Działalność społeczna jest przedsięwzięciem romantyczno-pozytywistycznym. Romantycznym, bo daje aktywiście poczucie, że odcisnął swoje piętno na rzeczywistości. Pozytywistycznym, bo sama idea nie ma mocy sprawczej, jeśli nie towarzyszy jej codzienna praca. Czy jednak zbyt wiele energii włożonej w szumną ideę nie jest marnowaniem czasu? A może to zbytni pragmatyzm powoduje, że organizacje odrywają się od swojej misji i gonią za każdym groszem?
Kto dziś ma sen?
Kiedy Martin Luther King wygłaszał swoje słynne przemówienie zaczynające się od słów „Miałem sen”, prawdopodobnie wielu z jego zwolenników traktowało tę wypowiedź w kategoriach czysto retorycznych, nie jako cel, do którego można dążyć. Bo czyż w latach 60. mieszkańcy południowych stanów USA mogli naprawdę wierzyć w koniec segregacji rasowej? Była ona w końcu częścią całego systemu społecznego i uwarunkowań między tymi, którzy mieli władzę i tymi, którym odmawiano prawa do samostanowienia w tak prostych sprawach jak wybór miejsca siedzącego w autobusie lub publicznej toalety. Jednak, gdyby nie to skrajnie nierealistyczne wyobrażenie o tym jak może wyglądać rzeczywistość, segregacja rasowa nigdy nie przeszłaby do historii.
Wizja bierze się nie tylko z poczucia, że świat nie jest dobrze urządzony, ale z odwagi wyobrażenia sobie jak urządzony być powinien. „Pewnego dnia, wszystkie dzieci będą mały dostęp do edukacji, która zapewni każdemu z nich maksymalne wykorzystanie swojego potencjału”, pomyślała Wendy Kopp. Ta studentka elitarnej amerykańskiej uczelni zauważyła, że jej zdolni koledzy ze studiów, pochodzący z gorzej sytuowanych rodzin, mają duże trudności ze sprostaniem wymaganiom studiów w porównaniu z innymi kolegami, którzy - tak jak Wendy - przeszli przez system prywatnej edukacji.
Wendy założyła organizację Teach for America, która rekrutuje najlepszych absolwentów i wysyła ich do szkół w najbiedniejszych stanach, niedoinwestowanych dzielnicach i na wieś, by przekazywali tamtejszym uczniom nie tylko swoją wiedzę, ale i pasję do nauki. Wielu z nich zostaje nauczycielami, a ci, którzy odchodzą do innych zawodów na zawsze pozostają wrażliwi na nierówności w dostępie do edukacji. „Chodziło mi o to, by Teach for America była ruchem społecznym” - podkreśla Kopp w swojej książce, opisującej trudy i zmagania na drodze do sukcesu. Książka nosi tytuł: „Pewnego dnia, wszystkie dzieci…”.
Kto nie śpi, żeby spać mógł ktoś?
Powiedzenie to znają wszyscy aktywiści, którzy zarywają noce, by wizja stała się ciałem. David Bornstein, autor książki „Jak zmienić świat”, twierdzi, że prawdziwy aktywista to ten, który opętany wizją bez przerwy myśli „jak to zrobić”. Sam pomysł nie wystarczy, potrzebny jest jeszcze napęd do wprowadzenia go w życie. A potem próby, wiele prób.
- Aby osiągnąć coś bardzo odległego, trzeba wpierw określić drobniejsze cele, które nas tam doprowadzą, a nie wywiodą na manowce - przyznaje Filip Czernicki, prezes Fundacji Uniwersyteckich Poradni Prawnych. - Aby zapewnić wszystkim Polakom dostęp do pomocy prawnej powinno stworzyć się system państwowy. Ponieważ jednak nie jest to możliwe od razu , uznałem że kliniki prawa mogą być tego namiastką - tłumaczy. - Ponieważ co roku prawie 2 tys. studentów prawa uczy się pomagać innym, po 10 latach będzie to rzesza 20 tys. wrażliwych społecznie profesjonalistów, umiejących działać i rozumiejących potrzebę. Koniec drogi zaczyna się przybliżać.
