Rola KRS w przyznawaniu statusu przedsiębiorstwa społecznego, kwestia ograniczeń w dystrybucji zysku i wątpliwości definicyjne – to tematy, które wzbudziły największe kontrowersje podczas spotkania przedstawicieli podmiotów ekonomii społecznej, na którym omawiano projekt ustawy o przedsiębiorczości społecznej.
Sienicka poinformowała, że zespół pracuje nad uzupełnieniem zapisanego w projekcie ustawy katalogu usług, których świadczenie pozwalałoby przedsiębiorcy na staranie się o status przedsiębiorstwa społecznego. Podkreśliła, że największym problemem jest takie sformułowanie tego punktu, by jasno określić funkcje zatrudnieniowe i dotyczące świadczenia usług społecznych i nie łamać regulacji unijnych dotyczących pomocy publicznej dla określonych podmiotów gospodarczych.
Po co nam KRS?
Ten fragment projektu ustawy okazał się wyjątkowo kontrowersyjny dla uczestników warsztatu. Wielu z nich uważało, że będzie to prowadziło do różnych problemów, gdyż ich zdaniem KRS nie ma odpowiednich kompetencji, by oceniać, czy dane przedsiębiorstwo jest czy nie przedsiębiorstwem społecznym. Wśród publiczności pojawiały się głosy, że status przedsiębiorstwa społecznego powinien być przyznawany automatycznie.
Eksperci tłumaczyli, że decyzja KRS nie będzie uznaniowa. Sąd przyzna status przedsiębiorstwa społecznego podmiotom spełniającym dosyć przejrzyste warunki zawarte w ustawie. Tomasz Schimanek tłumaczył, że niezawisły sąd jako regulator to lepsze rozwiązanie niż urząd, czy izba przedsiębiorców społecznych (podmiot powoływany do życia mocą omawianej ustawy).
Co z zyskiem?
Wtórowali mu inni uczestnicy warsztatu. Padło również pytanie, czy ustawa dawałaby możliwość przekazywania 10% zysków na cele społeczne do organizacji pozarządowej, która zakładała przedsiębiorstwo. Zdania na ten temat były podzielone. Jedni uważali, że jeśli NGO realizuje działania na rzecz lokalnej społeczności, ustawa daje taką możliwość. Inni podnosili, że zakaz dystrybucji zysku wyklucza ten transfer. Wszyscy zgodzili się, że zapisy projektu ustawy muszą być w tej kwestii doprecyzowane.
Jedna z obecnych na spotkaniu przedstawicielek organizacji pozarządowych zaproponowała, aby ustawa dopuściła możliwość przekazywania części zysku z działalności przedsiębiorstwa społecznego na wydzielony przez podmiot założycielski fundusz, z którego można byłoby sfinansować ewentualne przyszłe roszczenia wobec przedsiębiorstwa (przypomnijmy, że projekt ustawy zakłada odpowiedzialność finansowa podmiotu założycielskiego za nieuregulowane zobowiązania przedsiębiorstwa społecznego w sytuacji, gdy nie jest ono w stanie ich spłacić).
Obecny na spotkaniu Kuba Wygnański powołał się na przykład brytyjski, gdzie dopuszczona jest ograniczona dystrybucja zysku między przedsiębiorstwem społecznym i jego założycielem. Dywidenda nie może jednak w sposób nieuregulowany wypływać na zewnątrz. Wygnański zauważył, że jeśli zysk z pieniędzy zainwestowanych w przedsiębiorstwo społeczne będzie mniejszy niż to, co można uzyskać na lokacie, to nawet administracja samorządowa powinna potraktować tworzenie przedsiębiorstw społecznych jako niegospodarność.
Piotr Kontkiewicz zapewnił, że w grupie pracującej nad projektem ustawy rozważano możliwość przekazywania części nadwyżki z obrotów na konto podmiotu założycielskiego. Nie wiadomo na razie, jaki kształt ostatecznie przybiorą zapisy o zakazie dystrybucji zysku.
Kontrola nad przedsiębiorstwem – czy nie za mała?
Wątpliwości wzbudziły zapisy, które ograniczają wpływ podmiotu założycielskiego na zarządzanie przedsiębiorstwem społecznym. Piotr Frączak podnosił, że żaden odpowiedzialny przedsiębiorca nie zdecyduje się na założenie przedsiębiorstwa społecznego. – Daję majątek, którego nie odzyskam, pozbawiam się władzy i – w razie nieprawidłowości – odpowiadam finansowo za zadłużenie założonego przedsiębiorstwa.
Kontkiewicz poinformował, że zawarty w projekcie ustawy zakaz ingerowania podmiotu założycielskiego w zarządzanie przedsiębiorstwem społecznym dotyczy jedynie czynności zwykłego zarządu. – W akcie założycielskim określone powinny być zasady powoływania i odwoływania zarządu oraz rady konsultacyjnej. Odpowiednio sformułowane zapisy powinny uchronić założyciela przed problemami – dodał Kontkiewicz.
Anna Sienicka dodała, że w czasie prac nad ustawą ewoluowała rola rady konsultacyjnej. Początkowo miała ona obligatoryjne mocne kompetencje, które następnie zostały złagodzone. Obecnie wpływ rady na zarządzanie przedsiębiorstwem może być ustalany na różnym poziomie w akcie założycielskim, w zależności od sytuacji i potrzeb danego przedsiębiorstwa.
Zgromadzeni na sali przedstawiciele podmiotów ekonomii społecznej uznali za słuszny brak narzuconej partycypacji w zarządzaniu przedsiębiorstwem.
Definicja wciąż poszukiwana
Andrzej Juros z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego argumentował: – Jeśli władze wspierają rozwój przedsiębiorczości społecznej, a nie ma słowa nic o tym czym ta przedsiębiorczość jest, to za takim zapisem nic nie stoi. Zdaniem innego uczestnika warsztatu, w ustawie powinien być doprecyzowany dokładny katalog form tego wsparcia.
Anna Sienicka potwierdziła, że definicja przedsiębiorczości społecznej zawarta w ustawie jest wersją roboczą i jest dopracowana. Z kolei Cezary Miżejewski stwierdził, że przy takim zróżnicowaniu sektora, definicja przedsiębiorczości społecznej nigdy nie będzie satysfakcjonowała wszystkich. Dodał, że projekt ustawy dotyczy przedsiębiorstw społecznych a nie przedsiębiorczości społecznej. Nie każdy pomiot ekonomii społecznej będzie automatycznie przedsiębiorstwem społecznym i nie każdemu będzie się to opłacać.
Miżejewski dodał, odpowiadając na pytania dotyczące ewentualnych form wsparcia finansowego dla przedsiębiorstw społecznych: – Spółdzielnia Socjalna nie jest od otrzymywania pieniędzy z dotacji, a od zarabiania. Zdaniem Miżejewskiego ustawa wprowadza wiele form pomocy, które i tak już wystarczająco mocno pozwolą wspierać przedsiębiorczość społeczną. Zaznaczył przy tym, że bardziej wierzy w to, że uda się w ustawie utrzymać zapisy o ułatwieniach przy zamówieniach publicznych niż te o ulgach i zwolnieniach podatkowych.
Podsumowując spotkanie Tomasz Schimanek stwierdził, że większość zgłaszanych wątpliwości to również wątpliwości zgłaszane podczas prac zespołu. Uznał za pozytywny fakt, że nikt ze zgromadzonych nie zakwestionował zasadniczo sensu istnienia całej ustawy. Pozwala to mieć nadzieje na wypracowanie takich zapisów, które będą satysfakcjonowały większość środowiska
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl