Tegoroczna powódź, podobnie jak ta 13 lat temu ponownie dotkliwie doświadczyła Wrocław i okoliczne miejscowości. Od samego początku Centrum ds. Katastrof i Klęsk Żywiołowych „Tratwa” czynnie włączyła się w pomoc powodzianom, uruchamiając w budynku ”Zajezdni”, którym dysponuje, punkt przyjmowania darów.
Tratwa ma już spore doświadczenie w prowadzeniu takich akcji – stowarzyszenie powstało 13 lat temu podczas pierwszej powodzi. Zbiórka rzeczy trwała praktycznie od początku czerwca, kiedy to przez Wrocław i okolice przeszła pierwsza fala powodziowa, najintensywniej przez pierwsze trzy tygodnie czerwca.
Dodatkowo podczas tegorocznej edycji festiwalu „Podwodny Wrocław”, pierwszego dnia jego trwania (18 czerwca) Tratwa przeprowadziła zbiórkę publiczną dla powodzian.
– Postanowiliśmy wspomóc konkretną pomocą jedną z rodzin w Jelczu-Laskowice, który bardzo ucierpiał podczas tegorocznej powodzi. Zwróciliśmy się do tamtejszego Ośrodka Pomocy Społecznej, by wskazała nam taką rodzinę. Zawieźliśmy im m.in. nową kuchenkę, lodówkę, komplet garnków: te rzeczy niezbędne w domu zostały zniszczone – mówi Ela Szałacińska z Tratwy.
Wrocławianie spontanicznie włączyli się w pomoc powodzianom. Nie tylko darczyńcy, którzy wpłacali pieniądze i przywozili rzeczy (bardzo często anonimowo), które przydadzą się powodzianom. Również wolontariusze zaangażowani w zbiórkę pieniędzy i innych darów bardzo odpowiedzialnie podeszli do swojego zadania.
Do ich obowiązków należały m.in. codzienne wielogodzinne dyżury, tak aby każdy kto przyjechał z rzeczami dla powodzian nie musiał czekać na ich przyjęcie. Dodatkowo kilka osób zaofiarowało swoją pomoc przy przewożeniu zebranych rzeczy do dotkniętych powodzią miejscowości.
Właśnie dla wolontariuszy pracownicy Tratwy organizują małą uroczystość, na której chcą podsumować swoje działania, ale przede wszystkim podziękować im za ich ciężką i odpowiedzialną pracę.
Niestety, podobnie jak 13 lat temu, niektórzy „darczyńcy” potraktowali akcję pomocy dla powodzian jako okazję do przewietrzenia swojej szafy. Przywożono stare, poplamione rzeczy, które po prostu zalegały w mieszkaniach. Dlatego, mając w pamięci podobną sytuację sprzed lat od razu bardzo uważnie przeglądano przywiezione rzeczy. Jednak, jak się okazało, także i one mogły się przydać. Jak mówi Ela Szałacińska: – Również te nie nadające się do użytku rzeczy zawieźliśmy powodzianom, ale od razu traktując je jako „czyściwo”. Jako pomoc przy usuwaniu brudu i szlamu pozostawionych przez wodę okazały się przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę”.
Pomoc wrocławian pojechała też do innych miejsc, m.in. do Kazimierza. Tam skierowany został jeden duży transport przede wszystkim z żywnością, wodą i środkami czystości. Rzeczy zostały zebrane podczas zbiórki we wrocławskich szkołach, które również bardzo aktywnie włączyły się w akcję. Do Jelcza-Laskowic zostały wysłane w sumie trzy duże transporty, a kolejny do Lubiąża.
Rzeczy, które nie zostały przekazane powodzianom zostaną posortowane, wyprane i przekazane zaprzyjaźnionym organizacjom wrocławskim, m.in. Schronisku brata Alberta.
zdjęcie ze strony internetowej
Źródło: inf. własna wroclaw.ngo.pl