PIETROWSKI: Czy warto wprowadzić obowiązkowy wolontariat do szkoły? Czy jest to realne? Tak, pod warunkiem, że nie będziemy trzymać się kurczowo ustawowej definicji wolontariatu, a potraktujemy go jak każdy inny przedmiot nauczania.
W USA ponad 26%, w Skandynawii 45 %, Polska jest na przedostatnim miejscu w Europie jeśli porównać zaangażowanie obywateli w działalność społeczną.
Co zrobić, aby tę niechlubną statystykę poprawić? Czy w ogólne jest sens coś robić? Może po prostu czekać, aż samo się zmieni, aż nadejdzie pokolenie, które będzie bardziej zaangażowane? Tylko skąd pewność, że takie pokolenie w ogóle się pojawi? Gdzie go szukać, jak wspierać ?
Jeden z tropów prowadzi do szkoły. To miejsce, gdzie młody obywatel zdobywa wiedzę, która kształtuje jego postawy i nawyki, w tym także uczy aktywności obywatelskiej rozumianej jako współżycie społeczne, wolontariat. Ale może być to także miejsce, które o to nie dba, a cały wysiłek kadry pedagogicznej skupia się jedynie na wpajaniu zasad ortografii, faktów historycznych, reguł geometrii.
Czy zatem szkoła powinna uczyć wolontariatu? A jeśli tak, to w jaki sposób? Zachęcać, mobilizować, wspierać? Czy przymuszać? Odsuwając na bok zasadę dobrowolności, która charakteryzuje działalność wolontariacką.
Czy warto wprowadzić obowiązkowy wolontariat do szkoły? Co przemawia za takim rozwiązaniem? Czy jest to realne? Tak, pod warunkiem jednak, że nie będziemy trzymać się kurczowo ustawowej definicji wolontariatu rozumianego jako: ochotnicze (dobrowolne), nieodpłatne i świadome działanie na rzecz innych. Wszystkich nas „uwiera” w tym kontekście – dobrowolność. Bo jak pogodzić obowiązek wolontariau w szkole z jego dobrowolnością? No, nie da się.
Co może przekonywać do obowiązkowego wolontariatu szkolnego? Potraktujmy wolontariat, jak każdy inny przedmiot nauczania. Nie traktujmy go jak misterium, ale jak coś, co można i trzeba w ludziach (szczególnie młodych) rozpalać, kształtować, pielęgnować, zachęcać do jego poznania. Czy nie może on być równie ważny jak matematyka czy historia? Wolontariat uczy właściwego zachowania, wrażliwości na środowisko, dostrzegania potrzeb innych, otwartości na nich…
Jeśli cały okres nauki traktować jako czas przymuszania młodych ludzi do zdobywania wiedzy w wybranych dziedzinach, to czemu nie dołączyć do tego katalogu przedmiotów wolontariatu? Młody człowiek do określonego wieku ma tzw. „obowiązek” szkolny. Jest niejako zmuszany do nauki – nie kwestionujemy, co więcej akceptujemy. Traktując wolontariat jako jeden z przedmiotów nauczania po krótkim czasie uzyskamy efekt akceptacji, społecznego przyzwolenia na naukę wolontariatu w szkole.
Chcielibyśmy „mieć ciastko i zjeść ciastko”, ale jest to niemożliwe. Trzeba (Ba! Warto!) dokonać wyboru.
Jeśli już jednak zgodzimy się, że gra jest warta świeczki, to w jaki sposób wprowadzić obowiązek szkolnego wolontariatu?
Może warto zastanowić się nad pomysłem wprowadzenia pensum godzin, które uczeń szkoły gimnazjalnej i ponadgimnazjalnej powinien poświęcić na wolontariat. Pensum to należy wypracować w czasie całego roku szkolnego, włączając wakacje. To uczeń będzie decydował z jaką częstotliwością podejmie się wolontariatu, gdzie i w jakiej formie.
