Zgłaszając się do wolontariatu nie miała jeszcze dowodu osobistego. Początkowo pomagała w pracach biurowych. Po ukończeniu szkolenia i uzyskaniu pełnoletności zaopiekowała się panią Janeczką, która odeszła na tydzień przed jej maturą. O pracy w Stowarzyszeniu Hospicjum Łódzkie opowiada Basia Librowska.
Czym się zajmuje
Jest studentką I roku Uniwersytetu Medycznego w Łodzi na kierunku: Pielęgniarstwo. Jej praca wolontariacka również związana jest z opieką nad osobami, które tego potrzebują. Przygoda z wolontariatem zaczęła się w pierwszej klasie liceum, można pomyśleć, dość przypadkowo:
– Stałam na przystanku tramwajowym i ujrzałam plakat „Hospicjum to też życie” – wspomina Basia.
Zajrzała na stronę internetową i zrozumiała, że to jest to, co chce robić. Zrobiła przegląd łódzkich hospicjów i wybrała Stowarzyszenie Hospicjum Łódzkie.
Stowarzyszenie działa od 1992 r. Zajmuje się pomocą dla osób nieuleczalnie chorych i ich rodzin.
W ramach tej pomocy oferuje m. in. opiekę medyczną dla chorych i ich rodzin, prowadzi działalność edukacyjną, organizuje imprezy charytatywne, oferuje pomoc psychologiczną, materialną oraz rzeczową.
To właśnie tu trafiła Basia.
– Wysłałam zgłoszenie, dostałam bardzo szybką odpowiedź i już od pierwszej akcji charytatywnej wiedziałam, że wolontariat to będzie moje życie.
Basię fascynowało wszystko: pomoc akcyjna i biurowa, bezpośrednie wspieranie chorych i ludzie, którzy tworzą Stowarzyszenie.
– Obowiązki koordynatora wolontariatu przejęłam we wrześniu 2008 – wspomina Ewa Krawczyk. – Odpowiadałam na maile osób zainteresowanych wolontariatem, zorganizowałam spotkanie o wolontariacie hospicyjnym. Z grona kilkunastu osób, które chciały nam pomagać i przyszły na spotkanie informacyjne do dnia dzisiejszego pomaga nam Basia.
Z uwagi na wiek zgodę na bycie wolontariuszem oraz pierwszą umowę wolontarystyczną podpisała w imieniu nastolatki mama. Basia początkowo przychodziła raz w tygodniu.
– Pomagała w różnych, mogłoby się wydawać błahostkach – mówi pani Ewa. – Kserowała druki hospicyjne, więc ich nie brakowało, pakowała losy na loterię, więc fanty miały wygląd ślicznych prezencików, wypisywała koperty, więc nasi darczyńcy zawsze dostawali podziękowania na czas itp. itd.
W 2009 Basia wzięła udział w szkoleniu dla wolontariuszy hospicjum domowego. W listopadzie, po swoich 18. urodzinach podpisała pierwsze samodzielne porozumienie wolontarystyczne. Wśród zadań, których się podjęła było odwiedzanie i pomoc podopiecznym hospicjum domowego.
Dlaczego to robi
Lubi poświęcać swój czas innym ludziom w zamian za… nic.
– Wolontariat sprawia mi ogromną frajdę, satysfakcję, przyjemność – wyjaśnia Basia. – Kocham wszystkich, których tam spotykam. Pracownicy są wspaniali, życzliwi. Największe znaczenie ma dla mnie uśmiech osób potrzebujących. Jeden mały, szczery uśmiech daje wiele energii do działania, niesienia ciągłej pomocy. To jest niesamowite uczucie, kiedy ma się świadomość, że można sprawić komuś przyjemność po prostu będąc przy nim, chwilą rozmowy czy trzymaniem za rękę. Zwykła pomoc przy robieniu paczek dla pacjentów czy organizowanie zbiórek to świetna zabawa, czuję się potrzebna, robię to z wielką radością. Nie umiem nawet tego dobrze ująć w słowa, po prostu robię coś, co kocham.
Wybrała pracę w hospicjum, ponieważ, jak mówi, jest bardzo dużo ludzi potrzebujących i potrzebne są ręce do pracy. Jej decyzje zawodowe są ściśle związane z pracą społeczną. Odkąd pamięta zawsze chciała być pielęgniarką. Szanuje tę pracę i podziwia. Działalność w hospicjum pozwala jej obserwować, jak wygląda prawdziwa opieka.
– Wiem, że dzięki moim studiom będę mogła spełniać się dalej jako wolontariuszka, a jednocześnie pielęgniarka. Osoby ciężko chore potrzebują opieki, rozmowy, a czasem po prostu kogoś, kto usiądzie obok i wspólnie obejrzy telewizję lub pomilczy. Bardzo chcę być osobą, która będzie mogła coś dla tych ciężko chorych ludzi zrobić, sprawić im przyjemność choć na chwilę, by chociaż przez moment zapomnieli o bólu i cierpieniu jaki im ciągle towarzyszy.
Największy sukces
– Wolontariat jest dla mnie najważniejszy. Dlatego za swój największy sukces uważam pracę w hospicjum, to że mogę pomagać, że zostałam tak niesamowicie wyróżniona. Ma to dla mnie wielkie znaczenie. Czuję się dumna z tego, że pomagam. I nic tak mnie nie cieszy jak chwila, gdy mogę pójść do Stowarzyszenia.
Największa porażka
Długo zastanawia się nad tym pytaniem.
– Nie mam na co narzekać. Mam cudowną rodzinę, wspaniałego chłopaka, studiuję kierunek, o którym zawsze marzyłam. Spełniam cele, które sobie wyznaczam i mam nadzieję, że dalej będę mogła realizować swoje plany.
Co lubi
– Bardzo lubię gotować. Jest to druga rzecz zaraz po wolontariacie, która daje mi ogromną satysfakcję. Interesuję się również fotografią, nie zajmuję się nią profesjonalnie, ale uwielbiam spędzać czas z aparatem, robić zdjęcia przyrody, zwierząt, uwieczniać chwile z rodziną, przyjaciółmi.
Marzenia i plany
Jest ich wiele. Jednak najważniejszym celem w życiu Basi jest niesienie pomocy. Chce ukończyć studia, bo wie, że właśnie one dadzą jej większe możliwości realizacji tego celu. I, oczywiście, chce jak najdłużej pracować w Stowarzyszeniu Hospicjum Łódzkie.
Źródło: inf. własna ngo.pl