Uczestnicząc w codziennym wyścigu szarej rzeczywistości zapominamy. Po prostu zapominamy o tym, że stojąca obok nas osoba w autobusie może mieć gorszy dzień, pan w kolejce do bankomatu może mieć problemy z nerkami, a kasjerka w banku kłopoty finansowe. Biegniemy, nie zastanawiamy się nad przyczynami i skutkami naszego postępowania.
Jednak istnieją ludzie, którzy przedzierając
się pomiędzy problemami dnia codziennego nie zapominają, o tych
którym akurat gorzej się wiedzie. Kim są Ci tajemniczy herosi?
Pewnie przez skromność, zabroniliby mi użyć tego słowa. Ci ludzie
to wolontariusze współpracujący z fundacjami i stowarzyszeniami
zajmującymi się szeroko pojętą opieką społeczną, takim jak
cieszyńskie Stowarzyszenie Pomocy Wzajemnej „Być Razem”, które od
kilku realizuje programy o charakterze społecznym. Nie jest dla
nich niczym nadzwyczajnym poświęcić swój wolny czas na zabawę z
dzieckiem, które z różnorodnych powodów ma problemy z nawiązywaniem
kontaktów z rówieśnikami, żadnym wyzwaniem dla nich nie jest też
przytulenie się do starszej osoby, która została zapomniana przez
swoich bliskich. Zwyczajne odruchy współczucia, oraz empatia
płynąca od tych młodych ludzi to prawdziwy wzór do naśladowania,
dla nas zwykłych szaraków zagubionych w meandrach codzienności.
Z radością pomagają tym, dla których los nie
był tak łaskawy jak dla nich. Poświęcenie mają wliczone w koszty
swojego życia, ale nie wołają o zapłatę, nie skarżą się na pustki w
portfelu. Najcenniejszym wynagrodzeniem dla nich jest sympatia,
jaką obdarzają ich podopieczni. Nie prowadzę w tym momencie akcji
propagandowej dla instytucji pożytku publicznego, nie mam zamiaru
nawoływać do masowego wstępowania w szeregi wolontariuszy. Poematów
i wierszy na cześć ich pracy też nie mam zamiaru pisać, pozytywiści
wiele o tym powiedzieli. Chcę tylko zwrócić uwagę, że wśród nas
istnieją jeszcze ludzie, dla których zainteresowanie się tylko
własną osobą nie jest priorytetem. Że są wśród nas ludzie, którzy
umieją pochylić się nad brudnym i cuchnącym bezdomnym, którzy z
inności bliźniego nie robią sobie tematów do kpin. Nie wartościują
człowieka na podstawie jego statusu społecznego, salda konta
bankowego, albo ilości pasków na ramieniu jego bluzy. Po prostu
umieją zrobić pożytek ze swojego człowieczeństwa. Może na dnie
Waszych kieszeni także uda się Wam wygrzebać chociaż odrobinę
empatii dla współbraci ludzi i razem z wolontariuszami przyczynić
się do budowania społeczeństwa obywatelskiego?
Źródło: inf. własna www.slask.ngo.pl