Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Ośrodek Wspierania Organizacji Pozarządowych prowadzi projekty edukacyjne na rzecz wsi. W jednym z nich wzięły udział liderki ze wsi Studzianki. Dzięki wiedzy zdobytej przez uczestniczki projektu, wieś i jej mieszkańcy oraz ludność napływowa, rozwijają się, aż miło.
Na początku 2001 r. w Ośrodku Wspierania Organizacji Pozarządowych (OWOP) w Białymstoku pojawiła się nietypowa klientka – sołtys jednej z podbiałostockich wsi.
Potrzebujemy wiedzy
Pani sołtys wcale nie myślała o założeniu organizacji pozarządowej, za to zwróciła naszą uwagę na ogromne zmiany społeczne zachodzące na wsi i na potrzebę dostrzeżenia roli, jaką ma do odegrania sołectwo jako ważny element demokracji lokalnej. Pytała o możliwość skorzystania ze szkoleń w naszym ośrodku, wskazując jednocześnie na istnienie ogromnej luki edukacyjnej.
– Sołtysi – mówiła – w swoich środowiskach cieszą się sporym autorytetem, dzięki czemu mogliby realnie wpływać na jakość życia mieszkańców. Mogliby – gdyby wiedzieli, jak to zrobić i gdyby umieli korzystać z dostępnych narzędzi, np. z grantów – przekonywała. Dodała też, że do lamusa odchodzi model „wiecznego” sołtysa, często przekazującego funkcję kolejnemu pokoleniu, na rzecz demokratycznie wybieranego, aktywnego i energicznego lidera. Twierdziła, że o tę funkcję ubiega się coraz więcej kobiet.
Szczególna siła sołtysek
Z badań przeprowadzonych przez nas w kilku powiatach wyłonił się ciekawy obraz: ponad 30% sołtysów to kobiety, często młode, dla których sołtysowanie to dużo więcej niż zbieranie podatków. Dostrzegają one problemy, z jakimi boryka się wieś – dzieci bez opieki, wałęsająca się bez celu młodzież, utrudniony dostęp do edukacji, kultury, ochrony zdrowia, samotność osób starszych i wiele innych. A gminy – w końcu sołectwa to ich jednostki pomocnicze – wydawały się w ogóle nie dostrzegać tego potencjału, traktując sołtysów jako dostarczycieli podatków i tubę informacyjną przed wyborami.
Dostępne wówczas środki przedakcesyjne pozwoliły na sfinansowanie pierwszego z kilku projektów podnoszących wiedzę i umiejętności uczestniczek, pod wspólnym tytułem „Pejzaż wiejski kobietą malowany”. Projekt skierowaliśmy do sołtysek i liderek wiejskich, zachęcając do udziału po dwie panie z jednej wsi, aby mogły się wzajemnie wspierać. Zainteresowanie projektem przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Doczekał się też on kontynuacji z programu SPO RZL, a nawet uznania przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego jako „Najlepsza inwestycja w człowieka” w ramach konkursu „Dobre praktyki EFS” w 2007 r.
„Lotos” ze Studzianek
Jedną z liczniej reprezentowanych na szkoleniach wsi były Studzianki. To dynamicznie rozwijająca się wieś leżąca 13 kilometrów od Białegostoku. Bliskość dużego miasta spowodowała napływ nowych mieszkańców, z trudem angażujących się w lokalne sprawy. Od 1994 r. we wsi działa Towarzystwo Krzewienia Kultury „Lotos”. Inicjatorką jego powstania i niekwestionowaną liderką jest Mira Bezdziel – nauczycielka w miejscowej szkole podstawowej. Pytamy ją o ocenę sytuacji w jej wsi i wkład mieszkańców w zachodzącą zmianę.
Jakie zmiany w Studziankach są najbardziej widoczne?
Mira Bezdziel: – W miejscu zlikwidowanego dzikiego wysypiska mamy park z oczkiem wodnym, powstały ścieżki spacerowe z platformą widokową i mostkiem na rzece, kolejne dzikie wysypisko zamieniliśmy w plac do imprez plenerowych z amfiteatrem. Zorganizowaliśmy system wywozu śmieci, posadziliśmy sporo drzew i krzewów. We wsi działają dwa zespoły ludowe, mamy świetlice, w których toczy się życie społeczno-kulturalne miejscowej ludności. Edukujemy naszych mieszkańców w zakresie ochrony dziedzictwa przyrodniczo-geograficznego, ekologii i postaw np. w stosunku do bezpańskich zwierząt.
