Nie ma chyba bardziej śląskiego dnia niż 4 grudnia, czyli dzień św. Barbary - na Śląsku i nie tylko zwany tradycyjnie „Barbórką”. W tym dniu, mającym na celu uczczenie etosu pracy górniczej, cała społeczność „czarnego” Śląska dziękuję św. Barbarze – patronce górników – za opiekę i troskę nad górniczym Śląskiem.
Kiedyś, gdy czarne złoto było głównym towarem eksportowym Śląska, a
w naszym krajobrazie dominowały szyby kopalń, kominy hut, a co
chwile na północ kraju odchodził pociąg pełen węgla, obchody
Barbórki były bardzo huczne. W czerwonych familokach od rana
panował podniosły nastrój, szykowane były odświętne stroje
górnicze, a każde dziecko w szkole głośno wołało, że gdy urośnie to
zostanie górnikiem. Procesje z figurką św. Barbary, pochody,
koncerty orkiestr górniczych - niektórzy z nas do dzisiaj mają te
obrazy w pamięci.
Z biegiem czasu Śląsk się zmienia, widać to gołym okiem dziś.
Wystarczy przejechać się tramwajem przez śląskie miasta, aby
zobaczyć resztki starych czasów i zalążki nowych. Śląska ziemia się
zmienia, zmieniają się też obchody Barbórki. Dziś już nie są one
takie podniosłe i patetyczne jak kiedyś, a wśród młodszego
pokolenia niknie powoli magia śląskiego patosu pracy.
Dlatego ciekawą inicjatywa wykazał się pub Magazyn wraz z
Stowarzyszeniem Kulturapia z Tarnowskich Gór. 4 grudnia w progach
magazynu zorganizowano „Śląski Dzień”. Tego dnia przez cały czas
rozbrzmiewała muzyka śląskich wykonawców, a od murów co chwile
odbijała się śląska gwara, gdyż to właśnie w tym języku
porozumiewano się w tego dniu. Można było usłyszeć śląski wic,
czyli żart, skosztować tradycyjnego chleba z tłustym i krupnioka z
patelni. Na kulminację dnia zaplanowano spektakl jednego z
najbardziej śląskich filmów - czyli „Angelusa” w reżyserii Lecha
Majewskiego.
Klub wypełniony był do ostatniego miejsca ludźmi, ale co cieszy
najbardziej – najwięcej było młodzieży, która bez skrępowania,
czasami z przymrużeniem oka, a czasami całkiem poważnie godała po
śląsku i o Śląsku.
Źródło: inf. własna www.slask.ngo.pl