29 kwietnia świat obiegła informacja, że władze Egiptu zarządziły zabicie ponad 300 tysięcy świń – jako „ochronę” tego kraju przed świńską grypą. Dantejskie sceny okrutnie zarzynanych zwierząt skłaniają do zastanowienia się nad tym, czy nie próbujemy – po raz kolejny – zrobić ze zwierząt kozłów ofiarnych po to, aby ukryć własne przewinienia.
BSE, zwana potocznie chorobą wściekłych krów, rozprzestrzeniła
się z powodu pazerności rolników, którzy zmuszali krowy do
kanibalizmu, karmiąc je zmielonymi kośćmi innych krów. Na ptasią
grypę chorowały całe stada, ponieważ zwierzęta żyły w ogromnym
tłoku, obniżającym odporność stresie oraz w skandalicznych z punktu
widzenia higieny warunkach.
W 2001 roku, w trakcie epidemii pryszczycy, w celu opanowania
choroby w Wielkiej Brytanii dokonano masowej rzezi zwierząt. W
trakcie strachu przed ptasią grypą i chorobą wściekłych krów
zwierzęta palono i zakopywano żywcem, zapominając o wzniosłych
hasłach humanitaryzmu. Wszystkie te działania spowodowane były
strachem i były zarówno okrutne, jak i nieracjonalne i
nieprzemyślane.
Wirus H1N1 został po raz pierwszy odkryty na amerykańskiej
fermie w Północnej Karolinie w 1998 roku. Obecnie jest on
najbardziej rozpowszechnionym źródłem problemów z oddychaniem u
północnoamerykańskich świń. Według dr Roberta Webstera, znanego na
całym świecie eksperta w dziedzinie ewolucji wirusów grypy, za
ekspansję wirusa H1N1 należy winić „rozwijający się system
intensywnego chowu zwierząt”. New Scientist natomiast nazywa
rozwijające się w Europie wielkoprzemysłowe fermy „receptą na
katastrofę”. Wysokie zagęszczenie zwierząt oraz beznadziejne
warunki higieniczne i stres pozwalają wirusom na rozprzestrzenianie
się oraz mutowanie w formy wysoce patogeniczne. Badacz zatrudniony
przez Komisję Europejską uważa natomiast, że „grypa [u świń] jest
ściśle związana z ich zagęszczeniem”. Departament ds. rolnictwa
Komisji Europejskiej ostrzega, że „koncentracja produkcji zwiększa
ryzyko występowania epidemii”.
W 2005 roku ONZ ostrzegało: „rządy, lokalne władze i
międzynarodowe organizacje muszą bardziej zaangażować się w walkę z
chowem przemysłowym”, który, według organizacji, w połączeniu z
targami żywych zwierząt „zapewnia idealne warunki dla
rozprzestrzeniania się i mutowania wirusa [grypy]”.
Przeprowadzone w 2007 roku w Wielkiej Brytanii badania dowiodły,
że wykorzystywanie antybiotyków w hodowli zwierząt (hodowla świń
jest jednym z większych odbiorców) było głównym powodem powstania
bakterii odpornych na antybiotyki. Konsekwencją tej sytuacji było
zwiększenie złośliwości salmonelli, campylobacter oraz E coli.
Wiadomo już, że rozprzestrzenianie się świńskiej grypy,
zapoczątkowane w Meksyku, spowodowane jest tragicznymi warunkami na
jednej z farm należących do koncernu Smithfield. Mieszkańcy
miasteczka La Gloria, w okolicy którego znajduje się ogromny
hodowlany kompleks, od wielu lat narzekali na choroby górnych dróg
oddechowych, duszący smród odchodów zwierzęcych oraz chmury much,
które prawdopodobnie miały udział w przenoszeniu wirusa świńskiej
grypy. Szacuje się, że 60% lokalnej populacji jest nosicielem
wirusa.
Nie możemy pozwolić na to, aby nieracjonalny strach wziął górę
nad racjonalnym myśleniem. Paniczne i okrutne reakcje na
wyolbrzymiany przez media rozmiar epidemii nie pomogą w jej
opanowaniu. W takich sytuacjach należy myśleć przyszłościowo.
Wielkoprzemysłowy chów zwierząt okazał się być „sprawcą” wielu
groźnych chorób, zarówno u zwierząt, jak i ludzi. Unikanie
podobnych sytuacji w przyszłości nie będzie możliwe, jeśli nadal
będziemy uważać intensywną hodowlę zwierząt za źródło
pożywienia.