Nie da się zapanować nad jednostkowymi pokusami, niezależnie od tego, czy ulega się im w instytucjach non profit czy for profit. Zdecydowanie mamy jednak wpływ na to, jak działają mechanizmy utrudniające próby oszustwa, w jaki sposób są one skonstruowane, jak kontrolowane jest funkcjonowanie organizacji. Dlatego „potępienie” to za mało – Marcin Dadel pisze do ngo.pl o potrzebie samoregulacji.
Ledwie cztery miesiące temu pisałem o problemie „prywatyzowania” fundacji. Podawałem kilka przykładów dotyczących obchodzenia prawa w zakresie rozdzielenia organu kontroli wewnętrznej i organu zarządzającego. Głos ten – enigmatycznie mówiąc – nie spotkał się ze zbyt wielkim zrozumieniem. Nie trzeba było długo czekać, by tę „prywatyzację” pooglądać na żywo, relacjonowaną przez największe krajowe media. Biorąc pod uwagę prawdziwe przykłady, które przytoczyłem cztery miesiące temu, nie musząc ich specjalnie szukać, oraz sprawę Jakuba Śpiewaka, jestem przekonany, że sprawa Kidprotect nie jest pojedynczym przypadkiem. Nie chodzi mi o podejrzenie sprzeniewierzenia pieniędzy, bo na to dowodów nie mam, ale marną jakość lub brak działalności wewnętrznych organów kontroli. To, że będą pojawiać się próby oszustwa, jest jasne – nie da się zapanować nad jednostkowymi pokusami, niezależnie od tego, czy ulega się im w instytucjach non profit czy for profit. Zdecydowanie mamy jednak wpływ na to, jak działają mechanizmy utrudniające próby oszustwa, w jaki sposób są one skonstruowane, jak kontrolowane jest funkcjonowanie organizacji.
Nie da się zaprzeczyć, że przepisy dotyczące fundacji wyznaczają fundatorom pewną wizję działania. Chcę być dobrze zrozumiany – nie zachęcam do zmiany prawa w tym zakresie. Zachęcam do naprawdę rzetelnej dyskusji na ten temat, a po drugie – do samoregulacji, o czym niżej.
Moją największą obawą, związaną z historią działania Jakuba Śpiewaka, nie jest utrata wizerunku przez inne organizacje. Najbardziej obawiam się tego, że działania tych pozostałych organizacji ograniczą się do odprawienia znanego już z innych spraw rytuału: kilka znanych osób powie, jak to źle, że są takie czarne owce w środowisku, że szkoda tych wszystkich uczciwych organizacji. Parę organizacji wyda swoje stanowiska pełne oburzenia i zapewnień, że reszta jest w porządku – minie trochę czasu i wszyscy o sprawie zapomną. Do kolejnej takiej „sprawy”. Być może jest to działanie oczekiwane przez opinię publiczną, ale w budowaniu zaufania społecznego nie posuwa nas ani o krok naprzód.
Dlatego uważam, że wydawanie oświadczeń i stanowisk to zdecydowanie za mało. Że to nawet wstyd, by po 24 latach sektor było stać tylko na tyle. Organizacje martwią się, że ucierpi wizerunek innych organizacji bez podejmowania próby budowania mechanizmów, które mogłyby temu zapobiec. Są dowody na to, że w marnej jesteśmy pozycji: ludzie już teraz zamiast nas wspierać, nie głosują na nas nawet swoim PIT-em – już 80% wszystkich środków z 1% idzie na indywidualne konta osób, w czym organizacje jedynie pośredniczą. Jeżeli to nie organizacje mają budować społeczne zaufanie, w tym zaufanie do instytucji, to po kim możemy tego oczekiwać?
Jako organizacje pozarządowe wielokrotnie i w wielu miejscach apelujemy do administracji publicznej, żeby się uczyła, żeby była mądra i sprawna, żeby działała coraz lepiej. Nie rozumiem, dlaczego we własnym środowisku pozwalamy sobie na taki rytualizm. Skoro uznajemy, że nie wolno działać tak jak Jakub Śpiewak, bo jest to to sprzeniewierzenie się etosowi działania społecznego, podważanie zaufania, dlaczego nie potrafimy podjąć działań, które pozwolą nam potem powiedzieć „tak, czegoś się nauczyliśmy, mamy rozwiązania, które mogą nas przynajmniej zbliżyć do tego, by ograniczać i piętnować takie działania”.
Nie jestem zwolennikiem zmian prawnych po takich medialnych awanturach. Uważam, że to nie urzędnicy powinni wyznaczać standardy działań organizacji obywatelskich i nie oni powinni testować ich uczciwość w relacji z obywatelem. W oparciu o obecne zapisy prawne można tworzyć sprawnie, jawnie i uczciwie działające organizacje. Postulat zmiany jest znany od lat. Samoregulacja. Dziś wydaje się, że mamy o wiele więcej narzędzi, by skutecznie zacząć ją przeprowadzać. OPP mają dostęp do mediów publicznych, dzięki którym można prowadzić kampanię uświadamiającą obywateli. Jeżeli potrzebne są na to pieniądze, to właśnie ustalany jest kształt przyszłego FIO. Jeżeli ma on przysłużyć się organizacjom i obywatelom, to wypracowanie i monitorowanie standardów działań organizacji powinno być jednym z obszarów jego zainteresowania. Mamy coraz silniejsze związki organizacji – wymienię tu OFOP i Forum Darczyńców. Istnieją organizacje o dużym zaufaniu społecznym i doświadczeniu, które swoim autorytetem mogą wesprzeć ten proces. Mądra samoregulacja może wzmocnić sektor, budować też jego tożsamość.
Nie zamykajmy się w przeświadczeniu, że ochrona interesu własnego mojej organizacji i jej indywidualny wizerunek – to kwestia kluczowa w takich sytuacjach. Przecież nie tego oczekujemy, jako organizacje od ludzi, by zajmowali się wyłącznie prywatnym interesem, ale żeby szerzej patrzyli na swoje środowisko i działali na jego rzecz. Nawet jeżeli skuteczna samoregulacja ma trwać długo, kosztować będzie sporo pracy – warto podjąć ten trud. Nie stójmy w miejscu i nie czekajmy na okazję, by znów w takim kontekście pojawiać się w mediach masowych.