MENDZA-DROZD: Trudno mi powiedzieć, czy spadek zaangażowania z niskiego w jeszcze niższe jest powodem do kruszenia kopii. O sensie wolontariatu mówi Marzena Mendza-Drozd z Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego.
Na organizacjach szukających pieniędzy poprzez fundusze europejskie, samo źródło wymusza zatrudnianie pracowników i wykazywanie, że byli zatrudnieni. Wolontariusze mogą być traktowani jako wkład własny w projekty, ale trudno powiedzieć, żeby była to jakaś istotna zmienna zachęcająca organizacje do zwiększania zaangażowania wolontariuszy.
Pieniądze pożyteczniejsze od ludzi?
Problemem nie jest to, że organizacje są zajęte poszukiwaniem pieniędzy, tylko że coraz częściej w działania, na które próbują znaleźć pieniądze, trudno z definicji włączyć wolontariuszy. Trudno mi sobie wyobrazić, co organizacja miałaby zrobić z wolontariuszem, jeśli tak naprawdę potrzebuje ściśle określonych kompetencji czy stałej dyspozycyjności. Z drugiej strony, sama należę do organizacji, która angażuje wolontariuszy – od starych do młodych. Nie mamy problemu, bo oferuje ona działania w które łatwo ich włączyć.
Nie demonizowałabym jednak tych zjawisk. Można przyjąć koncepcję, w której wolontariusze i wolontariat są wartością samą w sobie i chodzi o to, żeby wolontariuszy było jak najwięcej, bo wtedy ludzie bardziej ufają sobie nawzajem. Ja nie jestem taka pewna, czy to jedyny słuszny sposób patrzenia na wolontariat. Oczywiście, to fajnie, jeśli ludzie chcą poświęcać swój czas innym. Jednak nie wiem, czy zawsze jest to lepsze od przekazywania pieniędzy, ponieważ w wielu przypadkach pieniądze mogą być pożyteczniej wykorzystane niż czas.
Wolontariat powinien zachować swoją podstawową cechę, którą jest brak przymusu, czy to ze względu na modę czy presję społeczną. Kiedy angażujemy się, bo wynika to z naszych osobistych chęci. Wolałabym zachować to podejście, które wydaje mi się, że często jest zderzane z perspektywą płynących z niego osobistych korzyści. W USA np. to, że ktoś jest wolontariuszem, przelicza się na punkty, dzięki czemu jest lepiej postrzegany np. w rekrutacji do college’u. Taki wolontariat mnie nie interesuje i nie wiem, czy chciałabym, żeby upowszechniał się w Polsce.
Tam, gdzie ludzie wiedzą, po co angażować się społecznie, gdzie mają poczucie, że angażują się w coś, co ma sens, robią to. U mnie na osiedlu co roku przed Gwiazdką organizowana jest akcja kupowania prezentów dla dzieci z najbiedniejszych rodzin. Trzeba poświęcić czas i pieniądze, żeby wybrać i kupić odpowiedni dla wieku dziecka prezent. Potem w Wigilię potrzebna jest grupa ludzi, którzy te prezenty rozwiozą. Pomimo, że jest to moment, w którym większość z nas siedzi już przy kolacji, nie ma żadnego problemu ze znalezieniem chętnych do wyjścia na 15 minut z domu.
"Wolontariat" brzmi abstrakcyjnie
Nie wiem, czy używanie pojęcia „wolontariat” ma największe szanse powodzenia przy aktywizowaniu ludzi. Nie wiem, czy widzą związek pomiędzy hasłem: „zostań wolontariuszem” a działaniem „zmień swoją społeczność”. Kim właściwie mają zostać? Do tego, aby robić coś dla innych, nie jest potrzebna znajomość terminologii, z którą obeznani są etatowi działacze organizacji pozarządowych. Dla wielu osób pojęcia „organizacja pozarządowa” i „wolontariat” są abstrakcyjne. Oni wiedzą, co to znaczy poświęcić dwie godziny swojego czasu. To do nich przemawia.
Barierą zaangażowania jest też wyjście poza grupę znajomych sobie ludzi. Nie wiem w związku z tym, czy portale społecznościowy takie jak Facebook są najlepszym narzędziem do organizowania tego rodzaju aktywności. One sprawdzają się, jeśli trzeba się skrzyknąć na demonstrację, ale czy umożliwiają zbudowanie grupy, która chciałaby coś robić? Wydaje mi się, że to brak zaufania społecznego, o którym wszędzie teraz się mówi z powodu rozmaitych diagnoz i badań, jest przyczyną, dla której trudno jest coś zrobić ze współobywatelami, których wcześniej nie znaliśmy. Nawet przy okazji protestów w sprawie obwodnicy przecinającej Rospudę, ludzie przychodzili grupkami. Bardzo rzadko zdarzały się pojedyncze osoby, które chciały się przyłączyć.
Patrząc na problem z perspektywy organizacji, najpierw należałoby przyjąć, że organizacja, która szeroko włącza ludzi w swoje działania jest o niebo lepsza, od tej, która tego nie robi. Ja z tą tezą nie do końca się zgadzam. Choć uważam, że organizacje powinny włączać ludzi z zewnątrz w swoją aktywność, to są też takie działania, w których wolontariusze by zaszkodzili. Jeżeli ktoś oferuje specjalistyczną pomoc, to często po prostu musi zatrudnić specjalistów, żeby w ogóle móc ją dostarczyć.
Wolontariuszowi trzeba zaproponować coś konkretnego
Widzę za to inny poważny problem: organizacje zajęte pisaniem wniosków i robieniem projektów, nie mają czasu włączać swoich członków w procesy wewnątrz organizacji. Nie zawsze są temu winni pracownicy organizacji, członkowie też sobie po jakimś czasie odpuszczają, kiedy opadnie pierwszy zapał.
Wolontariat będzie wzrastał wraz z rozwojem organizacji, które będą miały konkretną ofertę dla wolontariuszy. Z jednej strony działalność musi być pożyteczna, z drugiej – musi być też czymś ciekawym dla angażujących się w nią osób. Czasem czytam ogłoszenia na portalu i nie mam wrażenia, że organizacje wkładają dużo serca w pozyskiwanie wolontariuszy. Nie wiem, czy oni im są potrzebni do tego, żeby „dobrze to wyglądało”, a oni robią rzeczy, których nie chce się robić wykwalifikowanym pracownikom, czy też rzeczywiście ich potrzebują. Mam wrażenie, że część organizacji traktuje wolontariuszy jak ludzi od czarnej roboty. Wolontariat może opierać się oczywiście o proste czynności, pod warunkiem, że widać większą całość, do której one prowadzą.
Nie chodzi też o to, żeby ktoś przyszedł do organizacji, posiedział tam 2-3 miesiące, robiąc coś bardziej lub mniej ważnego i miał poczucie, że pobył trochę wolontariuszem i ma z głowy. Chodzi o to, by za jakiś czas zaangażował się w inne działania, w tej albo jakiejś innej organizacji – i nie tylko w organizacji. To jednak wymaga przygotowania struktury do przyjęcia wolontariuszy. Samo otwarcie drzwi nie wystarczy, tu potrzebna jest strategia, działania przygotowawcze i samo prowadzenie wolontariusza w organizacji. Mamy tyle szkoleń z zarządzania i pozyskiwania funduszy, a czy organizacja może przeszkolić się do pracy z wolontariuszami?
Źródło: inf. własna