Publikujemy wypowiedź dr Haliny Duczmal-Pacowskiej, wygłoszoną podczas seminarium zrealizowanego przez Fundację na rzecz Kobiet JA KOBIETA w ramach projektu „Matki matkom – podaruj czas. Matecznik”, finansowanego przez firmę AXA zgodnie z programem społecznym „Wspieramy mamy”.
Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam
przekazaną mi książkę pt. „Czas nawzajem”, wydaną w 2006 roku przez
Akademię Rozwoju Filantropii, informującą o dziejach samej idei
takiego „Banku” i problemach z tym związanych. Jedno rzuca się w
oczy. Nie ma ścisłych granic zakresu działania między Akademią
Rozwoju Filantropii a „Bankami Czasu” (BC), co komplikuje
sprawę.
Na tle tej książki zarysowały się następujące
pytania:
- Czy istotnie BC jest szansą na osobisty
sukces człowieka? Mam co do tego wątpliwości.
- Czy istotnie BC uaktywnia środowiska bierne?
Wiem, jak niepokonywalną jest bierność (Wyspiański zauważył: „ale
oni nie chcą chcieć”)
- Czy wolontariat nie jest sprzeczny z
zasadami BC? Sądzę, że jest sprzeczny.
- Czy BC uwrażliwia na drugiego człowieka?
Chyba wyjątkowo.
- Czy Telefon do przyjaciela ( Tczew) może być
brany pod uwagę w BC, skoro nie ma tu wymiany czasu?
- Czy BC jest terapeutyczny? Mam wątpliwości,
podobnie jak nie wierzę , że zawsze integruje.
- Czy charakter towarzyski BC może być celem?
Chyba nie.
- Czy chęć bycia potrzebnym oznacza, że umiemy
zaspokajać cudze potrzeby?
- Czy lepsze są BC specjalistyczne niż ogólne?
Skłaniałabym się do specjalistycznych.
- W jaki sposób BC dowartościowuje? Mam
wątpliwości.
- Czy ludziom trzeba uświadamiać potrzeby czy
raczej uświadamiać umiejętności?
- Czy BC istotnie jest „ alternatywą dla
egoizmu społecznego” skoro płaci się czasem?
- Jak „ zarabia się” godziny w BC?
- Czy poznanie bliżej zawsze procentuje
pozytywnie? Obawiam się, że nie.
- Czy zasada pomocniczości nie koliduje z
odpłatą?
- Czy lepiej liczyć na siebie samego niż na
innych? Ja wolę liczyć na siebie.
Pytań byłoby na pewno znacznie więcej.
Skoncentruję się jednak na zagadnieniach, wspomnianych na początku,
mianowicie na zaufaniu i na gospodarowaniu czasem.
O trudnościach, spowodowanych nieufnością,
sygnalizowano we wspomnianej książce. Ograniczę się zatem do
twierdzenia, że ludzie dzielą się na tych, dla których
najważniejszą sprawą jest zysk i na tych, dla których jakość życia
jest najważniejsza. Jednym słowem dzielą się na tych, dla których
MIEĆ znaczy wszystko i na tych, dla których BYĆ jest wszystkim.
Jednak wśród nastawionych na MIEĆ, mogą znaleźć się osoby, które
zechcą przesadzać w wykorzystywaniu cudzego czasu, co rodzi
nieufność, a wśród nastawionych na BYĆ może nieraz zabraknąć czasu
z powodu nadmiaru chęci obdarzania czasem, co dezorganizuje. Zatem,
jacy ludzie powinni dominować w BC ? Nie wiemy, czy większe
zaufanie budzą ci, co wolą BYĆ niż ci, co wolą MIEĆ . Nie wiemy,
jakimi prawami rządzi się zaufanie i czy można się tego nauczyć
Natomiast wiemy, że jedni ufają każdemu, a inni nie ufają nikomu.
