W ciągu trzech miesięcy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego chcieliśmy poznać stanowisko obecnych i przyszłych eurodeputowanych na temat działań na rzecz Tybetu. Zadanie okazało się trudne – zwykły obywatel ma nikłe szanse poznać program czy stanowisko swojego kandydata. Cieszy jednak fakt, że osoby zainteresowane sytuacją w Tybecie znajdują się we wszystkich znaczących ugrupowaniach biorących udział w wyborach.
RAPORT Z PROJEKTU SPOŁECZNEGO MONITORINGU - WYBORY DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO 2009
W ciągu trzech miesięcy przed wyborami do Parlamentu
Europejskiego chcieliśmy poznać stanowisko obecnych i przyszłych
eurodeputowanych na temat działań na rzecz Tybetu. Zadanie okazało
się trudne – zwykły obywatel ma nikłe szanse poznać program czy
stanowisko swojego kandydata. Cieszy jednak fakt, że osoby
zainteresowane sytuacją w Tybecie znajdują się we wszystkich
znaczących ugrupowaniach biorących udział w wyborach.
Pierwszym wnioskiem płynącym z trwającego ponad trzy miesiące
społecznego monitoringu wyborów do PE jest bardzo utrudniona
możliwość komunikowania się wyborców z swoimi przedstawicielami lub
kandydatami. Na ponad 300 imiennie wysłanych listów uzyskaliśmy
zaledwie 15 odpowiedzi (5%).
Jedną z odpowiedzi na kwestię zmniejszającej się wraz z
każdymi wyborami frekwencji wyborczej może być utrudniony kontakt
wyborcy z kandydatem oraz monotonia kampanii. W trakcie kampanii
wyborczej praktycznie brak było rzeczowych dyskusji na temat spraw
międzynarodowych – w odniesieniu zarówno do Unii Europejskiej czy o
charakterze globalnym. Zatem praktycznie niezauważalne było
poruszanie kwestii takich jak przestrzeganie praw człowieka, pomocy
dla krajów globalnego południa czy pokoju międzynarodowego
etc.
Mimo uzyskania małej liczby odpowiedzi cieszy fakt, że osoby
zainteresowane sytuacją w Tybecie znajdują się we wszystkich
znaczących ugrupowaniach biorących udział w wyborach. Większość
nadesłanych odpowiedzi miała merytoryczny charakter i wykazywała
poparcie dla kwestii Tybetu.