W Internecie powstało przedwojenne miasteczko. Z całym wielokulturowym bogactwem. O projekcie „Wirtualne miasteczko” opowiadają jego koordynatorzy: Łukasz Kowalski z Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” z Lublina i Stanisław Kowalczyk z Liceum Ogólnokształcącego w Józefowie Biłgorajskim.
– Dlaczego realizujecie taki projekt?
Łukasz Kowalski (Ł. K.) – Nasz projekt to z jednej strony budowa trójwymiarowej makiety przedwojennego Józefowa, z drugiej – warsztaty edukacyjne dla uczniów liceum. Ponadto, pomysł na „Wirtualne miasteczko” zrodził się z ważnego pytania, jakie sobie często zadawaliśmy – w jaki sposób mówić o historii, o przeszłości w dobie Internetu, YouTube'a, wszystkich tych nowych mediów czy portali społecznościowych, którym poświęcamy tak wiele czasu? Wzięliśmy więc na warsztat pewną technologię, która jest dostępna w sieci za darmo i robiąc wirtualną makietę próbujemy znaleźć odpowiedź na to pytanie. Zdajemy sobie sprawę, że jest to projekt eksperymentalny, gdyż z rozmów, jakie przeprowadziliśmy z różnymi ludźmi zajmującymi się ochroną pamięci wynikało, że coś takiego jeszcze nie zostało zrobione. Dlatego tym bardziej chcieliśmy pokazać Józefów z całym jego przedwojennym kulturowym bogactwem opisanym między innymi przez noblistę Isaaka Bashevisa Singera.
– Co chcecie osiągnąć?
Stanisław Kowalczyk (S. K.) – Bardzo zależy nam na tym, aby młodzi ludzie aktywnie uczestniczyli w życiu środowiska lokalnego – uczniowie biorą więc udział w warsztatach, rozmawiają ze starszymi mieszkańcami Józefowa i gromadzą mówione historie o losach, postaciach i wydarzeniach związanych z ich rodzinnym miastem.
W naszym projekcie ważna jest także kwestia stosunków polsko-żydowskich. W Polsce ta kwestia pojawia się w dwojaki sposób – albo odkrywa się ciemne i dramatyczne karty wspólnej historii, jak to miało miejsce np. w Jedwabnem, albo angażuje się młodzież do historycznych i edukacyjnych projektów, które pozwalają przybliżyć pamięć o kulturowym współistnieniu. Zdecydowanie wolę ten drugi model. Poza tym, realizowaliśmy już kilka innych programów poświęconych tematyce żydowskiej, więc czuliśmy się na siłach zgłębiać tę tematykę.
Ł. K. – My również nie chcieliśmy opowiadać o stosunkach polsko-żydowskich związanych z holocaustem, obozami śmierci czy traumatycznymi przeżyciami, ale przede wszystkim zależało nam na tym, aby pokazać, co działo się przed wojną – jak żyły obok siebie i ze sobą dwie społeczności Może nie było to w stu procentach harmonijne współistnienie, ale właśnie dlatego warto też opisać.
– Co innowacyjnego jest w projekcie?
Ł. K. – Myślę, że innowacyjne jest samo partnerstwo, czyli fakt, że samorządowa instytucja kultury z Lublina współpracuje z liceum oddalonym od niej o dziesiątki kilometrów. Na pierwszy rzut oka nawet trudno by się było doszukać jakichś związków obu partnerów, ale one istnieją, choćby przez osobę wielkiego Isaaka Bashevisa Singera, który opisał Lublin w swojej słynnej książce „Sztukmistrz z Lublina”, a w jednym z opowiadań utrwalił także przedwojenny Józefów.
