Brooklyn i tamtejsza eksplozja lokalnej gospodarki to doskonały przykład na to, jak lokalne działania mogą pozytywnie wpływać na jednostki, społeczności i świat – przekonuje Paulina Wajszczak w tekście dla portalu Ekonomiaspoleczna.pl.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat na Brooklynie powstało 10 tysięcy nowych firm, duża część z nich to manufaktury. Mówi się nawet o „nowej, brooklińskiej ekonomii”. Charakteryzuje ją zamiłowanie do „prac ręcznych” i etosu DIY (Do It Yourself – zrób to sam), rodzinny charakter przedsiębiorstw, dbałość o pracowników, lokalność jeśli chodzi o politykę zatrudnienia, przekładanie jakości nad ilość, różnorodności nad standaryzację. Poszczególne brooklyńskie firmy współpracują ze sobą, uczą się nawzajem na swoich błędach i błędach znajomych.
Sixpoint Brewery kupuje kakao od Mast Brothers, Steve’s Ice Cream używa kombuchy z Kombucha Brooklyn, Liddabit Sweets produkuje cukierki figowo-serowe na bazie ricotty z Salvatore Bklyn. Poszczególne produkty są wysublimowane jeśli chodzi o jakość, smak, estetykę i wartości odżywcze. Jeśli zawierają owoce, to z organicznych upraw, ręcznie drylowane, jeśli czekoladę – to z własnoręcznie mielonych ziaren kakaowca. Mast Brothers posunęli się nawet do tego, że swoje kakao osobiście przywieźli statkiem z Afryki.
O skali zjawiska mówi fakt, że na temat domowej ciastek z Brooklynu powstaje serial telewizyjny, który kręcą twórcy „Sex in the City”. Bohaterki „2 Broke Girls” mieszkają i pracują jako kelnerki w Williamsburg, dzielnicy Brooklynu. Max piecze wyśmienite babeczki, Carolyn namawia ją do otworzenia własnego biznesu.
Fabryka się nie zamyka
Stara fabryka Pfizera w South Williamsburg istnieje na Brooklynie od 160 lat. Ceglany budynek ma powierzchnię 55 tysięcy metrów kwadratowych, jeszcze 4 lata temu pracowało tu 600 osób. To tutaj wytwarzano Viagrę. Pfizer zamknął jednak fabrykę, zwolnił pracowników, produkcję przeniesiono gdzie indziej. Opuszczony budynek w 2012 roku kupiła firma Akumen Capital Partners. Dziś swoje biura, warsztaty i magazyny ma tu 25 najemców, którzy łącznie zatrudniają 250 osób.
Większość firm zajmuje się ręczną produkcją ekologicznej, organicznej żywności i napojów. Kombucha Brooklyn produkuje kombuchę, orzeźwiający napój na bazie słodkiej herbaty poddanej fermentacji przez tzw. grzybek herbaciany. Firma istnieje od 4 lat, zatrudnia 8 pracowników. Wszyscy mieszkają na Brooklynie. Eric i Jessica, jej właściciele zaczęli biznes dzięki 5 tysiącom dolarów spadku po dziadku Erica. Dopiero 2 lata temu porzucili swoje posady w „tradycyjnych” miejscach pracy.
Ich sąsiadami jest Brooklyn Soda Works, firma założona przez Antonio Ramosa, z wykształcenia chemika i Caroline, jego dziewczynę, artystkę. Także zaczynali od zera, z kartą kredytową w ręku i posadą w zwykłej firmie, dzięki której mogli przeżyć. Produkują owocowe napoje gazowane.
Produkujący sorbety Poeple’s Pops to jedno z największych przedsiębiorstw w Pfizerze. Zatrudnia 25 osób. Ich przepis na lody jest prosty: ręcznie drylowane owoce sezonowe plus woda i ładne opakowanie. Sekret tkwi w nietypowych, autorskich smakach jak np. malina z bazylią. Steve’s Ice Cream z Pfizera także produkuje lody, McClure’s Pickles pikluje warzywa, Madécasse jest przedsiębiorstwem społecznym produkującym czekoladę.
