Rozpoczął się okres migracji i godów karlików – najmniejszych polskich nietoperzy. W tym czasie często się zdarza, że duże ich grupy wlatują na klatki schodowe czy do innych pomieszczeń różnych budynków. Często utykają w rozmaitych pułapkach stworzonych nieświadomie przez człowieka. W szklanym kloszu lampy, w otwartej od góry metalowej skrzynce na licznik gazu, w plastikowej skrzynce rozdzielczej sieci internetowej… Jeśli szybko nie przyjdzie pomoc, umierają tam dziesiątkami, a nawet setkami.
– Wczoraj w Gorzowie Wielkopolskim ratowaliśmy dwie grupy nietoperzy: jedną liczącą około 100, drugą ponad 700 nietoperzy – mówi dr Andrzej Kepel z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra”, które prowadzi całodobowy alarmowy telefon nietoperzowy. – Przedwczoraj ze skrzynki licznikowej w poznańskiej kamienicy wyciągnęliśmy 119 żywych i 13 już martwych karlików z dwóch gatunków – dodaje przyrodnik. – Podobne zgłoszenie dostaliśmy w ten weekend ze szpitala w województwie kujawsko-pomorskim, gdzie grupa nietoperzy nawiedziła oddział ortopedyczny.
Nietoperze są pod ścisłą ochrona gatunkową. Nie stanowią zagrożenia, nie wplątują się we włosy, nie przynoszą pecha… Gdy omyłkowo utkną w jakimś budynku, bo uchylone okno pomylą z wlotem do jaskini, trzeba im umiejętnie pomóc. Nie ma jednej uniwersalnej metody na uwolnienie grupy nietoperzy z takiej pułapki. Dlatego należy w takich sytuacjach kontaktować się ze specjalistami, np. z „Salamandry”, którzy poradzą lub sami pomogą ludziom i nietoperzom rozwiązać chwilowy problem.