Departament społeczeństwa obywatelskiego mówi o początku szerszej debaty. Eksperci przedstawiają znane diagnozy. W propozycjach sugeruje się ewolucję w atmosferze konsensusu, w duchu upraszczania i raczej na poziomie rozporządzeń. Zespół ds. podstaw prawnych społeczeństwa obywatelskiego przedstawia wyniki swoich prac.
Mija kilkanaście miesięcy i 12 grudnia 2017 r. w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów odbywa się seminarium podsumowujące pracę zespołu, a właściwie wyodrębnionej w ramach zespołu grupy roboczej ds. zlecania zadań publicznych.
Departament społeczeństwa obywatelskiego – organizatorzy seminarium – w zaproszeniu opisał to spotkanie jako „początek szerszej debaty na temat potrzeby zmian rozwiązań prawnych i instytucjonalnych w systemie zlecania zadań publicznych jaki powstał na bazie ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie”.
Skład i dorobek grupy roboczej
Nad prezentowanym 12 grudnia dokumentem pracowali: Wiceprezydent Gdyni Michał Guć (który omówił wyniki prac grupy), Jerzy Boczoń z Fundacji Regionalne Centrum Informacji i Wspomagania Organizacji Pozarządowych, Rafał Borkowski z Fundacji Krzyżowa i Wacław Czakon z Fundacji Szczęśliwe Dzieciństwo. Michał Guć wspomniał też o pomocy Agnieszki Rymszy oraz Pawła Filipa z Departamentu społeczeństwa obywatelskiego.
– Staraliśmy się pracując ograniczać liczbę rekomendacji. Mamy świadomość, że jeśli jest wola poprawiania systemu finansowania, zlecania zadań publicznych organizacjom pozarządowym, to kluczowe jest, żeby raczej skoncentrować się na tych najważniejszych elementach i starać się wprowadzić je szybciej niż budować bardzo szeroki katalog, który później byłby miesiącami czy latami (…) wałkowany i tak naprawdę nie przynosiłby konkretnych zmian (…) – uprzedzał na wstępie Michał Guć.
Rekomendacje grupy roboczej koncentrują się więc na kilku obszarach. Najważniejszym z nich (w każdym razie podczas spotkania poświęcono mu najwięcej uwagi) jest obszar rozliczania projektów. W tym obszarze ścierają się dwa światy: piętnowany – rozliczanie projektów na podstawie drobiazgowej analizy wydatków (faktur) i preferowany – rozliczanie w oparciu o rezultaty, czy też merytoryczną analizę prowadzonych przez NGO działań.
Jedna faktura, jak w biznesie?
Wizja, że NGO nie musi udokumentować przez urzędnikiem, jak wydało każdą złotówkę w ramach projektu jest dla organizacji pociągająca. Nie jest też nowa. Co więcej, formalnie przepisy (przynajmniej te zawarte w ustawie o pożytku i wydanych do niej rozporządzeniach) umożliwiają rozliczanie za rezultaty. Ale mało kto stosuje taki model.
W debacie na ten temat często wykorzystywane jest porównanie z sytuacją, w której znajduje się przedsiębiorca dostarczający administracji jakąś usługę. Przedsiębiorca ten rozlicza się wystawiając fakturę. Tak miałaby się rozliczać również organizacja pozarządowa. Zleceniodawca sprawdzałby, czy zrobiła to do, czego się zobowiązała, ale nie analizowałby szczegółowo wydatków w ramach projektów. To dawałoby NGO szanse na racjonalniejsze zachowania, możliwość przesunięć w budżetach, elastycznego reagowania na występujące podczas projektu potrzeby.
Milion złotych zwróciły organizacje do FIO
Przykładu na to, jakie konsekwencje może mieć dzisiejsze podejście, w ramach którego należy odpowiednio udokumentować wydanie każdej złotówki, dostarczył dyrektor Narodowego Instytutu Wolności.