W jaki sposób udaje się włączyć w życie wsi osoby, które do niej napływają z miasta?
M.B.: – Przede wszystkim zapraszamy nowych mieszkańców na organizowane imprezy integracyjne. Chwalimy się naszą „małą ojczyzną”. I czerpiemy z ich pomysłów i energii, to właśnie przyjezdni najczęściej zasilają naszą organizację.
Z czego mieszkańcy są najbardziej dumni?
M.B.: – Z pięknej świetlicy wybudowanej w ramach projektu „Odnowa wsi”, którego byliśmy inicjatorami. Z wiejskiego muzeum etnograficznego, w którym udało się zebrać już kilkaset eksponatów. Zrealizowaliśmy dwa projekty Centrum Edukacji Obywatelskiej – „Ślady przeszłości”, związane z historią naszej wsi, „Nasze muzeum”, „Krzyże i kapliczki”. Wydaliśmy folder „Studzianki kocham to miejsce”. Wreszcie – mamy stronę internetową, na której zarówno zamieszczamy aktualne informacje, jak opisujemy historię wsi (studzianki1.blog.onet.pl). Utworzyliśmy dziecięcy zespół folklorystyczny „Płomyki”, który z ludowym, podlaskim repertuarem często wyjeżdża na konkursy, przeglądy i występy.
Jaki wpływ na to, co się dzieje we wsi, miał udział w naszych szkoleniach?
M.B.: – W szkoleniach brały udział aż cztery osoby ze Studzianek. To zdecydowanie zwiększyło potencjał i możliwości działania. Dzięki nim mogliśmy zrobić aż tyle projektów. Były też inspiracją do napisania dla naszej wsi „Strategii rozwoju”. Mamy teraz sporo nowych osób, znów przydałyby się im takie szkolenia.
Jakie jeszcze problemy czekają na rozwiązanie?
M.B.: – Najtrudniejsze jest przeobrażenie mentalności mieszkańców, zmiana postawy z biernego oczekiwania na to, co zrobi gmina, na samodzielne wpływanie na rzeczywistość wokół siebie.
Potrzebujemy wiedzy
Pani sołtys wcale nie myślała o założeniu organizacji pozarządowej, za to zwróciła naszą uwagę na ogromne zmiany społeczne zachodzące na wsi i na potrzebę dostrzeżenia roli, jaką ma do odegrania sołectwo jako ważny element demokracji lokalnej. Pytała o możliwość skorzystania ze szkoleń w naszym ośrodku, wskazując jednocześnie na istnienie ogromnej luki edukacyjnej.
– Sołtysi – mówiła – w swoich środowiskach cieszą się sporym autorytetem, dzięki czemu mogliby realnie wpływać na jakość życia mieszkańców. Mogliby – gdyby wiedzieli, jak to zrobić i gdyby umieli korzystać z dostępnych narzędzi, np. z grantów – przekonywała. Dodała też, że do lamusa odchodzi model „wiecznego” sołtysa, często przekazującego funkcję kolejnemu pokoleniu, na rzecz demokratycznie wybieranego, aktywnego i energicznego lidera. Twierdziła, że o tę funkcję ubiega się coraz więcej kobiet.
Szczególna siła sołtysek
Z badań przeprowadzonych przez nas w kilku powiatach wyłonił się ciekawy obraz: ponad 30% sołtysów to kobiety, często młode, dla których sołtysowanie to dużo więcej niż zbieranie podatków. Dostrzegają one problemy, z jakimi boryka się wieś – dzieci bez opieki, wałęsająca się bez celu młodzież, utrudniony dostęp do edukacji, kultury, ochrony zdrowia, samotność osób starszych i wiele innych. A gminy – w końcu sołectwa to ich jednostki pomocnicze – wydawały się w ogóle nie dostrzegać tego potencjału, traktując sołtysów jako dostarczycieli podatków i tubę informacyjną przed wyborami.
