Nie widzieć czemu akurat karp wpisał się w tradycję Świąt Bożego Narodzenia. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie droga, jaką musi przebyć zanim trafi na świąteczne stoły.
Stłoczone w akwariach lub beczkach z wodą ryby spędzają końcówkę swego życia w supermarketach lub sklepach rybnych, na domiar złego część klientów nie życzy sobie, aby rybę uśmiercić zaraz po zakupie, a część sprzedawców nie chce ryby uśmiercać. W plastikowym worku ryba dusi się i umiera. To nieprawda, że ryba nie czuje bólu, więc dlaczego godzimy się na takie okrucieństwo? Ryba wcale nie będzie smaczniejsza, a wręcz przeciwnie – stres spowodowany transportem, ciasnotą a wreszcie śmiercią z uduszenia negatywnie wpłynie na jakość mięsa.
Czy naprawdę nie obchodzi nas cierpienie szamocącej się w reklamówce ryby? Zobojętnienie dorosłych, którzy swoją postawą akceptują to, co się dzieje, uczy dzieci wykazywania podobnych zachowań względem zwierząt. Nawet w sytuacji, kiedy dziecko zareaguje, jaki będzie efekt jeśli rodzic odpowie na wątpliwości dziecka – „nie przejmuj się, to tylko ryba”. Jako odpowiedzialni konsumenci mamy prawo reagować w takich sytuacjach. Może wystarczy dopowiedzieć – „ale jak każde zwierzę, odczuwa ból”.
Minęły czasy, kiedy tylko żywa ryba była gwarancją jej świeżości. Należy dobrze przyjrzeć się filetowi, który kupujemy, jeśli skóra jest lśniąca, ryba jest sprężysta, a zapach nie jest nieprzyjemny, z całą pewnością ryba będzie smaczna. Na dodatek kupno filetu zaoszczędzi nam sporo czasu i wysiłku, jaki trzeba włożyć w samodzielne sprawienie ryby.
Nie przyzwalajmy na przedświąteczne okrucieństwo.
[AJ]
Pobierz
-
200912111433020525
501574_200912111433020525 ・38.72 kB
Źródło: PKE