W Strachówce, dawniej typowo rolniczej wsi w powiecie wołomińskim, mieszka około 300 osób. Chociaż jest to wieś gminna, nie ma w niej ani domu kultury, ani świetlicy środowiskowej, ani nawet regularnie funkcjonującej sali wiejskiej.
Zmiany, jakie przyniosła ze sobą transformacja ustrojowa sprawiły, że życie społeczne we wsi miało się coraz gorzej. Koło Gospodyń Wiejskich, założone jeszcze w latach 60., w latach 90. formalnie i praktycznie zawiesiło działalność. Przetrwała jedynie Ochotnicza Straż Pożarna o niemal stuletniej tradycji, która od zawsze pełniła we wsi bardzo ważną funkcję.
Duże zmiany w życiu społecznym przyniósł dopiero rok 2008, gdy gmina Strachówka przystąpiła do realizacji Programu Integracji Społecznej. W jego wyniku nie tylko udało się reaktywować działalność Koła, ale także założono Stowarzyszenie Przyjaciół Strachówki, które od samego początku współpracuje z OSP, Kołem Gospodyń, gminną biblioteką publiczną oraz parafią.
– Od samego początku zależało nam bardzo, by wzmocnić potencjał Koła Gospodyń Wiejskich z korzyścią dla mieszkańców Strachówki – mówi Krystyna Ołdak, prezeska Stowarzyszenia. – Gdy tylko zarejestrowaliśmy stowarzyszenie, działania obu organizacji zaczęły się wzajemnie przenikać i łączyć. Dziś wspólnie z Kołem organizujemy między innymi tradycyjne pikniki sobótkowe, przegląd kolęd i pastorałek, wigilie oraz korowód dożynkowy podczas odpustu parafialnego.
Daleko i blisko do kultury
Kultura to jeden z obszarów bliskich działaniom stowarzyszenia. Niedawno kolejną okazję do rozwijania zainteresowań związanych z tradycją i kulturą przyniósł konkurs dotacyjny Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego „Od juniora do seniora”. Stowarzyszenie Przyjaciół Strachówki zgłosiło międzypokoleniowy projekt „Weekend z Kulturą. Teatr na Ludową Nutę”, który zaangażował już nie tylko panie z Koła Gospodyń Wiejskich, ale też młodzież gimnazjalną.
– Dla mieszkańców Strachówki dostęp do instytucji kultury jest utrudniony. W samej gminie nie ma domu kultury, a oddalone o kilkanaście, czy kilkadziesiąt kilometrów inne ośrodki kulturalne, dla wielu mieszkańców są poza zasięgiem, głównie ze względu na koszty – mówi Krystyna Ołdak. Dlatego właśnie w ramach projektu „Weekend z kulturą” zorganizowane zostały trzy wyjazdy do Warszawy, podczas których uczestnicy odwiedzili stołeczne teatry i muzea, m.in. Teatr Powszechny, Teatr Kwadrat, Muzeum Narodowe oraz Muzeum Sportu i Turystyki. Dla niektórych uczestników wycieczki była to pierwsza w życiu wizyta w teatrze.
Do teatru na dwa autokary
– Kocham teatr, wiem, jak cenny jest kontakt ze sztuką na żywo, a nie tylko przez szybę telewizora – mówi pani Krystyna. – Stąd pomysł, by podjąć działania wokół teatru i pozwolić innym doświadczyć jego niezwykłej atmosfery.
Serdeczne myśli o teatrze i seniorach były jej inspiracją do napisania projektu. Postanowiła zaktywizować międzypokoleniową grupę mieszkanek Strachówki wokół pracy nad własnym spektaklem. Sama jednak nie miała przygotowania zawodowego do tego typu działań. Swoje pierwsze kroki skierowała więc do Haliny Filemonowicz, dyrektorki domu kultury w sąsiedniej gminie w Jadowie, która od lat organizuje wyjazdy do teatrów z różnych podwarszawskich miejscowości. Pani Krystyna znała jej działalność, ale nigdy wcześniej nie miały okazji współpracować.
– Rozśmiesza mnie, kiedy ktoś mówi, że gdyby mieszkał w Warszawie, to by chodził do teatru. Nieprawda! Kilka lat temu, gdy pracowałam w domu kultury w Modlinie, przyszłam do pułkownika i powiedziałam, że potrzebuję autokar, bo chciałabym zorganizować wycieczkę mieszkańców do teatru. On patrzy na mnie i mówi: „Pani Filemonowicz, pani weźmie nyskę, żeby nie było obciachu. Ile osób z panią pojedzie?”. A po pięciu latach, gdy już wyprowadzałam się z Modlina, jeździliśmy do Warszawy do teatru na dwa autokary – wspomina. W projekcie „Weekend z kulturą. Teatr na ludową nutę” pani Halinie przypadła jednak inna rola. Poprowadziła międzypokoleniową grupę teatralną. Wspólnie z mężem napisała też scenariusz przedstawienia.
