GÓRSKI: Demokracja uczestnicząca jest fundamentem zdrowego i silnego państwa. A państwo to my, obywatele. Jak szwankuje demokracja, to ma to negatywny wpływ na codzienne życie Kowalskiego.
Podniesienie jakości życia obywateli jest możliwe tylko pod warunkiem, że różne środowiska robiące politykę, tę obywatelską i tę partyjną, będą wstanie siadać do jednego stołu, rozmawiać i wypracowywać wspólne rozwiązania. Rozwiązania systemowo zmieniające funkcjonowanie naszych małych Ojczyzn. Takie rozwiązania, które dbają o interes obywateli, a nie interes tej czy innej partii czy grupie interesu.
Łączyć, a nie dzielić
Polska jest jedna, a obserwując polskie „elity” mam wrażenie, że zależy im przede wszystkim na tym, żeby obywateli dzielić. Zamiast tworzyć przestrzeń do wspólnej rozmowy i pracy, zarządzają naszą nieufnością.
Współtworzyliśmy koalicję „Obywatele w samorządzie”, bo właśnie koalicja jest przestrzenią do dbania o dobro wspólne. Dbania o wspólnotę samorządową. Przestrzenią, w której spotykają się społecznicy, eksperci, samorządowcy i politycy. Spotykają się i szukają rozwiązań, które łączą, a nie dzielą.
Praca koalicyjna wymaga od jej uczestników wysokich kompetencji związanych z pracą zespołową, w szczególności z umiejętnością wychodzenia ze swojego „okopu”. Polscy liderzy często tak głęboko siedzą w swoich „okopach”, że myli im się krawędź „okopu” z linią horyzontu. Żeby wyjść z „okopu” trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu.
Każdy trzyma chorągiewkę
Ciekawe było obserwować te aspekty podczas pracy nad wspólnymi postulatami koalicji. Było gorąco i miejscami bardzo burzliwie. Przykładowo w sprawach referendów lokalnych, jako INSPRO, bardzo ustąpiliśmy z naszego sztandarowego projektu. Jednocześnie obserwowaliśmy, że inni nie chcą ustąpić nawet przecinka. Ta asymetria w szukaniu zgody dotyczy także innych obszarów ujętych w postulatach koalicji – jedne organizacje uważały, że wartością już jest wspólne stanowisko i ustępowały, inne żądały od pozostałych partnerów zaakceptowania swoich poglądów w 100%, a jak nie, to „cześć”. Niestety, jako NGO-sy często nie jesteśmy lepszej jakości „materiałem” niż aktualne partie polityczne. Zastanawiam się, czy czasami argumenty organizacji społecznych, że nasz sektor reprezentuje interes publiczny, to nie uzurpacja? Bo jakiż to jest ów interes publiczny, jeśli nie skłania on do ustępstw? Widać jednak, że bieda jeszcze nas nie przycisnęła wystarczająco, skoro każdy chce wysoko trzymać swoją własną chorągiewkę.
Chociaż jesteśmy tylko częściowo zadowoleni z kompromisowej listy postulatów koalicji, podpisaliśmy się pod nimi. Bardzo nas cieszy, że w ciągu ostatnich pięciu miesięcy braliśmy udział w procesie, który służy wzmocnieniu kapitału społecznego. Szczególnie cieszą nas rozmowy z osobami i środowiskami, które mają odmienne od naszych poglądy na temat samorządu i demokracji uczestniczącej. Dzięki tym rozmowom unikamy błędu mylenia krawędzi naszego okopu z horyzontem.