Decyzję o przyznaniu tegorocznego FIO i dofinansowaniu projektów nisko ocenionych podjął jednoosobowo b. minister Bogdan Socha. Wykorzystał swoje prawo.
To nie Departament Pożytku Publicznego zdecydował o rozstrzygnięciu
tegorocznego FIO i dofinansowaniu projektów nisko przez ekspertów
ocenionych. Zrobił to min. Bogdan Socha, były podsekretarz stanu w
Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, który odpowiadał za FIO
w resorcie odwołanej dwa tygodnie temu min. Anny Kalaty. Z
informacji z Departamentu wiemy, że minister wskazywał organizacje
z listy, które powinny otrzymać dofinansowanie, nawet jeśli zostały
ocenione nisko lub negatywnie. Ministrowi pozwalają na to procedury
FIO. Ocena ekspertów nie jest – zgodnie z nimi – wiążąca.
Bogdan Socha wyjaśnia, że wybierał projekty ze względu na ich
walory społeczne.
– Jeśli widziałem, że projekt jest ważny i może pomóc lokalnej
społeczności, to wskazywałem do dofinansowania. Po to jest FIO: dla
małych organizacji, które gdzie indziej nie znajdą pieniędzy -
komentuje były podsekretarz stanu.
Były minister zaprzecza też, że zdecydował o przyznaniu dotacji
organizacjom ocenionym negatywnie. My znaleźliśmy na liście cztery
takie projekty.
Ataki szkodzą konkursowi
Dyrektor Departamentu Pożytku Publicznego Krzysztof Więckiewicz
mówi, że lista organizacji wskazanych przez ministra, a ocenionych
źle, stanowi niewielką część tegorocznych beneficjentów FIO – jest
zatem wyolbrzymiana i niepotrzebnie pokazywana jako przejaw
patologii. Dyrektor uważa, że atmosfera ciągłych ataków na FIO
szkodzi samemu konkursowi, który i tak jest zagrożony. FIO stało
się chłopcem do bicia, podczas gdy w innych ministerstwach decyzje
o dofinansowywaniu organizacji też są arbitralne, a nie wywołuje to
takich emocji, jak rozdanie FIO.
Kto, jak interweniował?
Nieprawdą jest, że w sprawie FIO nie zabierały głosu organizacje
strażnicze i infrastrukturalne. Ogólnopolska Federacja Organizacji
Pozarządowych miesiąc temu wysłała list do Anny Kalaty, z prośbą o
wyjaśnienia w sprawie FIO.
OFOP wskazywał, że nie upubliczniono listy rankingowej projektów.
Pisał też, że dofinansowanie dostały projekty na okazjonalne
przedsięwzięcia, a nie te wzmacniające sektor. Od tego są programy
ministerialne i samorządowe.
List pozostał bez odpowiedzi.
Późno w sprawie FIO odezwała się Rada Działalności Pożytku
Publicznego. O listy rankingowe upomniała się przecież nie Rada, a
Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich, w drodze
prośby o informację publiczną. Rada była w tym roku odsunięta od
list rankingowych.
– W zeszłym roku uczestnictwo członków Rady w opiniowaniu list
rankingowych spotkało się z krytyką organizacji i ministra – mówi
członek Rady, Marcin Dadel. – Być może błędem było wykluczać Radę z
tego procesu w tym roku. Na kontrowersyjne decyzje ministra z
pewnością zwrócilibyśmy uwagę przed ostatecznym
rozstrzygnięciem.
Rzeczywiście, dyrektor Krzysztof Więckiewicz ma wątpliwości, czy
Rada powinna mieć wgląd w listy rankingowe, czyli być dla FIO quasi
komitetem monitorującym, bo dla jej członków oznaczałoby to
potencjalny konflikt interesów: organizacje, z których pochodzą
członkowie Rady najczęściej aplikują do FIO. Dyrektor mówi też, że
na etapie konsultowania procedur tegorocznego FIO Rada nie
postulowała, że chce zobaczyć listy.
Co dalej?
W Ministerstwie mają się wkrótce spotkać: współprzewodnicząca RDPP
Teresa Hernik, dyrektor Krzysztof Więckiewicz i następca Bogdana
Sochy – min. Kazimierz Kuberski. Przedmiotem rozmowy mają być różne
sprawy ważne: posiedzenie RDPP z nowym współprzewodniczącym
(Kazimierzem Kuberskim właśnie), które odbędzie się 12 września,
oraz nowe rozdanie FIO. Na spotkaniu ma również wrócić kwestia
tegorocznego konkursu.