Współczesne niewolnictwo? Dlaczego kobiety godzą się na łamanie swoich praw?
„W rozumieniu encyklopedycznym istotą niewolnictwa jest stosunek zależności, w którym pewna grupa ludzi stanowi przedmiot własności innych ludzi lub instytucji. Niewolnik staje się wolny, kiedy przestaje być przedmiotem, staje się podmiotem. Kontroluje swoje życie. Broni swoich praw” – pisze Maria Mamczur w tekście Murzyn i kobieta w jednym w „Wysokich Obcasach”. W tekście opisuje przypadki kilku pracujących kobiet, które mimo jawnego łamania swoich praw pracowniczych nie zgłaszają spraw do inspekcji pracy czy sądu, w obawie przed utratą zatrudnienia.
Tylko kobiety pracują na nocną zmianę w fabryce położonej gdzieś w województwie świętokrzyskim. Dlaczego? Jak mówi brygadzista – są bardziej akuratne, dokładne. Gdyby tak było, te właśnie kobiety dostałyby więcej pieniędzy. A nie dostają – pisze Mamczur.
Prawdziwy powód jest inny – kobiety godzą się na wszystko z lęku przed utratą pracy, z biedy, wskutek powszechnego bezrobocia, by utrzymać etat. Często są to osoby w bardzo trudnej sytuacji życiowej, mające na utrzymaniu dzieci lub rodziców, rozwiedzione, zadłużone, spłacające kredyt. W opisywanych przypadkach widać, że trudna sytuacja jest dla przełożonych często pretekstem i narzędziem do wykorzystania pracownicy.
„Wolność w najprostszym rozumieniu to faktyczna możliwość podejmowania wyboru. Czy Kinga ma wybór? Może pracować w fabryce albo nie pracować. Bez prawa do zasiłku. I wtedy wspólnie z matką się zastanawiać, ile można wycisnąć miesięcznie z tysiąca złotych jej emerytury na nie obie i na dziecko. Tak to widzi” – czytamy w reportażu.
„ – Kiedy masz dziecko na wychowaniu, w domu chorobę, kłopoty finansowe, kredyt – jeszcze bardziej zależy ci na pracy. Bo już nie zarabiasz na waciki, tylko od tej pracy zależy twoje życie. Korporacja ma na ciebie haka. Wie, że zrobisz dla pracy wszystko, i skwapliwie to wykorzysta” – mówi inna bohaterka tekstu, która nie pracuje w fabryce tylko na stanowisku biurowym w korporacji. Jak widać współczesne niewolnictwo nie ogranicza się jedynie do wielkich fabryk na terenach o dużym poziomie bezrobocia i braku realnych alternatyw.
Mamczur pisze, że pracownice zazwyczaj nie decydują się na zgłoszenie sprawy odpowiednim instancjom (Inspekcja Pracy, Sąd Pracy), gdyż boją się, że mimo zapewnionej anonimowości, przełożeni dowiedzą się o skardze i będą się na nich mścić, a w wyniku zmian uzyskanie zatrudnienia w innym miejscu pracy będzie praktycznie niemożliwe. Jeszcze trudniejsze są sprawy o mobbing, gdyż pracownicom bardzo trudno jest uzyskać wsparcie kolegów, którzy chcieliby być świadkami w sprawie, szczególnie w mocno shierarchizowanych organizacjach.
Dlatego Mamczur kończy swój tekst rekomendacją: „kiedy czujesz, że zaczyna się nadużycie, wojna podjazdowa, mobbing, nagrywaj rozmowy na dyktafon, kamerą w telefonie, rób zdjęcia, kopiuj e-maile, zbieraj zaświadczenia lekarskie i pozyskaj świadków. Walcz albo poszukaj innego miejsca”.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”