NGERJEBI, 28 listopada 2008 (IRIN). Josephine Moyo (38 lat) powróciła do swojej wioski w południowym Sudanie w styczniu 2008 roku, po dekadzie przebywania jako uchodźca w sąsiadującej Ugandzie. Powiedziała IRIN o wyzwaniach, jakie czekają ją po powrocie.
„Jestem szczęśliwa, że jestem w domu, ale przede mną wiele
wyzwań. Brak jedzenia jest największym problemem. Nie było nas
tutaj od 1998 roku, kiedy armia zaatakowała naszą wioskę. Zabili
wtedy dwoje moich dzieci, zranili mnie i mojego męża. Było wiele
walk wcześniej, kiedy rząd Sudanu zaatakował w czasie wojny
domowej. Wtedy uciekliśmy i schowaliśmy się na wzgórzach. Ale nasza
wioska spłonęła i nie mogliśmy zostać, dlatego też udaliśmy się do
Ugandy. To była bardzo trudna podróż przez busz, a życie w Ugandzie
było ciężkie. Zapewniano nam jedzenie, ale to nie był nasz dom.
Mieliśmy dosyć przebywania na wygnaniu. Pokój nastał w 2005 roku,
ale chcieliśmy zobaczyć jak wszystko będzie wyglądało, zanim
zdecydowaliśmy się wrócić.
Wyzwaniem jest zdobycie jedzenia. Również zbudowanie chat zajęło
nam wiele czasu. Nie mieliśmy też dobrych narzędzi ani
wystarczającej ilości nasion, by prowadzić uprawy. Kiedy
przyjechaliśmy, dostawaliśmy racje żywnościowe od ONZ, ale to
również dawno się skończyło. Jest dwadzieścia osób w naszej
rodzinie – moje dzieci, dzieci mojej bratowej, która umarła podczas
wojny, dzieci mojego brata, który również zmarł podczas wojny, i
inni członkowie rodziny. Jestem więc pewna, że nie będzie dla nas
wszystkich wystarczającej ilości jedzenia.
Jak zamierzamy przetrwać? Zbierzemy dzikie jagody i warzywa do
jedzenia. Możemy również sprzedawać kosze z drewnem opałowym na
drodze, gdzie przejeżdżają ciężarówki. Kierowcy zatrzymują się i
niekiedy kupują. Nie mamy tutaj przychodni lekarskiej, ale to,
czego nam najbardziej brakuje, to jedzenie”.
www.pcpm.org.pl
www.polskapomoc.gov.pl
www.irinnews.org