„Często i głośno mówić o dobrych stronach północy Krakowa” – to główny cel, jaki stawiają przed sobą założyciele utworzonego w styczniu stowarzyszenia Na Prądniku. Choć ich pomysł na działalność zrodził się nieoczekiwanie i początkowo prowadzony był spontanicznie, obecnie chcą funkcjonować w sposób sformalizowany. Skąd taka potrzeba? Kto za tym stoi?
Robert Siemiński i Paweł Rymarz na Prądniku Białym i Czerwonym mieszkają od lat. Prowadzą tu swoje codzienne życie prywatne i zawodowe. Zauważyli, że wizerunek ich części miasta na tle reszty Krakowa nie prezentuje się najlepiej. Nie zgadzają się z tym, dlatego postanowili, że chcą to zmienić.
Niezobowiązujące rozmowy
– Pomysł na to, aby zacząć działać, zrodził się w naszych głowach mniej więcej pół roku temu – mówi Paweł, jeden ze współzałożycieli stowarzyszenia. – Kiedy ostatniego lata rozmawialiśmy podczas prywatnego, wieczornego spotkania, nasze rozważania zeszły na temat tego, jak żyje nam się na Prądniku. Zgodziliśmy się, że oprócz wad infrastruktury, o których ciągle tyle można przeczytać w lokalnych mediach, właściwie wszystko jest tutaj bardzo przyjazne i komfortowe. Mamy mnóstwo atrakcyjnych terenów zielonych, idealnych do spędzania wolnego czasu, czy miejsc przeznaczonych do aktywnej rekreacji (jak choćby odkryty basen Clepardii), a także obiektów o absolutnie wyjątkowym, urokliwym charakterze, jak Plac Imbramowski czy Dworek Białoprądnicki. To punkty na mapie Krakowa, w naszym odczuciu, unikalne na skalę całego miasta. Niestety, o tych pozytywnych stronach Prądnika rzadko kiedy się w mediach mówi, bo przecież charakter „newsowości” mają z reguły wydarzenia o mniej pozytywnym wydźwięku – podsumowuje Paweł.
Chęć zmiany
W trakcie tego samego spotkania zaczęli zastanawiać się, czy istnieje sposób, aby odczarować negatywny wizerunek północy Krakowa. Postanowili, że będą interesować media tym, jak wygląda życie na północy Krakowa z perspektywy zwykłych mieszkańców, którzy od lat dobrze znają i lubią swoją dzielnicę.
W ciągu kilku miesięcy przedstawili wiele ciekawych aspektów, którymi zainteresowali lokalne redakcje. Swoją perspektywą zainteresowali zarówno duże krakowskie dzienniki i portale, jak również ogólnopolską stację radiową.
Zobaczyli, że ich działania, które niezobowiązująco podjęli pół roku wcześniej, przynoszą pozytywne efekty. – Kiedy ktoś mówi, że czytał twoją wypowiedź na temat Prądnika w gazecie, czy słyszał cię w radiu, to uświadamiasz sobie, że twój głos się liczy i że istnieje spora szansa na przebicie się przez gąszcz codziennych, niekoniecznie pozytywnych informacji – cieszy się Robert, drugi ze współzałożycieli stowarzyszenia.
Dobre wyniki spontanicznej działalności sprawiły, że zaczęli zastanawiać się nad jej sformalizowaniem, żeby ich głos mógł być słyszalny jeszcze bardziej.
Zakładamy stowarzyszenie!
Myśl o założeniu stowarzyszenia, pod którego szyldem będą obecnie funkcjonować, zbiegła się z chwilą, w której udało im się zainteresować swoją perspektywą lokalną telewizję. Nadal planują robić to, co do tej pory, jednak teraz chcą działać już bardziej oficjalnie. Nazwa, na którą się zdecydowali, wprost wskazuje na to, o czym będą komunikować. – Chcemy mówić o wszystkim, co naszym zdaniem warte jest uwagi w tej części miasta – mówi Paweł. – Oczywiście w większości będą to zapewne rzeczy przedstawiające naszą dzielnicę w pozytywnym świetle, bo tymi media nie interesują się zazwyczaj „same z siebie”. Myślimy też nad założeniem bloga lub prowadzeniem profilu na Facebooku – po to, żeby uzyskać własną, niezależną platformę komunikacji oraz aby zrzeszać wokół niej ludzi, którzy podobnie jak my są sympatykami tej części miasta.
Czas pokaże, czy uda im się odczarować wizerunek Prądnika Białego, ich ulubionej dzielnicy. Póki co cieszą się z dotychczasowych sukcesów i nie zwalniają tempa. Mają świadomość, że nic nie wydarzy się od razu, i że mieszkańcy pozostałych dzielnic będą potrzebowali czasu, żeby zacząć myśleć ich kategoriami. Wierzą jednak, że może im się to udać!