– Jestem entuzjastą przestrzeni miejskiej i życia codziennego w każdej odsłonie. Oficjalnie jestem związany z Instytutem Socjologii KUL i Europejską Fundacją Kultury Miejskiej oraz z jedną z najprężniej rozwijających się galerii sztuki ulicznej w Europie – Brain Damage Gallery. Jednak moim głównym zajęciem jest czytanie miasta. Cezary Hunkiewicz - pasjonat.
– Jestem entuzjastą przestrzeni miejskiej i życia codziennego w każdej odsłonie. Oficjalnie jestem związany z Instytutem Socjologii KUL i Europejską Fundacją Kultury Miejskiej oraz z jedną z najprężniej rozwijających się galerii sztuki ulicznej w Europie – Brain Damage Gallery. Jednak moim głównym zajęciem jest czytanie miasta. Być może dlatego od kilkunastu lat realizuję największe wydarzenia związane z tzw. sztuką uliczną w naszej części Europy i dzięki temu sprawiam, że w Lublinie działają najważniejsze postacie światowego nurtu miejskiego aktywizmu. W działaniach myślę globalnie. Skupiam się na uruchamianiu długofalowych procesów skupionych na wartościach – autentycznych, szczerych, wolnych od lukrowej polewy czy PR-owej otoczki. Liczę, że tylko takie inicjatywy są warte zachodu, a co więcej – będą się „bronić” za kilka czy kilkadziesiąt lat, nie tylko w Polsce.
Jestem lubelakiem od urodzenia, z licznymi przerwami na podróże i zgłębianie różnic kulturowych.
Lublin jest domem. Traktuję go maksymalnie świadomie, znam potrzeby i rozumiem bolączki. W swoich działaniach odpowiadam na niektóre z jego deficytów. Lublin lubię bezgranicznie tylko, kiedy do niego wracam. W pozostałe dni: frustruje, napędza, hamuje i buduje zarazem. Równowagę przywracają bezinteresowni ludzie zmieniający to miasto z potrzeby serca. Dlatego dziś najbardziej ekscytująca jest dla mnie przyszłość Lublina i kierunek, w którym podąży. Liczę, że będzie miastem „mądrym”, rozpoznawalną na mapie świata enklawą, wolną od sztucznego kreowania potrzeb i zaspakajającą ludzkie aspiracje.
Poniedziałek: Skacowana twarz cwaniaka. Kombinuje, jak cię naciąć. Ufnie patrzy w przyszłość.
Wtorek: Twarz maturzysty przeglądającego oferty z UW i UJ. Ufnie patrzy w przyszłość.
Środa: Twarz dwudziestokilkuletniego studenta. Oczy zamroczone ufnie patrzą w przyszłość.
Czwartek: Usatysfakcjonowane twarze bywalczyń wernisaży, spektakli czy koncertów. Tego dnia wszyscy zgodnie uznają, że wschodniość jest atutem i źródłem inspiracji.
Piątek: Twarz z maską beztroski. Myśli tylko o tu i teraz. Sobota: Twarz np. Szymona Pietrasiewicza, głosem np. Józia Szopińskiego wyraża entuzjazm i zachwyt niczym np. Paweł Waga. I to jest twarz, której inni nam zazdroszczą. Według mnie twarz eksportowa Lublina.
Niedziela: Twarz jedząca lody na spacerze. Kościół, Plaza.
Poza tym miasto nie musi mieć twarzy. Wolę anonimowość, za którą idą działania.
Źródło: Lublin dla Wszystkich