„Uważaj na siebie i uważaj na Ewę! Przecież to jest Wschód!”. Mamo, bez przesady, nie jadę na powstanie styczniowe! Dobra, najdalej na wschodzie Polski byłem na warszawskiej Pradze, ale czym może się różnić Roztocze od Mazowsza?
Tomaszów Lubelski, jak sprawdził Mateusz, leży na najuboższym terenie Unii Europejskiej, został założony przez syna Jana Zamojskiego i jest bazą wypadową na Roztocze. Tyle wiemy. Jeszcze szybkie spojrzenie na stronę internetową Stowarzyszenia Czajnia – kształcenie obywatelskie, działalność na rzecz młodzieży i społeczności lokalnej. OK.
Pierwszy sierpnia, jedziemy. Mateusz, Ewa i ja. Najpierw pociągiem do Lublina, potem autobusem do Tomaszowa. Jesteśmy na miejscu dwa dni przed rozpoczęciem praktyk, aklimatyzujemy się. Mieszkamy na parterze jednorodzinnego domu. We wrześniu nasze miejsce zajmą studenci tutejszego oddziału Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Miasteczko miłe, ładne. Wszyscy mówią: „możecie iść tam czy siam, ale to daleko”. Potem okazuje się, że 15 minut piechotą. Uwagę zwraca czystość, powietrze oraz ceny w sklepach i barach.
W poniedziałek umówieni jesteśmy z Martą, naszą opiekunką, dla zabawy zgadujemy, ile może mieć lat? Ewa stawia, że 35. Trochę deprymuje nas rubryka „obowiązki praktykantów” w ofercie Czajni… Diagnoza społeczna. No jak, w trzy tygodnie?
Diagnoza Społeczna. Czas trwania praktyk: trzy tygodnie
Świetnie – myślę sobie. – A potem wejść na Mt. Everest, dwa razy, najlepiej tyłem.
Na szczęście Marta od razu powiedziała, że wpisała w obowiązki praktykantów tę nieszczęsną diagnozę, ale sama jeszcze nie wie, czy na pewno będziemy się tym zajmować. Raczej nie. Raczej mało czasu.
Marta jest w naszym wieku i podoba mi się jej podejście do życia – luz ma być! Reszta Czajni to Kasia, Mateusz, Leszek i Marcin – prezes. Kasia zajmuje się biurem, Mateusz – poradami prawnymi i grafiką, Leszek – eventami historycznymi, Marcin z kolei wszystkim po trochu, jak to w organizacji tego typu. Tworzą sprawny zespół, w którym każdy zna się na czymś, a wszyscy współpracują.
A tę diagnozę społeczną robi się kilka miesięcy. Obiecujemy, że zrobimy inne badanie.
150 ankiet w cztery dni
Czym zajmuje się Czajnia? Zobaczmy: stypendia, porady prawne, imprezy, klub aktywności społecznej. Hm, klub aktywności społecznej… Sieci kontaktów, możliwości współdziałania, kapitał społeczny, pasuje! Zastanawiamy się 3 dni. Pracujemy głównie w nocy na werandzie, bo w dzień jest 35 stopni. Po trzech nocach – badanie gotowe. Mamy nadzieję. Czujemy się ważni, od nas zależy czy ponad 4 tysiące mieszkańców osiedla będzie miało co robić, czy nie. Brzmi zabawnie.
Mniej zabawnie brzmi 150 ankiet do zrobienia w cztery dni… Szkolimy ankieterów – piątka gimnazjalistów zyskuje pierwsze szlify w dziedzinie badań społecznych. W ramach podziękowania idziemy na pizzę, opowiadają nam o Tomaszowie. Generalnie dość monotonnie, ale jak ktoś chce, to potrafi znaleźć sobie zajęcia. Patrycja jest wolontariuszką, Marek strzela i fotografuje, Maciek działa w samorządzie szkolnym.
Już właściwie pracujemy w Czajni
W czasie, gdy nasi adiutanci robią ankiety, my pomagamy Marcie w organizowaniu zabaw dla dzieci w którymś z kolei projekcie Czajni i zwiedzamy. Zamość, dwa pobliskie jeziora, 40 kilometrów dziennie na rowerze, tu jest pięknie! I coś czego od dawna mi brakowało – spokój i sielanka. Bywamy też na spotkaniach lokalnych organizacji pozarządowych. Mamy szczęście, Marcin, to tutaj szycha, więc wszędzie nas zabiera.
Trzy tygodnie powoli stają się codziennością, my już właściwie pracujemy w Czajni. Jesteśmy na parapetówce u Kaśki, bawimy się z dziećmi Marcina, z nim samym gram w piłkę we wtorek wieczorem na tomaszowskim orliku. Z Mateuszem i Leszkiem chodzimy na piwo (no, nie tylko) po pracy. Sami robimy trochę ankiet. Po zebraniu wyników okazuje się, że na osiedlu mieszkają ludzie głównie starsi i chcą rzeczy pragmatycznych: porad prawnych, kursów komputerowych i szkoleń z pozyskiwania funduszy unijnych. Nie chcą broń Boże florystyki, gotowania ani innych głupot! Wywiad grupowy z mieszkańcami osiedla potwierdza wyniki ankiety – ma być praktycznie i z pożytkiem. Ewentualnie jakiś klub dyskusyjny, żeby można było pogadać o meczu Tomasovii z Siarką Tarnobrzeg. Wszystko zapisujemy w raporcie i przekazujemy Marcinowi. Mówi, że zorganizują klub, biorąc pod uwagę wyniki naszego badania.
Ostatniego dnia smutna impreza pożegnalna, zżyliśmy się z tym miejscem. Na pocieszenie ogrywam wszystkich w bilard i wracamy do Warszawy.
Koniec i … początek
W październiku wróciliśmy z Mateuszem do Tomaszowa. Obiecaliśmy Marcinowi, że pomożemy zrobić im badanie potrzeb i aspiracji młodzieży. W zamian za zwrot kosztów. Trzy dni, sześć fokusów, katorga. Dowiedzieliśmy się, co chcieliby robić uczniowie gimnazjów i liceów w wolnym czasie, ale nie mają za bardzo możliwości. Opisujemy wszystko dokładnie w raporcie, za jakiś czas Czajnia zorganizuje zajęcia!
Po badaniach stoimy przy ulicy Andersa. Uśmiechamy się. Na Klubie Aktywności Społecznej wisi plakat: porady prawne, zajęcia komputerowe, kurs pozyskiwania dofinansowań unijnych. I florystyka. No dobra, czemu nie. To koniec? Nie, ustaliliśmy z Marcinem, że wracamy w czerwcu z grupą studentów i opiekunem naukowym robić dalej badania. Współorganizujemy je z Uniwersytetem. Praca w terenie wciąga. Tak samo jak działanie lokalne.
Pobierz
-
201011261650590372
604371_201011261650590372 ・38.72 kB
-
201012031137250018
605767_201012031137250018 ・38.72 kB
Źródło: ARFP