Niech będzie to np. 30 godzin w roku szkolnym. Rozkładając je systematycznie w czasie, wynieść to może ok. 1 godziny tygodniowo, którą uczeń poświęcić musi na wolontariat. Można je wypracować w ciągu 6 miesięcy. Można na to wykorzystać także część wakacji lub ferii.
Takie zorganizowanie wolontariatu ma dodatkowe zalety. Stwarza warunki do nauki zarządzania swoim czasem (także wolnym), uczy odpowiedzialności i to zarówno w stosunku do tych, którym świadczona jest pomoc, jak również wobec samego siebie.
To również okazja do aktywnej walki ze stereotypami i uprzedzeniami poprzez dotknięcie „w realu” problemów, które występują w otaczającym nas świecie – np. poznanie środowiska osób z niepełnosprawnością intelektualną, zbliżenie się do osób bezdomnych.
Zagrożenia – oczywiście są. Szczególne w małych środowiskach, wiejskich, małomiasteczkowych, gdzie oferta prac społecznych dla wolontariuszy jest ograniczona, wręcz niewielka. To fakt. Rozwiązaniem może być mniejsze pensum godzin na wolontariat np. 15 w ciągu roku szkolnego.
Bogactwo form wolontariatu sprawi, że każdy młody człowiek jest w stanie znaleźć dla siebie obszar, w którym mógłby uczyć się pożądanych zachowań i postaw. Wolontariat indywidualny, grupowy, akcyjny czy e-wolontariat dają pole do popisu dla każdego.
Oponenci zapewne wskażą na sprzeczność między definicyjną dobrowolnością a obowiązkiem szkolnym. I mają rację. Tego nie da się pominąć, traktując wolontariat wyłącznie jako akt dobrej woli. Jeśli jednak zgodzimy się, aby potraktować go jak formę edukacji obywatelskiej, naukę zachowań i postaw społecznych, możemy zaproponować: jeśli po 30 godzinach „obowiązkowego” wolontariatu zaraziłeś się tą ideą, podoba ci się taka aktywność – przystąp do Szkolnego Koła Wolontariatu. Wtedy Twoja aktywność będzie w 100% wolontariatem w czystej postaci, bez obowiązkowych godzin, wymogów, zaliczeń.
Proces nauczania wolontariatu może wesprzeć np. 1 godzina wychowawcza w miesiącu poświęcona temu tematowi. Nauczyciele mają dostęp do coraz bogatszych materiałów dydaktycznych, w tym konspektów lekcji o wolontariacie. Takie lekcje mogą poprzedzać praktyczną naukę wolontariatu. 45 minut można wykorzystać na spotkania z liderami lokalnych organizacji społecznych, koordynatorami wolontariatu w miejscach, gdzie ta działalność jest organizowana. Można zaprezentować filmy i materiały rozwijające dziecięcą wyobraźnię w zakresie wolontariatu. Goście mogą zachęcić do skorzystania z oferty wolontariatu, jaką proponują w swoich organizacjach.
Temat wart jest debaty – czas ją rozpocząć. Wierzę, że nie będzie to dyskusja CZY, ale JAK to uczynić?
Czy nowoczesne państwo stać na to, aby nie kształcić młodzieży w kierunku wolontariatu? Jeśli tak, to nie udawajmy zaskoczenia kiedy publikowane będą kolejne analizy i badania, w których jako społeczeństwo będziemy zamykać peleton w Europie aktywnych obywateli.
Powyższy wywód jest efektem przemyśleń 40-latka. Warto do debaty o szkolnym wolontariacie zaprosić tych, którym taką atrakcją – my dorośli – chcemy zafundować. Może podchwycą ten koncept, będą mieć swoje pomysły i wnioski? A może zdecydowanie go odrzucą, przedstawiając zasadne argumenty?
Źródło: inf. własna (ngo.pl)