Bardzo innowacyjna jest oczywiście technologia, czyli wykorzystanie trójwymiarowej techniki animacji dostępnej w sieci i jej użycie. Innowacyjny jest również model tworzenia aplikacji miasteczka – robią ją głównie współpracujący z nami studenci lubelskich uczelni. Dzięki temu budujemy ich kompetencje na rynku pracy, ale też wzmacniamy kompetencje związane z kulturą i historią.
– Jakie trudności pojawiły się w trakcie realizacji projektu?
Ł. K. – Największą trudność sprawia nam pozyskiwanie materiałów archiwalnych. Wiadomo, że część z nich przepadła bezpowrotnie, do innych trudno jest dotrzeć, a żeby uzyskać dostęp do tych znajdujących się w archiwach, trzeba przebyć bardzo długą drogę. Dlatego tak ważne są dla nas osoby, które bardzo precyzyjnie znają strukturę rożnego rodzaju miejsc, w jakich przechowuje się dokumenty czy pamiątki, które potrafią poruszać się pośród archiwalnych zbiorów, umieją szukać – po prostu znają cały system archiwów. Dzięki temu, że już wcześniej robiliśmy projekty historyczne, podobnie jak uczniowie liceum – to można powiedzieć, że mimo różnych niedogodności jakoś dajemy sobie radę.
– Jakie dobre efekty już zauważacie?
Ł. K. – Współpracując z zapalonymi do projektu młodymi informatykami udało się nam znaleźć technologię, która pozwala nam pójść dalej, czyli pokazać trójwymiarową makietę Józefowa w przeglądarce internetowej. To bardzo ważne, gdyż bardzo chcemy, aby nasze wirtualne miasteczko było naprawdę łatwo dostępne. Dzięki przeglądarce będzie też można wejść głębiej, wręcz spacerować po odtworzonych ulicach – tak jak ma to miejsce w grze komputerowej. I co jeszcze bardzo ważne – całą tę przestrzeń będzie można później rozwijać, np. dodając nowe elementy.
S. K. – Dla mnie, jako pedagoga najważniejsza jest sprawa zaangażowania się uczniów, aktywnego bycia w środowisku lokalnym. Cieszę się też, że młodzież w tym projekcie ma okazję porozmawiać o historii i dawnej kulturze, np. ze swoimi dziadkami czy innymi mieszkańcami Józefowa. Dzięki temu uczniowie chronią słowny przekaz przed całkowitym zapomnieniem. I tak naprawdę nie jest ważne, że często są to relacje historyczne z drugiej ręki, albo że świadkowie byli przed wojną jeszcze dziećmi i być może nie wszystko dobrze zapamiętali – liczy się sam fakt rozmowy młodych i starszych oraz ocalenie od zapomnienia czegoś, co jest ważne dla lokalnej społeczności.
– Jak w praktyce sprawdza się partnerstwo?
Ł. K. – Wyśmienicie. Zresztą, zapraszamy wszystkich do Józefowa, na Roztocze, na Lubelszczyznę, aby sprawdzić to na własne oczy.
– Czy będziecie kontynuować projekt?
Ł. K. – Na pewno Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN” będzie prowadził dalsze prace nad sposobami pokazywania przeszłości w Internecie. Na pewno będzie także kontynuacja różnych działań związanych z Józefowem – chcemy np. stworzyć festiwal poświęcony Singerowi, który połączy przez kilka wakacyjnych dni artystów z całego świata, którzy przyjadą do Józefowa, Szczebrzeszyna, Tyszowiec, Biłgoraja. Na pewno zadzieje się wtedy wiele ciekawych rzeczy!
S. K. – Bez wątpienia będzie to wielka atrakcja kulturalna i historyczna dla mieszkańców Józefowa i okolic zwłaszcza, że przy realizacji kilku wcześniejszych projektów dochodziły do nas głosy, że były one za mało rozreklamowane i nie wszyscy mogli wziąć w nich udział. Mam nadzieję, że i o „Wirtualnym miasteczku” i o festiwalu usłyszą już wszyscy.
Źródło: Fundacja Orange