– Miałem wczoraj konferencję z głównymi księgowymi dwóch urzędów centralnych, Kancelarii Premiera i Ministerstwa Rodziny. Rzecz dotyczyła przekazywania dokumentacji finansowej Funduszu Inicjatyw Obywatelskich (…) i obejrzałem sobie listę, tabelę zwrotów niewykorzystanych dotacji (…) z 2016 i 2017 r. (…) wiecie Państwo, jakie są te kwoty? – pytał Wojciech Kaczmarczyk.
– Siedem złotych, czterdzieści złotych, tysiąc złotych, sto…, mniej więcej co roku beneficjenci programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich zwracają do budżetu Państwa w sumie około miliona złotych – wyliczył dyrektor NIW.
Elastyczność i uproszczenia
Rekomendacje grupy roboczej, jak radzić sobie w sytuacjach takich, jak opisana przez Wojciecha Kaczmarczyka, nie sprowadzają się wyłącznie do rozliczeń za rezultaty. Uczestnicy debaty mają ponadto świadomość, że ten modelowy system wcale nie jest tak prosty jak może się wydawać. Wymagałby między innymi edukacji i zmiany podejścia zarówno urzędników, jak i samych organizacji pozarządowych. Nie wszystkie działania są też łatwe do oceny czy sparametryzowania.
Równie często wspomina się więc o konieczności po prostu uproszczenia i uelastycznienia procedur. Pierwszym celem zmiany mogą być wzory umów i wzory sprawozdań (to z nich po części wynika to, jak rozliczane są zadania).
Czy organizacje powinny mieć pierwszeństwo w realizacji zadań publicznych?
Grupa robocza rozważała również zagadnienie pierwszeństwa organizacji pozarządowych w realizacji zadań publicznych. W rozważaniach tych pojawiała się kontrowersja. Czy taka odgórnie narzucone zasada nie ograniczałaby nadmiernie swobody działań samorządu. Zdecydowanie za pierwszeństwem opowiadał się Jerzy Boczoń z Regionalnego Centrum Informacji.
– Priorytetowe traktowanie organizmów społecznych w realizacji zadań publicznych jest oczywistością na Zachodzie. Z wielu powodów trzeba ułożyć taki system, w którym to my, organizujący się od dołu obywatele, będziemy mieli pierwszeństwo w realizacji tych zadań. (…) System [obecny] na pewno nie stworzył takich mechanizmów, które by promowały organizacje za to tylko (…), że są oddolną próbą zareagowania na dane potrzeby – wskazywał Jerzy Boczoń w trakcie panelu.
To co Jerzy Boczoń przedstawił jako oczywiste, budzi jednak wątpliwości wśród panelistów. Ewa Leś z Uniwersytetu Warszawskiego tłumaczyła, że Zachód odchodzi od dawania pierwszeństwa organizacjom obywatelskim. Z kolei Marek Rymsza (również z UW) przestrzegał przed pułapką sprzecznych oczekiwań. Nie można z jednej strony postulować uprzywilejowania NGO w realizacji zadań, a z drugiej domagać się, żeby były traktowane podobnie jak podmioty komercyjne, czy pozwalać im na rozwijanie działalności ekonomicznej.
Roboczy dokument grupy roboczej
Materiał przygotowany przez grupę roboczą, mimo wstępnego zastrzeżenia Michała Gucia, że starano się podejmować tylko najważniejsze wątki, poruszał więcej tematów niż opisane powyżej. Wiceprezydent Gdyni mówił jeszcze o takich problemach jak: trudności w rozróżnieniu powierzania od wspierania, brak mechanizmów oceny skuteczności realizowanych zadań, mechanizmów umożliwiających rozwój organizacji, trudności we wprowadzaniu innowacji, niestosowanie trybu inicjatywy własnej z art. 12 ustawy pożytkowej (paneliści dokładali jeszcze takie problemy jak np. tryby zlecania zadań z innych ustaw).