– Projekt przewidywał zrealizowanie widowiska obrzędowego. A że finał miał przypadać na koniec listopada, to uznaliśmy, że to idealna okazja, by naszym przedstawieniem opowiedzieć o tradycyjnych zwyczajach andrzejkowych. Materiałów szukaliśmy między innymi w opracowaniach Kolberga – opowiada.
Scena z kawałka podłogi
Początki były trudne: część pań z Koła Gospodyń Wiejskich nie była pewna tego pomysłu.
– Zorganizowałam małe przesłuchanie, zorientowałam się, co panie same pamiętają z dawnych tradycji, powoli zaczął się wyłaniać konkretny pomysł na spektakl. W sali w Strachówce nie ma sceny, więc wydzieliliśmy kawałek podłogi, zaaranżowaliśmy prostą scenografię z tego co było pod ręką. Wszystko robiliśmy bardzo prostymi środkami – opowiada pani Halina. Do spektaklu zaproszone zostały także uczennice lokalnego gimnazjum.
– Paulina, Natalia, Ola i Klaudia ogromnie się zaangażowały, szybko nauczyły tekstu, spotykały się nawet same na dodatkowych próbach, żeby doszlifować swoje role, nigdy mnie nie zawiodły – opowiada z ogromną życzliwością pani Krystyna i dodaje: – Sama również bardzo dużo się nauczyłam przy tej pracy. Gdy planowałam projekt wydawało mi się, że wystarczy kilka spotkań i spektakl będzie gotowy. Dopiero w trakcie okazało się, że potrzebne były aż dwie próby tygodniowo! Pani Halina przyjeżdżała do nas z Jadowa przez dwa miesiące, zespół intensywnie pracował nad spektaklem, ale dziś wiemy, że było warto. Wartością dodaną projektu, dla mnie osobiście, jest znajomość z panią Haliną i panem Sławomirem, wspaniałymi i mądrymi ludźmi.
Przełamane bariery
Andrzejkowe przedstawienie zgromadziło wielu widzów. Spektakl zatytułowany „Nalejcie wosku na wodę” opowiadał o pokoleniowym przekazywaniu tradycji, skupiając się na zwyczajach, wróżbach i piosenkach. Wspomnienia z premiery do dziś wywołują emocje u Krystyny Ołdak: – To było niesamowite: przyszło dużo widzów, wszyscy mieliśmy tremę, ale w pamięci pozostała mi przede wszystkim bardzo ciepła i rodzinna atmosfera tego wieczoru. Sala wiejska, na co dzień raczej pusta, w ten wieczór zmieniła się w teatralne atelier. Dla pań występujących w spektaklu było to duże wyzwanie. Miały tremę, bo na sali siedziały ich dzieci, wnuki, sąsiedzi. Ale pracując z nimi przez dwa miesiące zauważyłam, jak dużo im to dało: przełamały własne słabości, zyskały więcej pewności siebie.
Jeszcze długo po spektaklu sala nie pustoszała. Aktorki nagrodzono owacją na stojąco, a potem gratulacjom i podziękowaniom nie było końca. – To był po prostu piękny wieczór. Wielką przyjemność sprawiło mi oglądanie efektów pracy zespołu ludzi z naszej wsi i gminy. To nie był indywidualny sukces mój czy pani Haliny, ale sukces całego zespołu. Otrzymałam żywy dowód na to, że teatr to dobry sposób na integrację międzypokoleniową – wspomina Krystyna Ołdak. I choć nie ukrywa, że organizacyjnie projekt był dla niej dużym obciążeniem czasowym, to zdecydowanie potwierdza, że było warto.
– Po przedstawieniu kilka osób podeszło do mnie i powiedziało, że chcą dołączyć do Stowarzyszenia Przyjaciół Strachówki. To najlepsza nagroda za trudy i stresy. Takie słowa utwierdzają mnie w przekonaniu, że praca społeczna, niejednokrotnie niedoceniana, naprawdę ma sens!
Udana powtórka
Rok później, w listopadzie 2013 roku, powtórzono spektakl, tym razem na scenie Domu Kultury w Jadowie. Zespół z przyjemnością zgodził się na powtórkę występu. Aktorki miały oczywiście tremę, ale widać już też było, że granie wychodzi im już swobodniej i po prostu sprawia im przyjemność. Również i tym razem udało się zapełnić całą salę.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)