Informacja to podstawa partycypacji publicznej. A pełna partycypacja nie może zrealizować się bez bezpośredniego kontaktu obywatela z władzą. Warto powtarzać to za każdym razem, bo okazuje się, że nawet w całkiem prostych sprawach, te prawdy nie dla wszystkich są oczywiste.
Członkowie stowarzyszenia „Szczecinianie Decydują” zapragnęli uzyskać służbowe numery urzędników miasta, w tym numer telefonu do prezydenta Szczecina. Wystąpili z odpowiednim wnioskiem odwołując się do przepisów Konstytucji oraz ustawy o dostępie do informacji publicznej. Niestety spotkali się najpierw z bezczynnością urzędu miasta, który odłożył wniosek stowarzyszenia do szuflady, a potem (po skargach na bezczynność) z odmową udostępnienia informacji. Urząd powołał się na art. 1 ust. 1 i art. 6 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej, twierdząc, że numer telefonów służbowych (w tym prezydenta) nie stanowi informacji publicznej.
Nie uzyskując odpowiedzi stowarzyszenie zwróciło się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten bez kontrowersji stwierdził, że „[…] informacja o numerach telefonów służbowych oraz adresach poczty elektronicznej wraz z przypisaniem ich do poszczególnych komórek organizacyjnych oraz do stanowisk, stanowi informację publiczną” (powołując się przy tym na odpowiednie orzecznictwo). Mamy więc prawo dostępu do pełnych danych teleadresowych wszystkich urzędników i funkcjonariuszy samorządowych (oczywiście tych, które mają charakter służbowy).
Władza powinna to zrozumieć, nie tylko dlatego, że takie są po prostu wymogi prawne, ale też chcąc być bardziej otwarta na obywatela. Szkoda jedynie, że stowarzyszeniu „Szczecinianie Decydują” dotarcie do tej podstawowej informacji i przekonanie urzędników do swojego stanowiska zajęło kilka miesięcy (pierwsza skarga została złożona w kwietniu br., a wyrok sądu zapadł w sierpniu) i wymagało drogi sądowej.
Źródło: Centralna Baza Orzeczeń Sądów Administracyjnych, materiały własne
Źródło: Instytut Spraw Publicznych