Charcibałda (gmina Myszyniec, woj. mazowieckie) to niewielka wioska malowniczo położona na skraju lasu będącego pozostałością Puszczy Kurpiowskiej. Kiedy Danuta Kostewicz została w niej sołtyską, postanowiła ożywić lokalną społeczność. W pomieszczeniach położonych na terenie swojego rodzinnego gospodarstwa otworzyła świetlicę, gdzie odbywają się zebrania, zabawy i warsztaty dla dzieci i dorosłych mieszkańców Charcibałdy.
Danuta Kostewicz od wielu lat działa społecznie. Należała do Związku Kurpiów, gdzie przez wiele lat zajmowała się tradycyjnymi kurpiowskimi kulinariami. Zbierała dawne przepisy, odtwarzała stare metody przetwarzania żywności, a w lokalnym radiu i Kurierze Ostrołęckim prowadziła audycje i pisała artykuły o jedzeniu, które cieszyły się ogromną popularnością. Występowała też ubrana w kurpiowski stół na wielu festiwalach sztuki ludowej prezentując wykonane przez siebie potrawy.
Pani Danuta jest również prezesem Towarzystwa Rozwoju Ziemi Kurpiowskiej oraz Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej oddział w Ostrołęce.
– Wieloletnia przynależność do różnych organizacji społecznych, w których zajmowałam się różnymi sprawami, pomagałam ubogim, pracowałam z dziećmi i młodzieżą sprawiła, że mogę zaoferować ludziom moje doświadczenie i wspólnie możemy robić wiele pożytecznych rzeczy – tłumaczy.
Sołtyska z powołania
Cztery lata temu, po śmierci męża Danuta Kostewicz przeprowadziła się z Ostrołęki do Charcibałdy. Zamieszkała w rodzinnym domu razem z siostrą, która jest emerytowaną nauczycielką. Mimo że nie było jej w wiosce od bardzo dawna, ludzie dobrze ją znali, choćby z audycji radiowych czy artykułów w gazetach. Wiedzieli, że ma głowę pełną pomysłów. Kiedy zaczęła sprowadzać stare kurpiowskie domy i stawiać je w lesie nieopodal wioski z myślą o zrobieniu skansenu i gospodarstwa agroturystycznego, mieszkańcy Charcibałdy zrozumieli, że warto wykorzystać jej zaangażowanie i fakt, że znów jest na miejscu. Wybrali ją na sołtyskę.
– Nie było miejsca w Charcibałdzie, gdzie moglibyśmy zrobić zebranie mieszkańców. Pierwsze odbywały się pod sklepem, ale z pogodą bywało różnie – czasem deszcz nas rozganiał, kiedy indziej słońce za bardzo piekło. Postanowiłam więc, że pomieszczenia znajdujące się na terenie mojego rodzinnego gospodarstwa przeznaczę na świetlicę, żeby ludzie z Charcibałdy mieli wreszcie gdzie się spotykać – opowiada Danuta Kostewicz.
A jak była już świetlica, to nie mogła stać pusta od zebrania do zebrania. Dlatego pani Danuta założyła Koło Gospodyń Wiejskich. Mieszkanki wioski zaczęły spotykać się na zajęciach ze wspólnego gotowania, na warsztatach rękodzieła, a także przy okazji świąt, by robić wielkanocne czy bożonarodzeniowe ozdoby.
– Namawiam kobiety, aby zbierały od swoich mam i babć stare kurpiowskie przepisy. Mamy pomysł, aby wydać z nimi książkę kucharską, wzbogaconą jeszcze opowieściami o dawnych zwyczajach Kurpiów. Moim znajomym z Warszawy, którzy przyjeżdżają do mnie wypoczywać bardzo się ten pomysł spodobał i powiedzieli, że pomogą nam wydrukować taką książkę – mówi Danuta Kostewicz.
Panie z Koła Gospodyń Wiejskich wymyśliły też, aby raz w miesiącu organizować zabawę dla mieszkańców wioski. Kobiety przygotowują poczęstunek, sprzątają świetlicę, gra zespół ludowy. Młodzi i starsi dobrze się bawią. Dziś już nikt sobie nie wyobraża, żeby raz w miesiącu nie było w Charcibałdzie potańcówki. Chyba, że jest post, ale wtedy to siła wyższa.
