zrobić wielki biznes! Kooperatyści nie porzucają pomysłu na produkcję brykietu. – Czeka aż nam się poprawi sytuacja ekonomiczna – przekonuje prezes spółdzielni.
Podobnie jak przy planowanym sklepie medycznym, tak i teraz spółdzielcy skorzystali z nadarzających się możliwości. Z konkursowych pieniędzy okazyjnie nabyli siedem domków kempingowych nad Jeziorem Marózek. – Być może w przyszłości będą wynajmowane letnikom, póki co mają służyć pożytkowi publicznemu i spędzaniu wolnego czasu przez młodzież związaną z Integracją – wyjaśnia Sidoruk.
Własnym wysiłkiem gospodarczym
Prezes zapytany o kłopoty inne niż finansowe odpowiada: – My nie mamy żadnych kłopotów. Nieco poważniej odpowiada pan Jerzy: – Wszystkiego musieliśmy się nauczyć. Zarówno działalności gospodarczej, jak i społecznej. Zwłaszcza w dobie ciągle zmieniających się przepisów. Ale uczymy się i dajemy radę.
W przeciwieństwie do części spółdzielni socjalnych, które wyspecjalizowały się w pozyskiwaniu grantów, zaniedbując działalność gospodarczą, Integracja nie porzuciła pracy zarobkowej. – Cały czas prowadzimy pielęgnację zieleni i odśnieżanie – wyjaśnia Sidoruk. Zapytany jak się w tej dziedzinie współpracuje z samorządem, Sidoruk odpowiada: – Nie mamy żadnych zleceń od samorządu, wszystkie sami organizujemy. Pracujemy dla prywatnych osób i firm.
Jedyną instytucją samorządową, zainteresowaną współpracą z Integracją jest miejscowy urząd pracy, który chętnie pomaga w rekrutacji bezrobotnych do udziału w projektach czy udostępnia sale na szkolenia organizowane przez spółdzielców. Poza działaniami porządkowymi kooperatyści tworzą wystawy targowe. Pierwszą z nich zrobili w Łodzi, drugą właśnie kończą w Warszawie. Obie dla partnerów biznesowych z Rzeszowa.
Wraz z nowym okresem budżetowym Unii Europejskiej, zmniejszeniu ulegną środki na dotacje z tego źródła. Mimo to spółdzielcy śmiało patrzą w przyszłość. – Mamy rozwojową sytuację gospodarczą, więc damy sobie radę – deklaruje Sidoruk. Projekty są dla kooperatystów ważne, gdyż dają im stałe etaty, zaś zasobność Integracji budują w oparciu o działalność gospodarczą, która w ubiegłym roku zapewniła spółdzielni obrót 130 tys. zł. – Granty dopiero w tym roku wpłyną znacząco na nasz bilans. Projekty są dla nas podporą, drugą nogą – wyjaśnia prezes spółdzielni.
Najnowszym pomysłem biznesowym jest wejście w handel internetowy, jednak kooperatyści nie chcą póki co o tym mówić, by znowu nie przedstawić wizji, która później nie wypali.
Razem, czyli spółdzielczo
Ponieważ działalność prowadzona przez kooperatywę wymaga ciągłych kontaktów wszystkich członków, wszelkie informacje i decyzje są podejmowane wspólnie. – Można powiedzieć, że walne zgromadzenie mamy codziennie – śmieje się Omelianiuk.
Tym, co najbardziej uderza w funkcjonowaniu Integracji jest niezłomność i trzymanie się wybranego modelu społeczno-gospodarczego. Pomimo wielu zawiedzionych nadziei, na kolejne działania biznesowe, kooperatyści cały czas podejmują próbę zarobkowania poprzez własną działalnością gospodarczą. Pomimo wielu trudności, z jakimi się zetknęli, nie tracą wiary we własne siły i możliwości. Jednocześnie wykazują się niepospolitą kreatywnością, dzięki której to, co dla innych byłoby porażką, przekuwają w korzystne dla siebie i społeczności lokalnej działania.
Źródło: Ekonomiaspoleczna.pl