Czym innym jest jednak rozpoczynanie prac nad jakimś problemem, a czym innym utrzymywanie organizacji. To właśnie na co dzień, w biurokratycznych przepychankach i w ciągłych brakach finansowych odkładamy wizję na bok, by walczyć o przetrwanie. Wtedy to sprawność menedżerska decyduje o tym, czy będzie komu do wizji wrócić.
W pudełku i poza nim
- Trzeba być zarazem realistą i wizjonerem - twierdzi Filip Czernicki. - Niezwykłe rzeczy robią tylko ci ludzie, którzy potrafią marzyć. Jednocześnie świat współczesny jest skomplikowany i przesiąknięty zależnościami, w których trzeba umieć się obracać. Bez tej umiejętności nic się nie osiągnie.
Nie każdy lider ma jednak taki komplet zdolności. Jedni chodzą twardo po ziemi, inni z głową w chmurach. Nie zawsze pamiętamy, że jednym z najbliższych współpracowników Martina Luthera Kinga był Bayard Rustin, genialny strateg i organizator. Rustin stał za sukcesem wielu przedsięwzięć, w tym słynnego Marszu na Waszyngton, w którym 28 sierpnia 1963 r. wzięło udział 250 tys. ludzi. Rustin był magnetyczną osobowością, jednak nie czuł potrzeby by występować publicznie.
Dla sukcesu przedsięwzięcia ważne jest zatem, by każdy King spotkał swojego Rustina. Wtedy myślenie poza utartymi schematami, które Amerykanie określają mianem „myślenia spoza pudełka” (thinking outside the box), ma szanse na wdrożenie. A pragmatyk, stojący za procesem, nie popadnie w zbytni technokratyzm.
Kto jest realistą?
Czy Wendy Kopp udało się spełnić marzenie? Nie, czy też: jeszcze nie. Jaką zmianę wprowadziła zatem Teach for America? Wendy pisze w zakończeniu swojej książki, że gdy zakładała organizację, wszystkim zaangażowanym wydawało się, że powszechny dostęp do wysokiej jakości edukacji powinien być rzeczywistością. Po kilku latach działania, wszyscy widzą, że może on stać się rzeczywistością. Zatem niemożliwe staje się coraz bardziej prawdopodobne, a przy wielkich projektach to naprawdę duża zmiana.
Ktoś mógłby powiedzieć, że wiele polskich organizacji nie ma takiego zasięgu działań, który mógłby doprowadzić do realizacji wielkiej wizji. Wymaganie, by ją miały jest zatem nierealistyczne. Akcenty jednak powinny być rozłożone inaczej - ważne, żeby działający w nich ludzie w ogóle mieli wizję, nawet jeśli organizacja obejmuje zasięgiem obszar niewielkiego powiatu i zajmuje się sprawami prozaicznymi.
Podstawą dla prawdziwej aktywności społecznej jest przecież chęć naprawy tego, co zepsute. Przypomnienie sobie z jakiego powodu znajdujemy się w miejscu, w którym jesteśmy, pozwala nam uczciwie przyjrzeć się naszym działaniom i sprawić, by stały się bardziej efektywne, lepiej zaplanowane i finansowane. Wizja jak może być, jest zatem wielkim motywatorem dla samych aktywistów, gdy pojawiają się trudności.
To w środowisku takich organizacji, raz na jakiś czas ma szansę pojawić się ktoś, kto według słów Ernesto Che Guevary, będzie realistą i zażąda niemożliwego.
Inspiracje:
- One Day, All Children...: The Unlikely Triumph Of Teach For America And What I Learned Along The Way, Wendy Kopp; PublicAffairs, 2003
- How to Change the World: Social Entrepreneurs and the Power of New Ideas, David Borstein; Oxford University Press, USA, (Updated edition) 2007
- Brother Outsider: The Life of Bayard Rustin, reż. Nancy D. Kates, Bennett Singer; 2003
Źródło: inf. własna (ngo.pl)