Kiedyś nikt nie latał, miotły były pochowane, albo służyły do czego innego. Ale teraz latają – w każdy wtorek. Kobiety z Pniówna spotykają się, by spędzić razem czas, ale też zawalczyć o transport dzieci do szkoły, o drogę, o remont.
Pani Władysława, najstarsza latająca ma 80 lat. Mówi tak: – Kiedyś w naszej wsi było Koło Gospodyń. Kobiety spotykały się, wymieniały przepisy, razem piekły. Ale z czasem ktoś wyjechał, ktoś inny z innych przyczyn przestał działać. Zabrakło nam przewodnika. Zmieniało się wszystko wokół nas i my się zmieniłyśmy. Każda w swoim domu ogrodzonym wysokimi drzewami, samotna. Cieszę się, że znowu mogę przyjść do starej szkoły – starej, ale nowej, bo wyremontowanej, znowu potrzebnej – i coś robić.
Kto lata
Elżbieta Kozak – rolniczka, matka dorosłych dwóch synów, przewodnicząca Koła Babskich Spotkań we wsi Pniówno. Krystyna Jakimiuk – przewodnicząca koła kobiet w Chylinie. Danuta, Władysława i inne panie
W każdy wtorek o wyznaczonej porze zaczynają się powoli schodzić na spotkanie. Kobiety w różnym wieku, to spotkania wielopokoleniowe. Mama zabiera ze sobą córkę, babcia wnuczki. Dziś przyszło 14 kobiet. Spotkały się, żeby być razem i planować wyjazd na kiermasz, podsumować udział w dożynkach. Robią kwiaty z bibuły. Chwytają w ręce wycięte z bibuły elementy, wyczarowują pąki róż. Najmłodsza, 9-letnia Maryla nie ustępuje zręcznością starszym. Rozmawiają. Uśmiechają się.
Bożena Buch, sołtyska: – Największym problemem jest dla nas marazm, lenistwo i ludzka obojętność. To co możemy zrobić, to tłumaczyć, że tak być nie musi i pokazywać to, zapraszać na spotkania. Teraz każdy na wsi wie, że we wtorki „latamy na miotłach”.
Jak zaczęły latać
Babskie Spotkania zainicjowała w gminie dziesięć lat temu Bożena Buch, sołtyska z Bakus-Wandy. Potem jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać kolejne koła, w Syczynie, w Wólce Tarnawskiej, Busównie. No i właśnie te najmłodsze: w Pniównie i Chylinie. Ela Kozak jest przewodniczącą koła w Pniównie od kilku miesięcy. Opowiada:
– Młodzi ludzie wyjeżdżają. Zostało dużo kobiet w starszym wieku, przeważnie wdów. A ja nie chciałam tak żyć, leniwie, monotonnie. Praca na roli jest wystarczająco ciężka, ale nie znaczy to, że nic więcej od życia nam się nie należy.
– Odgrodzeni wysokimi żywopłotami, ogrodzeniami z betonu i stali coraz bardziej oddalamy się od siebie. Nie chcemy tak żyć – mówią uczestniczki spotkań w Pniównie i Chylinie.
A Elżbieta Kozak mówi dalej: – Widziałam, że w innych wsiach naszej gminy już organizowane są spotkania dla kobiet. Pomyślałam, że poproszę Bożenkę Buch o pomoc w zorganizowaniu spotkań i u nas. Podglądałam, jak robią to w innych kołach, zachęcałam, przekonywałam. Dobrze, że mamy gdzie się spotkać. Kilka lat temu budynek, w którym jesteśmy był pusty i nikomu nie potrzebny. Wójt dał pieniądze na remont, doprowadzono go do użytku. Na wsi to bardzo ważne i nie takie proste – mieć miejsce do spotkania. Kobiety zaufały mi, chyba mnie lubią.
Jak latają
Organizacją spotkań w Pniównie zajmuje się pani Aleksandra. Nazywają ją tu „kołem ratunkowym”, bo mieszka najbliższej świetlicy i szybko może dotrzeć z informacją do wielu osób, a jak czegoś zabraknie, ktoś zapomni, to szybko znajdzie to w swoim domu.
Rodzaje spotkań są dwa. Te, które odbywają się w każdy wtorek w godzinach popołudniowych i te nieplanowane, spontaniczne. Czas na wsi wyznaczają pory roku. W lecie, kiedy dzień jest znacznie dłuższy, spotkania są rzadziej i później. Podział ról jest ustalony i sprawdzony. Przewodnicząca grupy z Chylina, Krystyna Jakimiuk wspiera się doświadczeniem Bożeny Buch i każdemu wyznacza zadanie.
W Pniównie działają dopiero od marca. Mówią, że zależy im, aby na spotkania przychodziły zwłaszcza wdowy, których we wsi jest dużo. A samotność nie jest dobrym doradcą. W Chylinie jest koło starsze o miesiąc. Tu mówią: nasza sołtyska Krystyna Jakimiuk pokazuje, jak zatroszczyć się o wieś, zawalczyć o transport dzieci do szkoły, o drogę, o remont. Sprawdzony sposób na zmianę czyjegoś przekonania – cierpliwość i dobry przykład. Bo jak to mówią, cierpliwy to i kamień ugotuje. Ale są też bardziej błahe sprawy, wymieniają się przepisem na ciasta, robią kapelusze.
Od czasu do czasu wywieszają na wsi zaproszenia. W czerwcu w Chylinie było też ślubowanie. Przysięga: „Godnie wypełniać będziemy obowiązki uczestniczki Babskich Spotkań. Pomagać słabym, pokrzywdzonym i potrzebującym. Dbać o honor naszej społeczności lokalnej. Być oddaną sprawie, ale nie zaniedbywać męża i reszty rodziny”.
Sprzedają koszyki z kwiatami, a za zebrane pieniądze jadą do teatru. Mówią: – Do wyjazdu musimy się przygotować, ubrać, po babsku pokazać. Innym na wsi to się nie podoba. Wolą siedzieć i narzekać. A my pokazujemy, jak pokonać własny wstyd i stereotyp wiejskiej kobiety.
Tyle się ostatnio wydarzyło w Pniównie i Chylinie, gdzie kobiety zaczęły latać. Poczuły też, że są wspólnotą. Babskie spotkania wyzwoliły potrzebę wspólnego spędzania czasu, otwartości, troski. Pani Danuta, uczestniczka Babskiego Spotkania w Chylinie, twierdzi, że człowiek lubi się do kogoś przytulić:
– Tutaj można się uspokoić, wygadać i człowiek idzie do domu inny. Spotkania dają oparcie, które nie zawsze można znaleźć w domu. Gdzie można pójść na wsi? Nigdzie. A tutaj trzeba się ubrać, wyszykować, wyciągnąć z szafy dawno nie zakładaną bluzkę. Sąsiadka połamie się opłatkiem z sąsiadką, która dotychczas mieszkała za wysokim szpalerem drzew. Kiedy zbliża się dzień spotkania, mój mąż już przypomina: „Danusia, nie zapomnij, nie spóźnij się”.
Opisana historia jest częścią publikacji Aktywne Społeczności. Zmiana Społeczna. Katalog Praktyk, tom II wydanej przez Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL. To zestaw ponad 30 inspirujących mini-reportaży o tym, jak lokalne społeczności potrafią brać sprawy w swoje ręce.
Patronat medialny nad publikacją objął portal organizacji pozarządowych ngo.pl.