Tragedia Jezydów. 3 sierpnia minęło pięć lat od rzezi w Sindżarze
Pięć lat temu tzw. Państwo Islamskie wtargnęło do Sindżaru w północno-zachodnim Iraku, zabijając i uprowadzając tysiące ludzi, dziesiątki tysięcy zmuszając do ucieczki. Po islamskich fundamentalistach nie ma tam śladu, jednak głęboki i bolesny ślad pozostaje w całej społeczności Jezydów, będących ofiarami handlu, rzezi, masowych egzekucji czy brutalnych gwałtów. Jezydzi są przerażeni, psychicznie wyniszczeni.
Dżihadyści odbili Sindżar z rąk Kurdów 3 sierpnia 2014 roku. Leżące między granicą syryjską a Mosulem miasto było domem dla Jezydów. Dżihadyści z tzw. Państwa Islamskiego z niebywałym okrucieństwem, palili i zakopywali żywcem tysiące jazydów. ONZ nazwał to próbą dokonania ludobójstwa. Do tej pory nie wiadomo, ilu ludzi straciło wtedy życie. Ci, którym udało się przeżyć, próbują mierzyć się z traumatyczną przeszłością.
– Są to skomplikowane przypadki, które doświadczyły wielu urazów i strat w młodym wieku. Zmuszeni do zmiany wiary, jak i swojej tożsamości, poddani seksualnemu zniewoleniu, zostali psychicznie zniszczeni – do tego stopnia, że stracili swoją tożsamość – mówił dla The New Humanitarian psychiatra dr Nezar Ismet Taib, dodając, że myśli samobójcze były powszechne wśród ocalałych.
22-letnia Shaima Ali w rozmowie dla The New Humanitarian mówiła o strachu, który się nie kończy i dotyczy niemal całej społeczności: – Przed IS miałam nadzieje i marzenia, ale teraz, już ich nie mam. Nie zdarza mi się nawet myśleć o przyszłości. Po prostu żyjemy tu i teraz, i staramy się przetrwać.
Symbolem walki o przetrwanie jezydzkiej mniejszości religijnej stała się Nadia Murad. Została porwana i jako niewolnica seksualna sprzedawana kolejnym bojownikom ISIS, podobnie jak tysiące młodych kobiet, często dziewczynek, z Sindżaru. Nadia uciekła z niewoli. W grudniu 2015 roku po raz pierwszy opowiedziała publicznie swoją historię Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Od lat walczy na arenie międzynarodowej o ukaranie winnych. W 2016 roku została uhonorowana Nagrodą Sacharowa, w 2018 otrzymała Pokojową Nagrodą Nobla razem z Denisem Mukwege „za wysiłki mające na celu zaprzestanie używania przemocy seksualnej jako narzędzia wojny i konfliktów zbrojnych”.
To wszystko działo się kilka lat temu. Państwo Islamskie przestało już istnieć, ale po rzezi jaka została Jezydom zgotowana przez ich niegdysiejszych sąsiadów, większość uchodźców boi się wrócić do swoich domów, miast i wsi. Problemem jest brak bezpieczeństwa, możliwości pracy, zniszczona infrastruktura, ale też przede wszystkim brak zaufania.
Misja PCPM w Iraku skupia się na irackim dystrykcie Sheikhan, gdzie wspieramy wszystkich mieszkańców, w tym mniejszość Jezydzką, pochodzącą głównie z prowincji Niniwa, także kontrolowanej wcześniej przez ISIS . Wspieramy ludzi, którzy w Sheikhan mieszkali od zawsze i tych, którzy musieli tutaj uciekać z miejscowości zajętych w 2014 r. przez bojowników Państwa Islamskiego. Kurdyjskie wojska (peszmerga) nie dopuściły do zajęcia terytorium Autonomii Kurdystanu przez fundamentalistów z ISIS a dysktrykt Sheikhan został obroniony. Dla Jezydów było to bardzo ważne, bo właśnie tutaj znajduje się najważniejsze dla nich miejsce – kompleks świątyń w Lalisz. Ta miejscowość ma podobne znaczenie dla wyznawców religii jazydzckiej, jak Jerozolima dla chrześcijan i żydów albo Mekka dla muzułmanów. Projekt PCPM w dystrykcie Sheikhan ma na celu poprawę infrastruktury, tworzenie miejsce pracy i budowanie kompetencji miejscowych władz.