Procedury wymagane przy realizacji projektów finansowanych z funduszy europejskich są trudne nie tylko dla małych i nowych organizacji pozarządowych. Mogą być zdradliwe także dla doświadczonych działaczy.
Zamek w Chrzelicach na Opolszczyźnie wybudowali joannici na przełomie XII i XIII wieku. Burzliwe dzieje zamku, liczne przebudowy, szczególnie wieści o rzekomo ukrytym w nim skarbie templariuszy dodają mu tajemniczości. Potęguje ją stan, w jakim zamek się znajduje. Po drugiej wojnie światowej nieuszkodzone zabudowania zostały przeznaczone na mieszkania, przedszkole oraz świetlicę wiejską. Jednak zaniedbania państwowego właściciela doprowadziły w latach 60. do zniszczeń. Pałac zmienił się w kompletną ruinę: pozbawioną stropów, dachów i częściowo ścian. Mimo tego miejsce i budowla zachowują swój urok. Uległ mu Bartosz Mioduszewski, animator kultury i doświadczony działacz społeczny, który wraz z przyjaciółmi postanowił kupić zamek i urządzić w nim nowoczesną instytucję kultury.
Mioduszewski współwłaścicielem zamku został w 2007 roku. Rok później założył Fundację Ortus, której misją jest rewitalizacja średniowiecznego zamku w Chrzelicach, a także wspieranie i inicjowanie dialogu kultur w dziedzinie sztuki, wymiana międzykulturowa i artystyczna oraz wykorzystanie technologii informacyjnych i komunikacyjnych oraz nowych mediów w kulturze.
– Zdecydowałem się na prowadzenie projektu na Opolszczyźnie, ponieważ uważam, że jest to najbardziej wielokulturowy obszar w Polsce, znajdujący się na granicy trzech państw, blisko stąd do Czech, Niemiec i do Austrii – mówi Bartosz Mioduszewski.
Fundacja przystąpiła do działania. Nawiązała kontakty z miejscowymi władzami (gminnymi i powiatowymi), zaprzyjaźniła się z mieszkańcami wsi, w której działa siedem organizacji pozarządowych (na 600 mieszkańców). Razem z Ośrodkiem Karta oraz Wydziałem Historii Uniwersytetu Opolskiego podjęła prace nad stworzeniem Cyfrowego Archiwum Opolszczyzny (CAO) – regionalnego archiwum nastawionego na dokumentowanie historii najnowszej. CAO ma być częścią oferty Centrum Dialogu Kultur – Zamek w Chrzelicach. Przekształcenie zrujnowanego zamku w Chrzelicach w takie centrum to najważniejsze zadanie, jakie postawiła sobie Fundacja.
– Ma to być pierwszy w Polsce rezydencjonalny ośrodek pracy twórczej dla ludzi nauki i kultury – mówi Bartosz Mioduszewski. – Chcemy w Centrum stworzyć zaplecze techniczne i merytoryczne, pozwalające na realizację wszelkiej aktywności artystycznej i naukowej.
Przewidziano m.in. powstanie pracowni (wyposażonych w nowoczesny sprzęt i pozwalających na realizację zaawansowanych technologicznie projektów) oraz pomieszczenia wielofunkcyjnego, które w zależności od potrzeb ma służyć jako sala teatralna, koncertowa lub studio multimedialne.
Plany bogate i kosztowne. Fundacja zaczęła szukać środków na ich realizację. W 2009 roku od Urzędu Marszałkowskiego w Opolu dostała dotację (20 tys. zł) na przygotowanie dokumentacji remontu zamku. W tym samym roku złożyła także wniosek do Regionalnego Programu Operacyjnego Rozwoju Opolszczyzny. Wniosek został pozytywnie oceniony i przewidziany do dofinansowania kwotą ponad 2 300 tys. zł. Całkowiata wartość projektu wynosiła ponad 2 700 tys. zł. 400 tys. zł Fundacja zobowiązała się pozyskać jako wkład własny.