Dostępne wówczas środki przedakcesyjne pozwoliły na sfinansowanie pierwszego z kilku projektów podnoszących wiedzę i umiejętności uczestniczek, pod wspólnym tytułem „Pejzaż wiejski kobietą malowany”. Projekt skierowaliśmy do sołtysek i liderek wiejskich, zachęcając do udziału po dwie panie z jednej wsi, aby mogły się wzajemnie wspierać. Zainteresowanie projektem przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Doczekał się też on kontynuacji z programu SPO RZL, a nawet uznania przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego jako „Najlepsza inwestycja w człowieka” w ramach konkursu „Dobre praktyki EFS” w 2007 r.
„Lotos” ze Studzianek
Jedną z liczniej reprezentowanych na szkoleniach wsi były Studzianki. To dynamicznie rozwijająca się wieś leżąca 13 kilometrów od Białegostoku. Bliskość dużego miasta spowodowała napływ nowych mieszkańców, z trudem angażujących się w lokalne sprawy. Od 1994 r. we wsi działa Towarzystwo Krzewienia Kultury „Lotos”. Inicjatorką jego powstania i niekwestionowaną liderką jest Mira Bezdziel – nauczycielka w miejscowej szkole podstawowej. Pytamy ją o ocenę sytuacji w jej wsi i wkład mieszkańców w zachodzącą zmianę.
Jakie zmiany w Studziankach są najbardziej widoczne?
Mira Bezdziel: – W miejscu zlikwidowanego dzikiego wysypiska mamy park z oczkiem wodnym, powstały ścieżki spacerowe z platformą widokową i mostkiem na rzece, kolejne dzikie wysypisko zamieniliśmy w plac do imprez plenerowych z amfiteatrem. Zorganizowaliśmy system wywozu śmieci, posadziliśmy sporo drzew i krzewów. We wsi działają dwa zespoły ludowe, mamy świetlice, w których toczy się życie społeczno-kulturalne miejscowej ludności. Edukujemy naszych mieszkańców w zakresie ochrony dziedzictwa przyrodniczo-geograficznego, ekologii i postaw np. w stosunku do bezpańskich zwierząt.
W jaki sposób udaje się włączyć w życie wsi osoby, które do niej napływają z miasta?
M.B.: – Przede wszystkim zapraszamy nowych mieszkańców na organizowane imprezy integracyjne. Chwalimy się naszą „małą ojczyzną”. I czerpiemy z ich pomysłów i energii, to właśnie przyjezdni najczęściej zasilają naszą organizację.
Z czego mieszkańcy są najbardziej dumni?
M.B.: – Z pięknej świetlicy wybudowanej w ramach projektu „Odnowa wsi”, którego byliśmy inicjatorami. Z wiejskiego muzeum etnograficznego, w którym udało się zebrać już kilkaset eksponatów. Zrealizowaliśmy dwa projekty Centrum Edukacji Obywatelskiej – „Ślady przeszłości”, związane z historią naszej wsi, „Nasze muzeum”, „Krzyże i kapliczki”. Wydaliśmy folder „Studzianki kocham to miejsce”. Wreszcie – mamy stronę internetową, na której zarówno zamieszczamy aktualne informacje, jak opisujemy historię wsi (studzianki1.blog.onet.pl). Utworzyliśmy dziecięcy zespół folklorystyczny „Płomyki”, który z ludowym, podlaskim repertuarem często wyjeżdża na konkursy, przeglądy i występy.
Jaki wpływ na to, co się dzieje we wsi, miał udział w naszych szkoleniach?
M.B.: – W szkoleniach brały udział aż cztery osoby ze Studzianek. To zdecydowanie zwiększyło potencjał i możliwości działania. Dzięki nim mogliśmy zrobić aż tyle projektów. Były też inspiracją do napisania dla naszej wsi „Strategii rozwoju”. Mamy teraz sporo nowych osób, znów przydałyby się im takie szkolenia.
Jakie jeszcze problemy czekają na rozwiązanie?
M.B.: – Najtrudniejsze jest przeobrażenie mentalności mieszkańców, zmiana postawy z biernego oczekiwania na to, co zrobi gmina, na samodzielne wpływanie na rzeczywistość wokół siebie.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.