W świetlicy zgromadzono też pomoce naukowe, gdyż w wiosce nie ma szkoły, a uczniowie muszą mieć przecież dostęp do słowników, książek czy atlasów, których nie mają w domach. Odbywają się też zajęcia wyrównawcze prowadzone przez siostrę pani Danuty, a także lekcje angielskiego dla dzieci i młodzieży.
– Mój brat pracował jako dyplomata. Kiedy przeszedł na emeryturę, poprosiłam go, żeby do nas przyjeżdżał i prowadził zajęcia językowe. Dzieci w szkołach uczą się głównie gramatyki, a mało rozmawiają, dlatego brat prowadzi konwersacje, żeby dzieci nie bały się mówić po angielsku. I muszę przyznać, że te zajęcia cieszą się dużym powodzeniem – wyjaśnia Danuta Kostewicz.
Kurpiowska tradycja
W 2008 r. pani Danuta pozyskała też środki z Poakcesyjnego Programu Wsparcia Obszarów Wiejskich na działalność świetlicy. Dzięki nim myśli np. o zorganizowaniu warsztatów „Ginące zawody”. W świetlicy i w pozostałych sprowadzonych przez siebie do wioski domach zgromadziła wiele dawnych kurpiowskich sprzętów, mebli, koszy, naczyń, ozdób, żeby ocalić je od zapomnienia. Teraz do Charcibałdy przyjeżdżają wycieczki, aby podziwiać drewniane i wiklinowe zbiory. Odbywają się też wymyślone przez panią Danutę, a organizowane przez Towarzystwo Rozwoju Ziemi Kurpiowskiej - Mazowieckie Plenery Rzeźbiarskie na Kurpiach. Dzięki tej imprezie, co roku na ziemi myszynieckiej przybywa kilka kolejnych pięknych rzeźb.
– Chciałabym także uruchomić stare krosna, które posiadam, żeby można było na nich tradycyjną metodą tkać różne materiały. Mamy też we wsi starą stolarnię z maszynami. Marzy mi się, aby uruchomić w niej warsztat, w którym uczniowie mogliby uczyć się wyrobu ozdobnych kurpiowskich elementów domu, takich jak okna, korony, narożniki. W stolarni można by też wyrabiać drobne sprzęty domowe np. zydle czy kopańki, w których dawniej wyrabiało się chleb. W przyszłości chciałabym również, aby w Charcibałdzie wytwarzało się śraski. To takie sanie z wyginanego drewna, ręcznie malowane, bardzo piękne, i zimą organizować na nich kuligi – wylicza Danuta Kostewicz.
Lecz to nie wszystkie pomysły, które chodzą po głowie pani Danucie. Myśli także o zawiązaniu spółdzielni mieszkańców wioski, w której tradycyjnymi kurpiowskimi metodami wytwarzałoby się przetwory z leśnego runa czy produkowało sery. Pomysł jak najbardziej na czasie, gdyż coraz głośniej mówi się o produkcji ekologicznej żywności i ogromnym na nią popycie.
Trzeba działać
– Sam fakt, że jest jakiś ruch w wiosce, że przyjeżdżają letnicy i artyści, że coś się dzieje sprawia, iż ludzie myślą o tym, co można jeszcze zmienić w swoim życiu i integrują się w swojej społeczności. A to już bardzo dużo. Z kolei to działanie i zaangażowanie widzą inni i starają się nam pomagać, np. urzędnicy czy inni działacze społeczni – twierdzi Danuta Kostewicz, która jako działacz społeczny została poproszona przez wójta gminy Myszyniec do opracowania rozwoju strategii społecznej.
Wójt już wpisał niektóre z imprez organizowanych przez Koło Gospodyń Wiejskich z Charcibałdy oraz plener rzeźbiarki w życie kulturalne gminy. W ubiegłym roku wyremontowano też gminne drogi. W planach jest wybudowanie asfaltowego traktu, który będzie przebiegał przez Charcibałdę. Pani Danuta stara się również, aby wioska zagubiona wśród lasów i granicząca z Rezerwatem Czarnia miała dostęp do internetu.
– Trzeba iść z duchem czasu, choć czasem się boję, że jak już będzie na drodze asfalt, to kierowcy zrobią tu sobie objazd i już nie będzie tak cicho. Ale póki co nie martwię się na zapas. Jest jeszcze tyle do zrobienia w Charcibałdzie, tyle pomysłów do zrealizowania i nimi przede wszystkim trzeba się zająć – mówi Danuta Kostewicz.
Źródło: inf. własna