Kłopot w tym, że na pierwszy rzut oka nie można poznać, kto jest
godny zaufania, gdyż ludzie doskonale się maskują. i z reguły
starają się ukazać w jak najlepszym świetle. Może dlatego ludzie
niechętnie uzgadniają wspólne interesy. Zauważalny brak zaufania w
społeczeństwie i związana z tym pewna alienacja, to skutek
nieprzewidywalności postępowania człowieka. Gdy dodamy do tego
powszechne zakłamanie, królowanie kłamstwa i obłudy, cynizmu i
intryg, to znajdowanie ludzi godnych zaufania istotnie rysuje się
mgliście.
Jedno jest pewne. Mimo tych wszystkich faktów,
nie wolno nam nikogo z góry przekreślać w BC. Przeciwnie, trzeba
wychodzić z postawy zaufania. Prawdą jest bowiem także to, że
okazane zaufanie mobilizuje do tego, by tego zaufania nie
zawieść.
Warto dodać, że skłonniejsi do okazywania
zaufania są optymiści niż pesymiści, .a to jest pewnym wskaźnikiem
perspektywicznym, gdy chodzi o dobór osób w BC.
Należy również pokładać nadzieję w pewnej
prawidłowości socjologicznej, mianowicie w tym, że ludzie dobierają
się na zasadzie pewnych podobieństw, a to chyba niewątpliwie ma swe
odbicie pozytywne, gdy idzie o wzajemne zaufanie.
Na koniec warto jeszcze poruszyć zagadnienie
wdzięczności. To się może tak tylko wydawać, że w wymianie czasu
nie ma mowy o wdzięczności. Z reguły nie lubimy być w sytuacji
zmuszającej do wdzięczności, zwłaszcza gdy nie znamy cudzych
intencji. Z drugiej strony zdolność do wdzięczności jest czymś
bardzo ważnym.
BC chroni nas przed koniecznością poczuwania
się do wdzięczności, w sytuacji, gdy przyjmowanie bezinteresowności
odbierane jest przez niektórych jako swoisty rodzaj
zniewolenia.
Jeżeli natomiast chodzi o gospodarowanie czasem
to chodzi nie tylko o ludzi aktywnych, ale przede wszystkim o
takich, którzy są dobrymi organizatorami, umieją planować i wiedzą,
ile dana czynność zajmuje czasu. Z kolei wyrównanie ceny czasu może
wywołać wiele nieporozumień, jeżeli nie uwalnia od konieczności
wdzięczności, gdy czyjaś praca ma większą wartość niż nasza.
Ponadto wydajność pracy w danym czasie jest bardzo różna i tu także
może być wiele nieporozumień.
Wielkim pozytywem BC jest to, że nie mamy tu do
czynienia ze zjawiskiem tzw. kradzieży czasu, bo czas jest
odpłacany czasem. Niewątpliwie BC uczy cenić czas swój i drugiego
człowieka, a to ma ogromne znaczenie w skali społecznej. Powstaje
pytanie: czy mamy więcej możliwości odwzajemniania się czasem czy
raczej więcej potrzeb do korzystania z cudzego czasu.
W zakończeniu, niech mi będzie wolno zrobić
dygresję ,nawiązująca do tematyki „Banku Czasu”. Łączy się ona z
działalnością Najmniejszego Muzeum Świata. O dwudziestu lat wszyscy
pracują bezinteresownie.. Po prostu pomagamy sobie wzajemnie i
uważamy to za oczywiste i naturalne. Czy nie mamy żadnych potrzeb ?
Mamy, ale nie mówimy o nich. Czy przydałoby nam się należenie do BC
? Na pewno tak, zwłaszcza że mamy wiele do zaofiarowania. Zatem
czekamy na propozycje dla nas ze strony BC.
Niech mi wolno będzie zakończyć tę wypowiedź
optymistycznie, mimo licznych zgłoszonych tu pytań. Osobiście
jestem przekonana, że ogromny zapał do pracy i szczere przekonanie
o sensie tego działania ze strony osób organizujących BC, jest
gwarancją stałego udoskonalania, pokonywania wszelkich przeszkód
oraz powstawania licznych inicjatyw, rzutujących pomyślnie na
rozwój samej idei. Z całego serca życzę powodzenia i wierzę, że ono
będzie zasłużoną nagrodą za poniesione trudy.
Warszawa, 18.02.2008 r.