- Lubię patrzeć, jak uczestnicy moich projektów, pod wpływem działań tam prowadzonych, zmieniają się i rozwijają. Wierzę, że z pozoru niewielka zmiana w nas samych może doprowadzić do pozytywnych zmian w naszym otoczeniu, dlatego też często coś w sobie zmieniam - wyznaje Monika Czapka, nauczycielka, bibliotekarka, animatorka i edukatorka.
– Obecnie pracuję w Szkole Podstawowej nr 14 im. Tadeusza Kościuszki w Lublinie. Tam, a konkretnie w bibliotece szkolnej (między regałami), staram się stworzyć miejsce, które będzie zachęcało uczniów do zaangażowania się uczniów w różne działania kulturalne i edukacyjne. Od 2011 roku jestem związana z Fundacją ,,5Medium", w której mam okazję zajmować się różnymi rzeczami, zarówno nudną, papierkową robotą, jak i wymyślaniem i realizowaniem projektów z zakresu edukacji medialnej. Mam przyjemność przynależeć również do Grupy Fotografów Lubelskich oraz uczęszczać na spotkania Akademii Homo Faber.
Interesują mnie zmiany. Lubię je wprowadzać we mnie, lubię ich ideę zaszczepiać w swoim najbliższym otoczeniu, lubię patrzeć, jak uczestnicy moich projektów, pod wpływem działań tam prowadzonych, zmieniają się i rozwijają. Wierzę, że z pozoru niewielka zmiana w nas samych może doprowadzić do pozytywnych zmian w naszym otoczeniu, dlatego też często coś w sobie zmieniam.
W wolnym czasie lubię podróżować, robić zdjęcia, czytać książki, gotować, grać w gry planszowe, eksperymentować z płynem do baniek przed Chatką Żaka i robić wiele innych, banalnych rzeczy.
Przez długi czas myślałam, że nie mam żadnego hobby, ale ostatnio odkryłam, że ze swoich zagranicznych podróży zawsze przywożę jakąś mapę, lokalny zestaw przypraw i wino.
W Lublinie mieszkam od dziewięciu lat, ale bywałam tu już wcześniej. Z tego bywania tu pamiętam jedną drogę: Dworzec PKS – ul. Lubartowska – Szpital Kliniczny na ul. Jaczewskiego. To smutny obraz. Szary, zniszczony, brudny i zaniedbany. To smutne emocje. Strach, ból, złość i samotność. Z czasem Lublin stał się miejscem, do którego przyjechałam studiować. Jechałam tu z niechęcią, ale było to miasto blisko mojej rodzinnej wioski, w którym mogłam sama się utrzymać i skończyć studia bez obciążania rodziców. Dziś, Lublin to miejsce, które po prostu lubię! Za szansę, którą mi dał, za ludzi, których stawia na mojej drodze, za możliwości i wyzwania. Nasza relacja z Lublinem nie była łatwa, ale oboje z czasem się na siebie otworzyliśmy, wiele w sobie zmieniliśmy i dojrzeliśmy. I choć codziennie dostrzegam w nim pewne niedoskonałości, staram się pamiętać, że ja też jestem ich pełna i że wzajemnie możemy je niwelować.
Źródło: Lublin dla Wszystkich