Zdrowa miłość polega na tym, że można partnerowi o wszystkim powiedzieć. Jeśli mówimy tylko rzeczy miłe, to fałszujemy naszą relację. Jeśli mam stosunek miłosny do swojego miasta, to powinien on być również bardzo krytyczny. Mogę powiedzieć, że czasami wstydzę się za to miasto, ale z drugiej strony to jest moje miasto – tu wyrosłem, czuję się za nie odpowiedzialny i tu chcę pracować - twierdzi Jan Opryński, filolog polski, reżyser, dyrektor artystyczny Centrum Kultury.
– Od czasu studiów niezmiennie zajmuję się teatrem i różnymi zajęciami wynikającymi z tego. Prowadzę Teatr Provisorium, który najpierw był teatrem studenckim a potem stawał się teatrem autorskim. Jestem również dyrektorem dużego festiwalu Konfrontacje Teatralne.
Czytam bardzo dużo dobrej literatury, a potem chcę się podzielić wrażeniami i słowami. Organizuję publiczne czytania i spotkania z ludźmi. Moje życie polega na tym, że chcę się dzielić pewnymi przeżyciami, których najpierw sam doświadczam, potem dzielę się nimi z innymi i wokół tego, mam nadzieję, buduje się jakaś wspólnota.
Urodziłem się w Lublinie i całe życie mieszkałem na ulicy Chopina, potem na osiedlu Czuby, a od dwunastu lat mieszkam pod Lublinem. Oczywiście w mieście bywam codziennie, pracując tu. Ulicą mojego dzieciństwa jest ulica Chopina. Skończyłem w Lublinie liceum i studia. Potem zagarnął mnie świat teatru, który pozwolił mi spojrzeć z dystansem na miasto. Kiedy człowiek wyjeżdża i potem wraca do swojego miejsca ma ambiwalentne uczucia. Z jednej strony, cieszy się z powrotu. Z drugiej, jest poirytowany swoim miejscem i jego grzechami – tym, że jest prowincją i miastem, w którym czasem trudno realizować pewne projekty. To miasto jest potwornie doświadczone przez historię, w wyniku wojny nie ma tu Żydów, obywateli ziemiaństwa, którzy zostali wyniszczeni przez rewolucję po wojnie, nie ma ludzi innej narodowości – dopiero teraz wracają.
Zdrowa miłość polega na tym, że można partnerowi o wszystkim powiedzieć. Jeśli mówimy tylko rzeczy miłe, to fałszujemy naszą relację. Jeśli mam stosunek miłosny do swojego miasta, to powinien on być również bardzo krytyczny. Mogę powiedzieć, że czasami wstydzę się za to miasto, ale z drugiej strony to jest moje miasto – tu wyrosłem, czuję się za nie odpowiedzialny i tu chcę pracować. Mam prawo, a wręcz obowiązek, mówić krytycznie o tym mieście. Miłość wyłącznie entuzjastyczna jest toksyczna. Rozwijamy się dopiero wtedy, kiedy w sporze z innymi dajemy sobie szansę na życie i dzielimy się miejscem do życia.
Źródło: Lublin dla Wszystkich