Od kilku dni mój telefon rozdzwonił się, telegram, Viber i inne komunikatory są pełne pytań, a większość zaczyna się Pan Marcin co z Nami. To ludzie, których spotkałem na tej drodze wojennej usłanej dramatami, ludzi bezbronnych, samotnych matek, starszych osób, ludzi, którzy nie mają dokąd wrócić.
Prezydenckie weto wobec ustawy dotyczącej Ukraińców nie jest sprawą techniczną ani polityczną zagrywką. To decyzja, która bezpośrednio dotyka tysięcy ludzi, z którymi pracujemy na co dzień. To nie abstrakcyjne statystyki, tylko realne twarze, historie i dramaty.
Od początku wojny byłem w kilkudziesięciu małych shelterach na Podkarpaciu i w Małopolsce. Spotkaliśmy tam kilka tysięcy osób, które znalazły schronienie w Polsce. Większość z nich nie ma szans na legalną pracę – nie dlatego, że nie chcą jej podjąć, ale dlatego, że jej po prostu nie dostaną. Wiek, stan zdrowia, brak dokumentów czy bariera językowa sprawiają, że system pracy dla wielu pozostaje zamknięty. A jednocześnie nie mają dokąd wrócić.
Weto sprawia, że tysiące ukraińskich matek staje dziś przed dramatycznym wyborem: czy posłać dzieci do szkoły, czy pakować walizki i szukać kolejnego schronienia. To decyzja, która budzi lęk i poczucie całkowitej niepewności. Do tego dochodzi ogromna fala hejtu. Zamiast stabilizacji i integracji dostajemy grę nastrojami, która tylko podgrzewa rosyjską narrację o „zmęczonej Polską” Ukrainie i „niechcianych uchodźcach”.
To dramat tysięcy ludzi, wystawionych na próbę kosztem politycznego prężenia muskułów. Zamiast odpowiedzialności mamy pokaz siły – wobec najsłabszych: kobiet, dzieci, starców. A przecież sam prezydent chwalił się kiedyś, że nawet w „ustawkach” bywało honorowo. Dziś jednak to, co obserwujemy, nie ma nic wspólnego z honorem. To wygląda tak, jakby państwo biło tych, którzy najmniej mogą się obronić.
Dlatego każda ustawa dotycząca uchodźców z Ukrainy musi być przemyślana i odpowiedzialna. Nie może być „ustawką”, kompromisem między partyjnymi interesami ani doraźnym gestem. To ustawa, która decyduje o tym, czy ktoś będzie miał prawo do leczenia, wsparcia socjalnego, edukacji dla dzieci, czy po prostu dachu nad głową.
To weto powinno być początkiem poważnej rozmowy o kształcie polityki wobec Ukraińców w Polsce. Musimy pisać prawo w poczuciu odpowiedzialności, z myślą o realnych ludziach i przyszłości całego społeczeństwa. Bo to jest ustawa – a nie ustawka.
Źródło: Fundacja Q