Na dobrych belgijskich wzorach
W Belgii, jak przeczytałem, nie ma państwowego funduszu zdrowia, a „systemem obowiązkowych ubezpieczeń zdrowotnych zarządza kilka konkurujących ze sobą stowarzyszeń, których członkami są pacjenci. To oni wybierają władze stowarzyszeń, państwo określa jedynie zakres refundacji usług medycznych, które te organizacje muszą zapewnić”. Sami rozumiecie, jak pięknie to brzmi w uszach osoby, która na obszary zarządzane przez państwo patrzy z niepokojem, a obawia sie czysto komercyjnych inicjatyw biznesowych. Pięknie, ale nierealne w Polsce. Coś takiego nie może się udać!
Flandria w Polsce
Celem stowarzyszenia jest uzupełnić ofertę niewydolnego rynku medycznego i „zwiększyć dostępność do usług tam, gdzie brakowało specjalistów, a długie kolejki ograniczały leczenie”.
„Plaster na służbę zdrowia”
Taki ruch samopomocowy ułatwia dostęp do usług medycznych (każdy, kto musiał zajrzeć do przychodni publicznej służby zdrowia, stał w kolejce po numerek, usłyszał: „Do końca roku nie ma limitów!” wie, co to znaczy „ograniczony dostęp”). Zaczęło się w Inowrocławiu w 1997 roku, a w efekcie mieszkańcy mogą zamówić „tanią wizytę u lekarza specjalisty, skorzystać z bezpłatnej opieki pielęgniarskiej dla osób obłożnie chorych, niedrogo wypożyczyć sprzęt medyczny i rehabilitacyjny oraz kupić tańsze leki w aptekach społecznych”. Obecnie już w 6 miastach są filie stowarzyszenia. Czy nie wygląda to zbyt pięknie?
Na tym to polega!
Jeżeli sobie uświadomimy, że idea wzajemności nie tylko może być uznawana za przejaw solidarności społecznej, ale także skuteczności w działania (w końcu działają towarzystwa wzajemne i SKOKi); gdy zobaczymy, że spółdzielnie lekarskie potrafią oddolnie zorganizować przychodnie lub szpitale, świadczące szeroki wachlarz usług medycznych; jeśli zobaczymy, że usługi opiekuńcze mogą być świadczone przez spółdzielnie socjalne; gdy przyjrzymy się Niepublicznym Zakładom Opieki Zdrowotnej prowadzonym przez organizacje pozarządowe… może wówczas zobaczymy, jak duży jest potencjał do tego, aby nie tyle prywatyzować i komercjalizować służbę zdrowia, co ją uspołeczniać.
Nie odbędzie się to jednak przy biernej postawie społeczeństwa. Albo weźmiemy choć cząstkę odpowiedzialności za własny los w swoje ręce, albo będziemy w takiej sytuacji, jak z dyskusją o naszych emeryturach, w której dwie strony zainteresowane naszymi pieniędzmi (rząd i fundusze inwestycyjne) dyskutują między sobą, a my (pozbawieni własnego głosu) możemy tylko poprzeć jedną lub drugą stronę.
Pobierz
-
200902101056330224
433242_200902101056330224 ・38.72 kB
-
201012291504350939
612341_201012291504350939 ・38.72 kB
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl