Wolontariusze Fundacji "Potrafię Pomóc" i stowarzyszenia Pro Futurum właśnie wrócili do Polski z Zaporoża w Ukrainie. Mieszkańcom i uchodźcom dostarczyli ponad 22 tony darów. Do Zaporoża trafia wielu uchodźców z Mariupola i z Chersonia.
Ekipa złożona z wolontariuszy Fundacji „Potrafię Pomóc” i stowarzyszenia Pro Futurum właśnie wróciła z kolejnej wyprawy pomocowej do Ukrainy. Tym razem pomoc humanitarna dotarła aż około 1700 km od Wrocławia – w okolice miasta Zaporoże w południowo-wschodniej części Ukrainy. To blisko linii frontu. Do Zaporoża trafia wielu uchodźców z Mariupola i z Chersonia.
Tak sytuację zastaną na miejscu na swoim profilu Facebookowym opisuje Arkadiusz Podniesiński ze stowarzyszenia Pro Futurum:
„W towarzystwie żołnierzy wjechaliśmy do aktywnych stref, niedaleko linii frontu, aby dostarczyć latarki, baterie, apteczki, materace, jedzenie i inne potrzebne produkty. Przyjechaliśmy tam późnym popołudniem, kiedy ryzyko artyleryjskiego ataku było najmniejsze. Teren jest opuszczony, za wyjątkiem kilku mieszkańców, którzy pomimo ogromnego ryzyka zdecydowali się pozostać. Wszędzie widoczne są ogromne doły po atakach artyleryjskich. Pełno zniszczonych, spalonych lub jeszcze palących się budynków, w które niedawno uderzyły rakiety. Na ulicach pełno porzuconych i na wpół zdziczałych kotów, psów i zwierząt gospodarskich”. (źródło cytatu: https://www.facebook.com/arek.podniesinski )
Stowarzyszenie Pro Futurum Arkadiusza Podniesieńskiego oraz Fundacja „Potrafię Pomóc” połączyły siły już na początku wojny w Ukrainie, by razem pomagać. To kolejna wspólna wyprawa z pomocą humanitarną.
Tym razem Maciej Nastaga i Sebastian Pstrokoński-Komar z Fundacji „Potrafię Pomóc” oraz Arkadiusz Podniesiński ze Stowarzyszenia Pro Futurum w Ukrainie spędzili ponad dwa tygodnie. Pojechali dwoma busami, potem dołączył do nich TIR. Wszystkie pojazdy wypełnione były darami. Pomoc trafiła m.in. do punktu recepcyjnego dla uchodźców z Mariupola i Chersonia, ale też do szpitali, do mieszkańców, m.in. Chortyci – największej wyspy na Dnieprze. To m.in. żywość, w tym – ogromnie potrzebne artykuły dla noworodków i niemowląt. A także materace, latarki, baterie, apteczki osobiste, artykuły higieniczne, chemia gospodarcza, pieluchy i podkłady chirurgiczne dla szpitali, karma dla zwierząt. W sumie około 22,5 tony darów, pozyskanych i przewiezionych głównie dzięki wsparciu firm: Procter and Gamble Polska, Hortex, Amazon.pl, Essity Poland, Südzucker Polska S.A., InPost.
Wolontariusze dokumentowali także zniszczenia wojenne, nagrywali rozmowy z ofiarami wojny.
Jednak – żeby można było dostarczać pomoc humanitarną potrzebującym z tak oddalonych krańców Ukrainy – trzeba działać także na miejscu, we Wrocławiu. Z ramienia Fundacji „Potrafię Pomóc” kontaktem z firmami i organizacjami z Polski i zza granicy, które są gotowe wesprzeć uchodźców, zajmuje się głównie Ryszard Kuczyński. Do potrzebujących trafiają całe TIR-y z potrzebnymi produktami, ich wartość w sumie, od początku wojny, przekroczyła 1 500 000 zł! Dary dostarczamy do Ukrainy, a także lokalnie – do uchodźców we Wrocławiu i w okolicznych miejscowościach. Jednak przekazanie pomocy rzeczowej ludziom, którzy znaleźli się ponad tysiąc kilometrów od Wrocławia, wymaga także pracy logistycznej.
Poszukiwaniem możliwości transportu zajmuje się m.in. prezes Fundacji „Potrafię Pomóc”, Adam Komar. Średnie koszty każdego transportu to około 30 tysięcy złotych. Dlatego Fundacja stale prowadzi zbiórkę celową, która przeznaczona jest m.in. na paliwo. Można ją wesprzeć m.in. za pośrednictwem linku https://potrafiepomoc.donateo.pl/.
Fundacja kontaktuje się także z instytucjami zagranicznymi, które mogłyby włączyć się pomoc. Osobą odpowiedzialną za ten obszar jest Sebastian Pstrokoński-Komar. Natomiast Maciej Nastaga po raz pierwszy do Ukrainy wyjechał już tydzień po rozpoczęciu wojny. Zaporoże to jego czwarta destynacja w tym kraju. Pierwsze były okolice Lwowa i Winnica, gdzie dostarczał dary i przewoził uchodźców do polskiej granicy. Następnym celem było dostarczenie darów do Kijowa, jeszcze przed wyzwoleniem obwodu kijowskiego. Później był Czarnobyl, Czarnobylska Strefa Wykluczenia i okoliczne wioski. Tu rolę przewodnika pełnił Arkadiusz Podniesiński (stowarzyszenie Pro Futurum), który strefę odwiedza od 2008 roku. Jako fotografik i filmowiec dokumentuje skutki katastrofy elektrowni atomowej.
Źródło: Fundacja „Potrafię Pomóc”