Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Obszar upraw roślin zmodyfikowanych genetycznie wzrósł w skali światowej do 68 mln ha, a w roku 2004 ma się zbliżyć do granicy 100 mln ha. Ci, którzy zadecydowali, że ich menu nie będzie zawierało dodatków zmienionych genetycznie, zaczynają się obawiać, że w przyszłości mogą nie mieć takiego wyboru. Brak decyzji Brukseli odnośnie odpowiedzialności za kontaminację, jak i decyzji odnośnie granicznej wartości czystości materiału siewnego uważanego za 'wolny od GMO' powoduje, że rolnicy we własnym zakresie poszukują sposobów ochrony tradycyjnej i ekologicznej produkcji. Jednym z nich są 'strefy wolne od GMO'.
Areał upraw transgenicznych wzrósł w
skali światowej do 68 mln ha i w roku bieżącym zbliżyć się ma do granicy 100 mln ha. Ci, którzy z
takiego, czy innego powodu zadecydowali, że ich menu nie będzie zawierało dodatków zmienionych
genetycznie, zaczynają obawiać się, czy w przyszłości brak wyboru nie zmusi ich do jedzenia tego,
czego nie chcą. Powody, dla których podejmuje się taką czy inną decyzję są różne, wiele zależy od
posiadanej wiedzy. O ile ta na temat oddziaływań środowiskowych, gospodarczych i socjalnych GMO
staje się w coraz szerszym zakresie dostępna, o tyle wiedza na temat aspektów zdrowotnych tych
dodatków do żywności dociera do wiadomości publicznej bardzo powoli.
Ostatnia informacja odsłaniająca nieco rąbka tajemnicy otaczającej aspekty GMO odnośnie ich wpływu na zdrowie człowieka jest publikacją wyników badań norweskiego naukowca Dr. Terje Traavik na temat promotora wirusa mozajkowego kalafiora CaMV. Wirus ten, zasiedlany w zmienianym genetycznie ziarnie, gdzie uaktywnia wstrzelony tam złom genowy, występuje również w produkowanej z tego ziarna żywności. Do chwili obecnej panowało przekonanie, ze CaMV jest wyłącznie roślinno-specyficzny i pozostaje w komórkach roślinnych. W badaniach Dr. Traavik wykazuje, ze CaMV przenika do komórek przewodu pokarmowego spożywających go ssaków. Przeprowadzone w 2003 roku testy ujawniają ponadto, ze jego "gorąca" aktywność obserwowana
wzdłuż całego ciągu DNA prowadzić może do niekontrolowanego pobudzania przypadkowych genów, a w efekcie do produkcji toksyn i karcynogenów, aż do zachwiania wewnętrznej równowagi komórki włącznie.
Wprowadzenie przez UE obowiązku oznaczania środków spożywczych i pasz na zawartość dodatków transgenicznych daje wprawdzie konsumentowi wolność wyboru odnośnie tego, jakie produkty chce spożywać, ale nie chroni długoterminowo rolnictwa przed niekontrolowaną kontaminacją materiałem zmienionym genetycznie. Nawet w przypadku, gdyby 100 proc. Europejczyków odrzuciło żywność GM, to w dobie globalnego rynku nikt nikomu nie może zabronić uprawy takich zbóż na europejskich polach i ich sprzedaży w
Afryce, Azji lub Ameryce, natomiast brak decyzji Brukseli odnośnie odpowiedzialności za kontaminację, jak i decyzji odnośnie granicznej wartości czystości materiału siewnego uważanego za "wolny od GMO" - technicznie możliwa od 0,1 proc. - otwiera uprawy tradycyjne i ekologiczne na wielozakresowe oddziaływanie ze strony upraw transgenicznych. Zdecydowani do produkcji tradycyjnej i ekologicznej rolnicy poszukują sposobów ochrony we własnym zakresie. Jednym z nich są "strefy wolne od GMO."
Powstają w chwili obecnej na całym świecie (p. tabela http://storytel.republika.pl/strefy.htm ). W Europie, mimo że nie pasują zbytnio do przyjętej przez Bruksele zasady "koegzystencji" między uprawami tradycyjnymi i uprawami zmienionymi genetycznie.
