„Internet wczoraj, dziś i jutro” – pod takim hasłem Vint Cerf, nazywany ojcem internetu, wiceprezes Google, wygłosił wykład inaugurujący współpracę Uniwersytetu Warszawskiego i firmy Google.
Przyszłość społeczeństw leży w rozwoju sieci
Spotkanie z wiceprezesem Google rozpoczęło słowo wstępne dr hab. Marcina Pałysa, rektora UW. Potwierdził on, że uniwersytet i Google rozpoczęły współpracę, która w długofalowym zakresie ma przynieść określanie zakresu wpływu internetu na społeczeństwo czy politykę. – Może to przynieść ciekawe wyniki dla społeczeństwa i gospodarki. To początek, mam nadzieję, owocnej współpracy – podkreślał Pałys. Przy okazji „ojciec internetu” przypomniał nieco historię sieci i co ciekawsze nakreślił perspektywy jej dalszego rozwoju. A jak rysują się te perspektywy w wizji Vinta Cerfa?
Twoja lodówka wyśle maila
- Dziś nie pamiętamy o tym, jak wyglądały maszyny umożliwiające przenoszenie pierwszych danych. Kiedyś były to mobilne, czterokołowe vany. Korzystając z technologii – używając Skype’a, Hangoutów, organizując liczne konferencje nie zastanawiamy się nad tym jak wyglądała droga do tego co mamy dziś – podkreślał Cerf. Wiceprezes Googla tłumaczył jak wiele urządzeń jest dziś podłączonych do internetu. Pokazywał internet jako żywy, rozwijający się organizm, złożony z milionów małych sieci. – Warto pamiętać, że za internet nie jest odpowiedzialny nikt konkretny. To zjawisko, które funkcjonuje dzięki współpracy wszystkich, zainteresowanych współistnieniem w sieci – zauważał. – Internet przekroczył dawno temu sferę technologii. Dlatego nad tym jak wyglądać będzie społeczeństwo informacyjne zastanawiają się naukowcy i politycy – zaznaczył prelegent. Stąd zapewne konieczność współpracy pomiędzy uniwersytetem i Google.
Futurystyczne wizje ziszczają się dziś
- Rewolucja cyfrowa sprawia, że bity są tańsze niż papier i jesteśmy je w stanie wysyłać znacznie taniej, niż fizyczne gazety czy płyty DVD. Tak więc modele biznesowe firm, które były uzależnione od ceny surowca, na jakim produkują muszą się zmienić, bo rewolucja cyfrowa je wymusza – Cerf wskazywał na oddziaływanie internetu na zmiany ekonomiczne. – Pomyślmy o gazetach. Gdy je wynaleziono były najtańszym sposobem przekazywania informacji. Drukowało się je i dopiero po długim procesie technologicznym trafiały do czytelników. Dziś „internet rzeczy” definiuje na nowo gospodarkę. Gospodarkę cyfrową – podkreślał Cerf. Za kluczową, z punktu widzenia współczesnego świata, wiceprezes Google uznał sparafrazowaną maksymę Karola Darwina, który podkreślał konieczność zaadaptowania się do sytuacji. – Gdy coś się w biznesie zmienia, to te teorie trzeba wyznawać. Dziś obserwujemy jak firmy uczą się dostosowywać do nowej gospodarki, ekonomii internetu – tłumaczył obrazowo.
Sieć w korku
Najbardziej angażującą częścią wykładu Amerykanina była wypowiedź poświęcona „internetowi rzeczy”. Co to jest „internet rzeczy”? Ojciec sieci określa tym mianem rzeczy, które normalnie nie byłyby podłączone do sieci, a dziś wykorzystują ją i zadziwiają swoimi zastosowaniami. Za przykład podał lodówki, które dziś zamiast tworzyć rolę tablicy, za pomocą której rodziny komunikują się między sobą przekazując sobie przyczepiane do nich magnesami kartki, są powoli wyposażane w cyfrowe wyświetlacze, na których mogą pojawiać się najróżniejsze rzeczy – chociażby maile od pozostałych członków rodziny. Science fiction? Ta sama lodówka mogłaby dzięki technice RFID (wykorzystującej fale radiowe do przesyłania danych) sugerować nam co dzięki produktom znajdującym się w niej możemy przygotować na kolację albo zasugerować, że mleko zakupione 3 tygodnie temu dawno nie nadaje się do konsumpcji. – Ten sam sprzęt w którymś momencie będzie nam proponował przejście na dietę, bo na podstawie analizy spożywanych posiłków nasz lekarz stwierdzi, że nie odżywiamy się zdrowo – prognozuje. Na tych przykładach jednak Cerf nie spoczął. Wspomniał, że produkowane dziś żarówki mogą już informować, że się przepalają, zaś w piwniczce z winami właściwie można zaszyć czujniki RFID, które poinformują gdy ktoś otworzy daną butelkę albo zaalarmują gdy temperatura w piwniczce spadnie poniżej oczekiwanej przez nas. Jednak prawdziwą, niemal namacalną wizję internetu rzeczy, który zmieni oblicze komunikacji podał na przykładzie istniejących już okularów Google Glass. Za ich pomocą głuchy Amerykanin będzie w stanie porozumieć się z niewidomym Niemcem. Wystarczy, że pierwszy posługując się językiem migowym wypowie zdanie, które Google Glass zobaczy dzięki wbudowanej w nie kamerze i przekaże przełożony na niemiecki komunikat Niemcowi. Ten z kolei odpowie w swoim języku, a odpowiedź wyświetli się w okularach Amerykanina. – To jest jedynie kwestia rozwiązań inżynieryjnych – tłumaczył Cerf.
Rewolucja już się zaczyna
Zarządzana przez niego firma opracowała zresztą prototyp aut, które nie potrzebują kierowcy. To kolejna wersja samochodów, których idea narodziła się w amerykańskim Departamencie Obrony pracującym od lat nad samojezdnymi autami. W trakcie wykładu wyświetlono film, na którym niewidomy Steve Mahan wsiada za kierownicę samochodu Google’a. Auto ułatwia mu wykonywanie codziennych czynności – zawozi go do restauracji, w której zamawia posiłek, a także do sklepu, w którym robi codzienne zakupy. Jego zdaniem to droga do niezależności takich osób. - Korzystamy z technologii nie zdając sobie tak naprawdę sprawy z jej skutków – podsumowywał na koniec wykładu Cerf. – Dziś bezpieczeństwo, prywatność to bardzo istotne kwestie. Jeśli tego nie zagwarantujemy, to przydatność internetu spadnie, bo wielu ludzi zwyczajnie nie będzie korzystała z sieci bojąc się konsekwencji – informował.
Źródło: Technologie.ngo.pl