18 marca 2003 roku, w Business Center Club w Warszawie, odbył się panel dyskusyjny Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego poświęcony tematowi 'Członkowstwo w Unii Europejskiej a bezpieczeństwo'. Duża część tego spotkania poświęcona była sprzecznościom w polityce zagranicznej Polski i stosunkom UE i USA. Wobec wojny w Iraku kwestie te stały się nadzwyczajnie istotne.
W spotkaniu wziął udział, obok prowadzącego dr Jacka Saryusza-Wolskiego, dr Janusz Onyszkiewicz z Centrum Stosunków Międzynarodowych. Nie pojawili się natomiast zapowiadani prof. Roman Kuźniar, Dyrektor Akademii Dyplomatycznej MSZ oraz ambasador Adam Kobieracki, Dyrektor Departamentu Polityki Bezpieczeństwa MSZ. Toteż zamiast planowanej dyskusji panelowej spotkanie miało raczej charakter wykładu dr Onyszkiewicza. Niemniej jednak dotyczyło ono ciekawego problemu.
Janusz Onyszkiewicz przedstawił pokrótce historię zaangażowania państw europejskich w utrzymanie bezpieczeństwa po II wojnie światowej. Rozpoczął od zawiązania w 1948 roku Unii Zachodnioeuropejskiej, która jednak nigdy nie nabrała kształtów prawdziwej organizacji militarnej, a raczej stanowiła niejako polityczne zaplecze dla NATO. Zarzucana Europejczykom bezczynność w kwestiach bezpieczeństwa i taktyka tzw. „zanegocjowania na śmierć” nie jest do końca zgodne z prawdą. Dr Onyszkiewicz przypomniał bowiem tzw. „misje petersberskie” (od Petersberga pod Bonn), które miały stabilizować kontynent europejski poprzez działania militarne państw Wspólnot Europejskich. Przyznał jednocześnie, iż ich efekt realny, jak i propagandowy nie był generalnie zbyt widoczny.
Janusz Onyszkiewicz jest zdania, iż jeszcze długo Unia Europejska nie będzie w stanie samodzielnie zapewnić bezpieczeństwa nawet na samym kontynencie europejskim. Związane jest to z oczywistym faktem, iż nie wszystkie kraje członkowskie deklarują chęć uczestniczenia w jakichkolwiek operacjach militarnych, a niektóre jak chociażby Austria i Szwecja są neutralne. Stąd też wniosek, iż budując politykę stabilności w Europie i na świecie w ogóle, trzeba oprzeć się na Stanach Zjednoczonych. Onyszkiewicz zauważył jednocześnie pewien paradoks w stosunkach Europa – USA. Z jednej strony zależność militarna Europy od Ameryki skłania państwa kontynentu do wzmacniania swoich struktur obronnych, co z drugiej strony prowadzi za Atlantykiem do wniosków, że Europa usamodzielniająca się nie chce zaangażowania Stanów Zjednoczonych. A więc pojawia się błędne koło podejrzeń i oskarżeń.
Onyszkiewicz odniósł się także do tzw. „listu ośmiu”, czyli deklaracji poparcia niektórych państw europejskich, w tym Polski, dla polityki Stanów Zjednoczonych wobec Iraku. Jakkolwiek popiera on ideę bliskiej współpracy Polski z USA, to jednak zasada „bezgranicznego zaufania” wobec Ameryki, jaką zdaje się prezentować prezydent Aleksander Kwaśniewski, jest mocno przesadzona i źle odbierana przez społeczeństwo. Podkreślił również, iż to nie „list ośmiu” stanowił wyłom we wspólnym europejskim stanowisku wobec Iraku, ale wręcz przeciwnie, to wystąpienie Francji i Niemiec było takim precedensem.
Kończąc, dr Onyszkiewicz, wyraził nadzieję na osiągnięcie rozumnego kompromisu w kwestii wspólnych europejsko-amerykańskich interesów. Wyraził ponadto ufność, iż ostatni rozdźwięk w stosunkach Europa – USA nie przerodzi się w permanentny stań napięć i konfliktów.
Źródło: inf. własna