Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Jak skutecznie interweniować w obronie interesów organizacji pozarządowych?
Pewnego razu do Biura Rzecznictwa i Interwencji, prowadzonego przez
Ogólnopolską Federację Organizacji Pozarządowych, zgłosiło się
stowarzyszenie Mar-Kot z Poznania, które zajmuje się pomocą m.in.
rodzinom w ciężkiej sytuacji materialnej, osobom bezdomnym i
uzależnionym. Dotychczasowa siedziba stowarzyszenia, która była
jednocześnie miejscem zamieszkania i pracy członków wspólnoty,
została przeznaczona do rozbiórki. Miasto zgodziło się wynająć
organizacji inne pomieszczenia i przedstawiło projekt umowy najmu.
Według niego, stowarzyszenie miałoby m.in. wykonać w budynku remont
za 135 tys. zł, bez prawa do zwrotu poniesionych nakładów w
przypadku rozwiązania umowy. A umowa miała być zawarta na czas
nieokreślony. Warunki te były niemożliwe do zaakceptowania przez
Mar-Kot. Urząd Miasta nie zgodził się na negocjacje, ani na wynajem
innego lokalu na lepszych warunkach.
Władze działały zgodnie z prawem. Mimo to organizacja mogłaby ponieść szkodę, gdyby podpisała umowę. Takie problemy wynikają często z tego, że gdy urzędnik widzi w przepisie słowo „może”, rozumie je jako „nie musi”.
Stwierdziliśmy, że naszym celem jest w tym przypadku zmiana postawy Zarządu Zasobów Komunalnych (ZZK). Postanowiliśmy wystąpić w roli mediatora, nakłaniając władze miasta do renegocjacji warunków umowy.
Na początek list
Przede wszystkim wystosowaliśmy do ZZK list – było to minimalne konieczne działanie, pozwalającego ZKK poznać praktyczne skutki ich decyzji. W liście:
Rozgłos
Aby pokazać, że sprawa przyjęła wymiar ponadlokalny, list przekazaliśmy do wiadomości prezydenta miasta oraz dziennikarki ogólnopolskiego dziennika. Zaplanowaliśmy, że w przypadku odmowy postaramy się namówić panią redaktor do opisania sytuacji. Ponadto, w przypadku eksmisji, chcieliśmy namówić jeden z programów interwencyjnych TV do nakręcenia reportażu. Opowiedzieliśmy o sprawie „Tygodnikowi Powszechnemu”, który w dodatku „Rzecz Obywatelska” opisał m.in. tę interwencję (Obywatel Don Kichot, Konrad Piskała, „TP” 15 kwietnia 2007). Zaplanowaliśmy też plan B na wypadek odmowy – poinformowanie parlamentarzystów z Poznania i nakłonienie ich do interwencji.
Udało się!
Mniej więcej po miesiącu nadeszła odpowiedź na nasze pismo: „zaproponowana umowa najmu budynku została sporządzona na podstawie przepisów prawa miejscowego i jedynie w takim trybie może być zawarta ze Stowarzyszeniem Mar-Kot”. Prezes stowarzyszenia powiedział nam, że miejsc w państwowych ośrodkach nie ma i w związku z tym, po eksmisji, podopieczni staną się bezdomni, rodziny będą rozdzielone, a dzieci prawdopodobnie zabrane do domów dziecka.
Przygotowaliśmy się do kolejnego etapu. I wtedy wydarzyło się coś, na co należy mieć nadzieję, ale jednocześnie nie można na to liczyć. Może kogoś ruszyło sumienie? A może odpowiedzią są słowa dyrektorki ZKK: „I po co się było skarżyć aż do Warszawy?”.
Dyrektorka ZKK zaprosiła zarząd stowarzyszenia na rozmowę. Stowarzyszenie z kolei zaprosiło dyrekcję do odwiedzin w ośrodku. Efektem była nowa umowa, którą zawarto na czas oznaczony, a w przypadku jej rozwiązania z określonych przyczyn i w określonym terminie, miasto zobowiązało się zwrócić organizacji poniesione wydatki na remont, pomniejszone proporcjonalnie za każdy miesiąc najmu i z uwzględnieniem amortyzacji.
Cel został osiągnięty! Naszemu zadowoleniu daliśmy wyraz w liście kończącym interwencję. Takie listy są dobrą praktyką także dlatego, ponieważ uświadamiają urzędnikom, że skoro znaleźli się na naszym radarze, tak łatwo z niego nie znikną.
Władze działały zgodnie z prawem. Mimo to organizacja mogłaby ponieść szkodę, gdyby podpisała umowę. Takie problemy wynikają często z tego, że gdy urzędnik widzi w przepisie słowo „może”, rozumie je jako „nie musi”.