I tutaj zaczynają się problemy.
– We wniosku opisaliśmy, skąd chcemy pozyskiwać środki na wkład własny. Wymienialiśmy m.in. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, urzędy gminne i powiatowe, darowizny. Zapowiedzieliśmy także poszukiwania sponsorów strategicznych – wymienia Bartosz Mioduszewski.
Jednak według Instytucji Zarządzającej zobowiązanie było bardziej konkretne.
– Do złożonego w Instytucji Zarządzającej wniosku o dofinansowanie Fundacja Ortus załączyła oświadczenie, w którym zobowiązała się zabezpieczyć wkład własny na realizację inwestycji – poinformowała nas pisemnie Maria Tańczak-Bąk z Referatu Kontroli Funduszy Strukturalnych Departamentu Programów Operacyjnych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Opolskiego. „Zabezpieczyć”, czyli mieć odpowiednią kwotę na koncie.
Fundacja – chociaż udało jej się pozyskać kolejne dotacje na działania związane z ideą Centrum Dialogu Kultur – Zamek w Chrzelicach – nie mogła się wykazać posiadaniem wymaganego wkładu własnego w całości na rachunku bankowym. Wykazała to kontrola, która w organizacji pojawiła się w październiku 2010 r.
– Zespół kontrolujący stwierdził, że beneficjent nie posiada środków na wkład własny w wymaganej zapisami umowy o dofinansowanie wysokości, stanowiącej co najmniej 15% całkowitych wydatków kwalifikowanych – informuje Maria Tańczak-Bąk.
Kłopoty Ortusa zaczęły się jednak, zanim pojawili się w niej kontrolerzy z UMWO. Instytucja Zarządzająca nie zatwierdziła bowiem już pierwszego wniosku o płatność, który Fundacja przesłała w lutym 2010 roku. Nie uznano za wydatek kwalifikowany kosztów Obozu Kultury 2.0, który zainaugurował działalność MediaLabu Chrzelice. Na tę imprezę Ortus pozyskał dotację z MKiDN i chciał, aby zostało to potraktowanej jako wkład własny Fundacji do całego projektu.
MediaLab to – w skrócie ujmując – metoda pracy osób reprezentujących różne środowiska, które spotykają się w jednym miejscu i wspólnie pracują nad konkretnymi zadaniami. Powstają w ten sposób projekty innowacyjne, łączące różne media i technologie. W Chrzelicach artyści, programiści, projektanci, animatorzy kultury oraz badacze akademiccy pracowali m.in. nad prototypem interaktywnej mapy dziedzictwa kulturowego. Obóz odbył się w sierpniu 2010 roku i – w zgodnej opinii organizatorów i uczestników – był wielkim sukcesem. Bogata oferta spotkań, warsztatów, wydarzeń kulturalnych ściągnęła do Chrzelic nie tylko gości z całej Polski, ale także z zagranicy. Impreza odbywała się podczas Dni Chrzelic. Była także okazją do promowania idei Centrum Dialogu Kultur – Zamek w Chrzelicach.
– Nie ma w Polsce człowieka, który po tej imprezie nie kojarzyłby MediaLabu z Chrzelicami – mówi Bartosz Mioduszewski.
Jednak dla Instytucji Zarządzającej Regionalnym Programem Operacyjnym Województwa Opolskiego na lata 2007-2013 – promocyjny efekt Obozu Kultury 2.0 nie był tak oczywisty.
Od czasu kontroli Fundacja prowadzi korespondencję z Departamentem Programów Operacyjnych UMWO. Trudności z rozliczeniem pierwszego wniosku o płatność spowodowały w praktyce zablokowanie realizacji projektu. W martwym punkcie utknął projekt rewitalizacji zamku, przygotowany przez polsko-austriackie biuro OP Architektem.