W Niemczech powstaje monachijska strefa wolna od GMO obejmująca miasto i gminę Monachium, strefa Hohenlohne w Baden-Wuerttemberg zrzeszająca 700 gospodarstw rolnych. Dziewięć regionów: Aquitania, Kraj Basków, Limousin, Górna Austria, Salzburg, Schleswig-Holstein, Thrase-Rodopi, Toscana i Walia domagają się we wspólnej rezolucji przyznania statusu stref wolnych od GMO. Praktyka wykazuje, że najmniej problematycznie takie strefy mogą być tworzone w otoczeniu stojących pod ochroną obszarów ochronnych, gdzie uzasadnieniem ich powstania jest ochrona bioróżnorodności. Przykładem takiej strefy może być pierwsza niemiecka strefa, Schorfheide-Chorin, powstała w styczniu br. na północny wschód od Berlina. Jednak we wszystkich przypadkach zasadniczym warunkiem ich tworzenia jest inicjatywa i gotowość do współpracy na miejscu: sektora państwowego, zarządów rolnych, przemysłu spożywczego, organizacji ochrony środowiska i konsumenckich oraz zainteresowanych osób prywatnych.
Ostatnia informacja odsłaniająca nieco rąbka tajemnicy otaczającej aspekty GMO odnośnie ich wpływu na zdrowie człowieka jest publikacją wyników badań norweskiego naukowca Dr. Terje Traavik na temat promotora wirusa mozajkowego kalafiora CaMV. Wirus ten, zasiedlany w zmienianym genetycznie ziarnie, gdzie uaktywnia wstrzelony tam złom genowy, występuje również w produkowanej z tego ziarna żywności. Do chwili obecnej panowało przekonanie, ze CaMV jest wyłącznie roślinno-specyficzny i pozostaje w komórkach roślinnych. W badaniach Dr. Traavik wykazuje, ze CaMV przenika do komórek przewodu pokarmowego spożywających go ssaków. Przeprowadzone w 2003 roku testy ujawniają ponadto, ze jego "gorąca" aktywność obserwowana
wzdłuż całego ciągu DNA prowadzić może do niekontrolowanego pobudzania przypadkowych genów, a w efekcie do produkcji toksyn i karcynogenów, aż do zachwiania wewnętrznej równowagi komórki włącznie.
Wprowadzenie przez UE obowiązku oznaczania środków spożywczych i pasz na zawartość dodatków transgenicznych daje wprawdzie konsumentowi wolność wyboru odnośnie tego, jakie produkty chce spożywać, ale nie chroni długoterminowo rolnictwa przed niekontrolowaną kontaminacją materiałem zmienionym genetycznie. Nawet w przypadku, gdyby 100 proc. Europejczyków odrzuciło żywność GM, to w dobie globalnego rynku nikt nikomu nie może zabronić uprawy takich zbóż na europejskich polach i ich sprzedaży w
Afryce, Azji lub Ameryce, natomiast brak decyzji Brukseli odnośnie odpowiedzialności za kontaminację, jak i decyzji odnośnie granicznej wartości czystości materiału siewnego uważanego za "wolny od GMO" - technicznie możliwa od 0,1 proc. - otwiera uprawy tradycyjne i ekologiczne na wielozakresowe oddziaływanie ze strony upraw transgenicznych. Zdecydowani do produkcji tradycyjnej i ekologicznej rolnicy poszukują sposobów ochrony we własnym zakresie. Jednym z nich są "strefy wolne od GMO."
Powstają w chwili obecnej na całym świecie (p. tabela http://storytel.republika.pl/strefy.htm ). W Europie, mimo że nie pasują zbytnio do przyjętej przez Bruksele zasady "koegzystencji" między uprawami tradycyjnymi i uprawami zmienionymi genetycznie.
W Niemczech powstaje monachijska strefa wolna od GMO obejmująca miasto i gminę Monachium, strefa Hohenlohne w Baden-Wuerttemberg zrzeszająca 700 gospodarstw rolnych. Dziewięć regionów: Aquitania, Kraj Basków, Limousin, Górna Austria, Salzburg, Schleswig-Holstein, Thrase-Rodopi, Toscana i Walia domagają się we wspólnej rezolucji przyznania statusu stref wolnych od GMO. Praktyka wykazuje, że najmniej problematycznie takie strefy mogą być tworzone w otoczeniu stojących pod ochroną obszarów ochronnych, gdzie uzasadnieniem ich powstania jest ochrona bioróżnorodności. Przykładem takiej strefy może być pierwsza niemiecka strefa, Schorfheide-Chorin, powstała w styczniu br. na północny wschód od Berlina. Jednak we wszystkich przypadkach zasadniczym warunkiem ich tworzenia jest inicjatywa i gotowość do współpracy na miejscu: sektora państwowego, zarządów rolnych, przemysłu spożywczego, organizacji ochrony środowiska i konsumenckich oraz zainteresowanych osób prywatnych.
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.