Stwierdziliśmy, że naszym celem jest w tym przypadku zmiana postawy Zarządu Zasobów Komunalnych (ZZK). Postanowiliśmy wystąpić w roli mediatora, nakłaniając władze miasta do renegocjacji warunków umowy.
Na początek list
Przede wszystkim wystosowaliśmy do ZZK list – było to minimalne konieczne działanie, pozwalającego ZKK poznać praktyczne skutki ich decyzji. W liście:
- wyraziliśmy zrozumienie dla decyzji podjętej na podstawie zasady gospodarności,
- zwróciliśmy uwagę na groźbę wypowiedzenia, wynikającą z umowy i brak możliwości odzyskania poniesionych nakładów przez organizację,
- opisaliśmy rolę stowarzyszenia, które zastępuje państwo w opiece nad osobami zagrożonymi marginalizacją, innowacyjność metod w porównaniu z ofertą pomocy społecznej,
- przedstawiliśmy praktyczne skutki braku siedziby – wpływ na podopiecznych oraz na procesy społeczne w Poznaniu,
- wspomnieliśmy o pomocniczej roli instytucji publicznych,
- oraz zaproponowaliśmy sposób rozwiązania sporu.
Rozgłos
Aby pokazać, że sprawa przyjęła wymiar ponadlokalny, list przekazaliśmy do wiadomości prezydenta miasta oraz dziennikarki ogólnopolskiego dziennika. Zaplanowaliśmy, że w przypadku odmowy postaramy się namówić panią redaktor do opisania sytuacji. Ponadto, w przypadku eksmisji, chcieliśmy namówić jeden z programów interwencyjnych TV do nakręcenia reportażu. Opowiedzieliśmy o sprawie „Tygodnikowi Powszechnemu”, który w dodatku „Rzecz Obywatelska” opisał m.in. tę interwencję (Obywatel Don Kichot, Konrad Piskała, „TP” 15 kwietnia 2007). Zaplanowaliśmy też plan B na wypadek odmowy – poinformowanie parlamentarzystów z Poznania i nakłonienie ich do interwencji.
Udało się!
Mniej więcej po miesiącu nadeszła odpowiedź na nasze pismo: „zaproponowana umowa najmu budynku została sporządzona na podstawie przepisów prawa miejscowego i jedynie w takim trybie może być zawarta ze Stowarzyszeniem Mar-Kot”. Prezes stowarzyszenia powiedział nam, że miejsc w państwowych ośrodkach nie ma i w związku z tym, po eksmisji, podopieczni staną się bezdomni, rodziny będą rozdzielone, a dzieci prawdopodobnie zabrane do domów dziecka.
Przygotowaliśmy się do kolejnego etapu. I wtedy wydarzyło się coś, na co należy mieć nadzieję, ale jednocześnie nie można na to liczyć. Może kogoś ruszyło sumienie? A może odpowiedzią są słowa dyrektorki ZKK: „I po co się było skarżyć aż do Warszawy?”.
Dyrektorka ZKK zaprosiła zarząd stowarzyszenia na rozmowę. Stowarzyszenie z kolei zaprosiło dyrekcję do odwiedzin w ośrodku. Efektem była nowa umowa, którą zawarto na czas oznaczony, a w przypadku jej rozwiązania z określonych przyczyn i w określonym terminie, miasto zobowiązało się zwrócić organizacji poniesione wydatki na remont, pomniejszone proporcjonalnie za każdy miesiąc najmu i z uwzględnieniem amortyzacji.
Cel został osiągnięty! Naszemu zadowoleniu daliśmy wyraz w liście kończącym interwencję. Takie listy są dobrą praktyką także dlatego, ponieważ uświadamiają urzędnikom, że skoro znaleźli się na naszym radarze, tak łatwo z niego nie znikną.
Pozarządowe Biuro Rzecznictwa i Interwencji pomaga organizacjom w rozwiązywaniu problemów podobnych do opisanego w artykule. Przyjmuje sprawy o charakterze modelowym, które mogą posłużyć za przykład praktycznego stosowania zasady pomocniczości i dobrej praktyki w relacjach administracji z organizacjami obywatelskimi. W działaniu stosuje zasady jawności, rzetelności i bezstronności. Zgłoszenia organizacji przyjmuje na adres biuro.interwencji@ofop.engo.pl |
Artykuł ukazał się w miesięczniku organizacji pozarządowych gazeta.ngo.pl - 01 (49) 2008; www.gazeta.ngo.pl |
Źródło: gazeta.ngo.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.