– Wstrzymywanie płatności przez blisko dwa lata sprawiło, że – chcąc jednak realizować projekt – musieliśmy się zadłużyć, nasza płynność finansowa została poważnie zachwiana – mówi B. Mioduszewski. – Mogłem uzyskać środki, ale przez problemy z rozliczeniem pierwszego wniosku o płatność, było to niemożliwe. Władze gminy by się dołożyły, starostwa powiatowe także, ale to Urząd Marszałkowski daje zielone światło.
Nie pomagały tłumaczenia, że organizacja do końca roku 2010 wydała ponad 300 tys. zł, co znacznie przekracza 15% wydatków projektu w tym okresie. Departament chce, aby Fundacja wykazała na swoim koncie bankowym 400 tys zł.
Na początku grudnia Fundacja otrzymała aneks do umowy. Wynika z niego, że organizacja może liczyć jedynie na refinansowanie działań w projekcie (czyli zwrot poniesionych i zaakceptowanych kosztów).
– Jeśli nie podpiszę tej umowy, przez następne pół roku będę czekał na pieniądze. Jeśli podpiszę, będę musiał znaleźć 2,5 mln złotych na realizację projektu – mówi Bartosz Mioduszewski. Skłania się jednak do tego drugiego rozwiązania, ponieważ ma nadzieję, że w ten sposób dostanie chociaż pieniądze wynikające z zakwestionowanego wniosku o płatność.
– Projekty rewitalizacyjne należą do tych trudniejszych w realizacji. Przede wszystkim wymagany jest wkład własny ze strony wnioskodawcy i to niezależnie od jego statusu. Z tego powodu np. wiele wspólnot mieszkaniowych w województwie opolskim zrezygnowało z ubiegania się o środki z tego działania – ocenia członkini Komitetu Monitorującego RPO WO 2007-2013, pragnąca zachować anonimowość. – Wniosek Fundacji Ortus na pewno był ciekawy, chociażby ze względu na aspekt wielokulturowości. Założyciele Fundacji na pewno mieli dobre chęci, ale chyba przecenili swoje siły.
– Liczyłem na partnerstwo – mówi Bartosz Mioduszewski. – Wydawało mi się, że stworzenie na Opolszczyźnie takiego ośrodka będzie wartością dla polityki kulturalnej całego regionu. Widać się pomyliłem.
Mimo to zapowiada, że nie zamierza się poddawać.
– Będziemy walczyć, szukamy sponsora strategicznego. Coraz więcej osób interesuje się naszym przedsięwzięciem.
Opinia
Ciężko stanąć po którejkolwiek ze stron, nie znając dokumentacji źródłowej. Z jednej strony mamy „interes” organizacji i słuszne argumenty dotyczące m.in. celów społecznych, z drugiej – urząd ze swoimi procedurami. Aby rozwiązać ten konflikt, potrzebna jest dobra wola obu stron, żeby zasiąść do stołu i rozpocząć rozmowę, znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące dla jednych i drugich. Być może, jeśli konflikt jest już mocno zaogniony, warto doprosić inną instytucję, organizacje w charakterze mediatora. Na pewno niepokojąca w całej tej sytuacji jest zwłoka czasowa. Niedopuszczalne jest, żeby „przerzucanie” się pismami trwało tyle czasu. Stwarza to ogromne zagrożenie dla działania organizacji (jej wiarygodności, wypłacalności), a także rodzi pytanie o wydolność i prawidłowe funkcjonowanie urzędu. Pewien czas temu również Stowarzyszenie Delta miało problemy z dotacją z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Opolskiego, przetoczyła się wtedy przez opolskie media duża dyskusja na ten temat. Zdecydowana postawa Stowarzyszenia oraz zamówione opinie prawne wskazały, że racja jest po stronie organizacji. Mam nadzieję, że również tę sytuację można rozwiązać. III sektor w województwie opolskim potrzebuje intensywnego wsparcia, również ze strony samorządów. Wskaźniki w tym zakresie nie są optymistyczne.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)