Sztuka współczesna zaprezentowana na Biennale Mediations okazała się być świetnym przyczynkiem do rozmowy o życiu, wartościach i naszej tożsamości. Do udziału w wydarzeniu zostały zaproszone również osoby niepełnosprawne.
Najpierw idziemy do sali na samym końcu wystawy. Z Szymonem
jedziemy windą, bo ma kłopot z chodzeniem. Jesteśmy w miejscu, w
którym jest bardziej tradycyjnie niż współcześnie. Krucyfiksy,
polichromie, portrety trumienne na ścianie. Kilka stojących rzeźb.
Na dwóch cokołach popiersia Jana Fabre. Jeden ekspresyjnie,
błyszcząco zielony, drugi tradycyjny ale z przewieszonym wokół szyi
kołnierzem z lisa. Nietrudno wskazać na te dwie odmiennie rzeźby.
Jak przekonać, że to one leżą w centrum naszego zainteresowania, a
nie te dobrze znane olejne portrety i marmurowe wizerunki
świętych?
Oswoić
Podchodzimy bliżej, oglądamy, zastanawiamy się dlaczego te
popiersia nie pasują do pozostałych eksponatów, co takiego w nich
zaskakuje, a skoro zaskakuje to dlaczego. Dlaczego drugi
autoportret Jana Fabre ma przewieszonego lisa, czym my sami
moglibyśmy go ozdobić, żeby był bardziej „nasz”, swojski, żeby
zszedł z patetycznego cokołu i nabrał autentyczności. Pan Jacek,
podopieczny dziennego ośrodka dla chorych na Alzheimera przymierza
Janowi Fabre okulary. Pasują. Dodają rzeźbie „inteligenckiego
spojrzenia”.
Sztuka współczesna nie odtwarza rzeczywistości, ale ją
kreuje
Przechodzimy do sali, gdzie na jednej całej ścianie wyrysowane
są jakby słoje drewna. W samym środku maleńki w porównaniu do
całości – odcisk palca. Linie słojów otaczające linie papilarne
tworzą wrażenie echa, rezonansu płynącego od śladu człowieka w
przestrzeń. Staramy się to wszystko nazwać i określić, zastanowić
się nad tym zestawieniem. Każdy może wypowiedzieć jak to czuje i
rozumie.
– Fascynujące było to, co z tych wypowiedzi się rodziło – mówi
Renata ze stowarzyszenia „Eko Salus”. – Czyjaś myśl wypowiedziana
głośno, ułatwiała wchodzenie głębiej w temat drugiemu, a trzeciemu
przemywała oczy.
W następnym pomieszczeniu na podłodze w kształcie spirali
poukładane domki z papieru. Jeśli się przyjrzeć – wszystkie
misternie ozdobione haftowanymi dachówkami i kwiatami w oknach.
Każdy inny. Im bliżej środka – tym jaśniejsze światło bije z okien.
Tytuł: „Domy wschodzącego słońca”. Dla Szymona ta praca obrazuje
stawanie się: – Dochodzimy długo do odkrycia swojej wartości, z
czasem to światło w nas staje się silniejsze, aż możemy
„promieniować” i obdzielać tym ciepłem innych. Tak jak tam
promieniował odcisk palca na całą ścianę – porównuje Szymon.
Wszystkich prac jest tu na wystawie mnóstwo. Idziemy
zatrzymując się przy niektórych. Ostatnie obrazy przedstawiają
mężczyznę w młodym wieku z narzędziami ideologicznymi w ręku:
sierpem i młotem oraz starego człowieka zaciskającego pięści. Stary
został pozbawiony narzędzi ale ma wciąż tę siłę co pierwszy. Obok –
ci sami mężczyźni. Obaj wkładają rękę „pod skórę” i sprawiają
wrażenie jakby chwytali za serce. Ich oczy nie mają tej zaciętości
jak tamci, Są może bardziej smutni, może bardziej zmęczeni. Ale
prawdziwsi.
– Jeśli bym miała powiedzieć jedno zdanie – jakąś
najważniejszą myśl z wystawy, to dwa zestawienia twarzy człowieka i
nadzieja, że stary człowiek kierujący się w życiu sercem będzie
mimo zmarszczek kolorowy, szczęśliwy i pogodny – podsumowuje
Renata.
Integracja
– Dla osób po kryzysach psychicznych bardzo ważnym elementem w
obcowaniu ze sztuką nowoczesną okazał się dialog w celu
poszukiwania znaczeń do którego zostaliśmy zaproszeni – podsumowuje
Agnieszka Skołuda ze Stowarzyszenia „Zrozumieć i pomóc”.
– Zebrani wszyscy przed jedną pracą czuliśmy, ze to właśnie
jest prawdziwa integracja – stwierdza Iwona. – Poczuliśmy, że wobec
sztuki jesteśmy tacy sami.
– Sztuka, jeśli jest autentyczna, jest wypowiedzią z całych
sił, całym sobą, o tym, co na pograniczu naszych możliwości i
zdolności percepcji – podsumowuje Tomasz Wendland, dyrektor
Mediations Biennale. – W tym sensie zarówno osoby niepełnosprawne i
artyści biorą życie na serio, bo poruszają się na kresie swoich
możliwości, a tam nie ma miejsca na udawanie. Mam nadzieję, że uda
nam się włączyć osoby niepełnosprawne w program następnego biennale
tak, że okaże się to jego specyfiką i wyróżnikiem. Chciałbym, by w
programie znalazły się wydarzenia, które odsłonią inne obszary
obecności człowieka na ziemi niż te, które wynikają z twórczości
profesjonalnych artystów. Mamy dwa lata, by taką manifestację
wypracować – dodaje.