Na krótkim (2,5-godzinnym) spotkaniu nie sposób było dokładnie przedyskutować wszystkich wątków poruszanych w dokumencie. Niestety sam omawiany dokument był, jak wyjaśniła Agnieszka Rymsza z Departamentu społeczeństwa obywatelskiego, dokumentem roboczym. Jego treść nie została upubliczniona, ani przed, ani po spotkaniu (otrzymali ją jeszcze paneliści – czyli dodatkowo trzy osoby: Ewa Leś, Marek Rymsza i Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich). Pozostali poznali treść tej analizy tylko z omówienia Michała Gucia.
– Ten materiał został wypracowany przez naszą grupę roboczą i my traktujemy ten materiał jako na razie taki wewnętrzny – powiem dlaczego. Ponieważ mieliśmy w naszej (…) historii prace z tego typu materiałami, że nasze różne propozycje czy dokumenty wewnętrzne zaczynały żyć swoim życiem, nasze propozycje zostawały przedstawiane jako finalne koncepcje itd. Narastały nieporozumienia, które musieliśmy wyjaśniać, więc dlatego zdecydowaliśmy, że jednak materiał wewnętrzny zostanie materiałem wewnętrznym (…) – wyjaśniała w imieniu organizatorów, prowadząca panel Agnieszka Rymsza.
Czas na zmiany?
Postulaty zmian w ustawie o działalności pożytku są stałym elementem trzeciosektorowej rzeczywistości. Ustawa, podobnie jak 99% aktów prawnych w Polsce zmienia się regularnie. Czym różni się dzisiejsza dyskusja od poprzednich? Rozpoczynając w 2016 r. debatę o kształcie wsparcia społeczeństwa obywatelskiego w Polsce minister Piotr Gliński i ówczesny Pełnomocnik ds. Społeczeństwa Obywatelskiego Wojciech Kaczmarczyk uruchomili pracę mającą doprowadzić – jak się zdawało – do gruntownej przebudowy systemu.
Jak głęboką, jak rozległą, jak pilną zmianę proponują eksperci zaangażowani w spotkanie 12 grudnia? Gdyby była okazja zapoznać się z „wewnętrznym” dokumentem, można by powiedzieć więcej. Ale z samych słów Michała Gucia nie wynika – co sam zaznaczył – rewolucja. Jaki więc charakter mają proponowane zmiany?
– Wydaje się, że dzisiaj ten system działa, i nie są to zmiany drastyczne, które mają wprowadzać jakąś rewolucję, raczej patrzyliśmy na to w kategoriach ewolucji (…), obcinania tych kawałków, które dzisiaj widzimy, że szwankują, a rozwijania tych, które uważamy, że są pozytywne i zasługują na dalsze wsparcie.
Profesor Marek Rymsza był jeszcze ostrożniejszy. Zaleca skupienie się na dokonaniu uproszczeń w rozliczeniach. Ta zmiana wydaje się przede wszystkim neutralna tzn. nie jest elementem sporu. Spór – podział sektora istnieje – i ma wpływ na inne proponowane działania. Może to dotyczyć jednej z bardziej oczekiwanych i często postulowanych form wsparcia.
– Chciałbym przestrzec przed tymi prostymi grantami instytucjonalnymi. One również niosą ze sobą duże ryzyko, dlatego że one wymagają bardzo dużej kultury, dojrzałości ze strony i środowiska organizacji pozarządowych, i administracji publicznej, i niestety są do wprowadzenia w warunkach, w których nie ma takiej polaryzacji, konfliktu, jaki jest – ocenia Marek Rymsza.
Dowiedz się, co ciekawego wydarzyło się w III sektorze. Śledź wydarzenia ważne dla NGO, przeczytaj wiadomości dla organizacji pozarządowych.
Odwiedź serwis wiadomosci.ngo.pl.
Źródło: inf. własna (wiadomosci.ngo.pl)