O współpracy międzysektorowej, jej modelu, metodach, narzędziach wiele już napisano, jeszcze więcej powiedziano… Oficjalnie wszyscy są „za”, jednak o efektach czy ich braku słyszę niemal każdego dnia… Swoimi refleksjami na temat modeli współpracy dzieli się p. Marek Olechnowicz.
O tym, że mamy prawo do inności, indywidualności w podejściu do wszystkiego też niemal codziennie słyszę, często o tym rozmawiam. Jednak myśląc o tym, co chciałbym napisać trochę się boję, że spadną na mnie niezłe cięgi… No i niech spadają…
Na wejście odkładam na bok wszelkie porównania z tym, „jak to się robi” w innych krajach o bardziej rozwiniętej demokracji. To temat na o wiele dłuższą rozprawę, wielowątkową, z pewnością z elementami historycznymi, rozmaitymi uwarunkowaniami itd. Zatrzymuję się zatem tylko w Polsce, choć również mam świadomość, że sprawa nie ma jednolitego podłoża – i to nie tylko w związku z różnorodnością regionalną, ale wręcz różnorodnością z jednej strony spojrzenia na sprawę, z drugiej – wielością celów i dążeń, bo nie wszystkie one są wykładane na stół z pełną jawnością, szczerością, otwartością… To nie tylko wyraz braku zaufania, który nosimy – jak mi się wydaje – głęboko w sobie… To też wyraz swoistej przebiegłości – którą w niejednym przypadku możemy wrzucić do worka z napisem „strategia działania”. Ale też wyścigu…, który – zwłaszcza, gdy pojawiają się pieniądze, i to całkiem niemałe kwoty – dziś ujawnia się z coraz większą wyrazistością.
Ale do rzeczy. Pomijając fakt, że każdy z omawianych modeli współpracy ma swoje pochodne, że bywają one łączone zależnie od sytuacji i wielu uwarunkowań, zajmę się tylko dwoma podstawowymi z nich:
- Model współpracy „Walczymy o swoje”
- Model współpracy „Poszukujemy rozwiązań”.
Walczymy o swoje
„Trzecią z rzędu kadencję walczymy o zmianę zapisów w programie współpracy… i nic. Ale nie poddajemy się – będziemy walczyć dalej…”
„Sprytnie udało nam się przemycić zapis o …”
„Wywalczyliśmy dodatkowe pieniądze na …”
Cytaty dla zobrazowania kontekstu, w którym zazwyczaj siadamy przy stole, często naprzeciw siebie i do siebie strzelamy. Bywa, że kula trafi. Ale wiemy, że mamy rację, więc nadal będziemy strzelać, pisać pisma, gdzie się tylko da będziemy punktować władzę – może się ugnie. Dodatkowo patrzymy władzy na ręce. Jak znajdziemy nieprawidłowość będziemy mieli następne argumenty, że swoje uzyskać.
Poszukujemy rozwiązań
„Nie damy rady od razu wprowadzić wszystkich proponowanych zmian”
„Wszyscy zgadzamy się, że jest to logicznie uzasadnione rozwiązanie. Jednak nasi radcy prawni mają z tym duży kłopot…”
„Chcielibyśmy przyjąć to rozwiązanie, ale pojawiły się organizacje, które są innego zdania…”
Cytowane powyżej zwroty są chyba najczęściej otrzymywanymi odpowiedziami na proponowane rozwiązania czy zadawane pytania. Może je czytać jako „kolejne uniki”, albo jako zwrócenie uwagi na konieczność wykonania kolejnych kroków.
Niezależnie od tego, jaki sposób rozwiązywania problemów czy wypracowywania polityk jest nam bliższy, wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że najbardziej lubimy otrzymywać odpowiedzi o następującej treści:
„Zarząd/Prezydent/Wójt przyjął proponowane przez Państwa rozwiązania”
Bez zbędnych opisów, dywagacji, wyszukiwania kolejnych „ale” stawiam pytanie: KTÓRY Z MODELI JEST LEPSZY? Czy jest możliwa jedna odpowiedź?
Mimo wielu ścierających się poglądów na zadany temat ośmielam się – wbrew krytykom – odpowiedzieć na powyższe pytanie: TAK – jest możliwa jedna konkretna odpowiedź na powyższe pytanie. Brzmi ona następująco:
LEPSZY JEST TEN MODEL, KTÓRY PRZYNOSI OCZEKIWANE EFEKTY…
I teraz pewnie nieźle mi się oberwie. „Bo ustawa zasadnicza…”, „bo ustawa o pożytku…”, „bo program współpracy…”…
Zgoda. Tyle tylko, że nawet „białe jest białe, a czarne jest czarne” nie zawsze spotyka się z jednogłośnym przyjęciem. Co zrobić, jeśli każda ze stron tej swoiście rozumianej współpracy przekonana jest o swojej racji, o tym, że coś się „da”, a czegoś się „nie da” ? Obrażać się? Wycofywać na z góry upatrzone pozycje? Dobierać amunicję? „Niech będzie wyklęty”? „Zawalczymy o zmianę w kolejnych wyborach”?
Co znaczy pojęcie „MODELOWA WSPÓŁPRACA”? Co w ogóle znaczy pojęcie „współpraca”? Co znaczy „pozyskać partnera do współpracy”? W biznesie sprawa jest prosta: współpraca przynosi obu stronom zysk – idziemy dalej; przynosi straty – szukamy wyjścia z sytuacji, a jak się nie udaje, dziękujemy za współpracę. Czy tylko w biznesie takie zasady obowiązują?
Celowo tak niewiele piszę o PARTNERSTWIE, bo samo dojście do wewnętrznej świadomości partnerstwa jest żmudnym procesem. Dojście do gotowości udziału w rzeczywistym partnerstwie – to niezwykle trudny proces. A budowanie partnerstwa? Kto budował, ten wie! W Polsce nawet z poziomu prawa trudno mówić o partnerstwie w kontekście politycznym i społecznym. Poziom operacyjny ściąga nas na ziemię, bo głównie mówimy o KONSULTOWANIU – zatem o czymś zupełnie innym niż partnerstwo.
===
Chętnie usłyszę/przeczytam wszelkie uwagi – głównie konstruktywne, ale nie koniecznie – do powyższego tekstu. Rozumiem, że mogą mieć one zarówno charakter systemowy, jak i związany z mniej lub bardziej jednostkowymi uwarunkowaniami. To nic. Im więcej wydobędziemy z siebie na ten temat, tym łatwiej będzie budować, wspólnie budować. Temat jest niezwykle aktualny w bardzo wielu kontekstach, o których wszyscy mniej lub więcej wiemy. Zatem warto i do tego zachęcam.
Źródło: inf. nadesłana