Czekolada z której da się żyć
Brett Beach i Tim Maccollum spędzili na Magadaskarze ładnych parę lat swojego życia, pracując m.in. dla Ochotniczego Korpusu Pokoju. Poznali wyspę od najlepszej i najgorszej strony. Jak piszą na stronie internetowej swojej firmy „Kakao na Magadaskarze jest najlepsze na świecie. To kwestia genów, warunków upraw, gleby. Cały świat zainteresowany jest jego importem, siedemdziesiąt procent kakao na świecie pochodzi z Afryki – nikt jednak nie zadaje sobie trudu by także tutaj produkować swoje wyroby”.
Założenie fabryki czekolady na Magadaskarze to dość skomplikowane przedsięwzięcie. Trzeba zapewnić niezbędne wyposażenie, wyszkolić ludzi, poczekać na zysk. I tym właśnie zajęła się Madécasse. Postawili fabrykę, wyszkolili ludzi, współpracują z małą spółdzielnią rolniczą położoną w jednym z lasów kakaowca, 50 kilometrów od najbliższej drogi czy szlaku komunikacyjnego. – Fakt, że produkujemy i pakujemy naszą czekoladę na miejscu dla tych ludzi oznacza 4 razy większy dochód, niż gdybyśmy tylko kupowali ją na zasadach fair trade – mówi Joe Salvatore, jeden z fundatorów firmy, także były wolontariusz Ochotniczego Korpusu Pokoju.
Madécasse istnieje od 7 lat, od ponad roku ma swoje biura w Pfizer Brooklyn. – Jesteśmy szczególnie dumni z tego, że docenia się naszą bezkompromisowość jeśli chodzi o jakość produktów i proces produkcyjny. Trzymamy się naszych zasad: produkujemy lokalnie i wspieramy w ten sposób lokalną społeczność, dbamy o to by nie niszczyć środowiska naturalnego, mamy dobre kontakty z farmerami. Znaleźliśmy się m.in. na liście „50 Najbardziej Innowacyjnych Firm ma Świecie” magazynu „Fast Company”, dostaliśmy także nagrodę „Leaders of Change 2012” przyznawaną przez Unię Europejską i Foundation for Social Change – mówi Joe.
Oprócz czekolady Madécasse oferuje także wanilię, kawę i kakao. Nowością na liście produktów jest czekolada o smaku różowej papryki i cytrusów. Standardowa oferta zawiera m.in. czekoladę o smaku cynamonu i papryki sakay, orzeszków i soli morskiej.
Praca z chleba
Brooklyn Flea to pchli targ, który powstał 5 lat temu i pełni w dzielnicy funkcję lokalnego inkubatora przedsiębiorczości. To tutaj spieszy każdy, kto coś wyprodukował i chce sprawdzić reakcję odbiorców.
– Pierwsze sito pomysłów stanowią założyciele targu – Eric Demby i Jonathan Butler, którzy udzielają pozwolenia na sprzedaż.– Prowadzimy w sumie 4 targi weekendowe, na których sprzedaje swoje produkty 400 sprzedawców, 100 z nich to producenci żywności. Co tydzień każdy z nich odwiedza około 5 tysięcy osób – mówi Eric.
Na Brooklyn Flea swoje kariery rozpoczynały dzisiejsze sławy lokalnej przedsiębiorczości. Także Hot Bread Kitchen (hotbreadkitchen.org), piekarnia i równocześnie organizacja pozarządowa. Tortilla z mąki kukurydzianej – błękitnej, żółtej lub białej, ormiański lawasz, focaccia nadziewana warzywami sezonowymi, chlebek marokański, żydowska chałka, chleb z mąki gruboziarnistej, chleb na zakwasie, ciabata, różne rodzaje chleba perskiego – to tylko początek listy rozmaitych wypieków Hot Bread Kitchen. Misją organizacji jest stworzenie ciekawych miejsc pracy dla osób pozbawionych wcześniej takiej szansy ze względu na pochodzenie lub historię rodzinną.
Są wśród nich m.in. Antonia z Meksyku, matka 4 dzieci, doświadczony i ceniony w mieście piekarz, Bochura z Maroko, matka 3 dzieci, która marzy o tym, by w przyszłości otworzyć małą kawiarnię w swoim rodzinnym mieście czy Lutfunnessa z Bangladeszu, magister nauk politycznych. Hot Bread szkoli swoich pracowników i namawia do założenia w przyszłości podobnego biznesu – piekarni na licencji HBK. Szkolenia i sprzedaż licencji to kolejne ze źródeł przychodów Hot Bread Kitchen.
Brooklyńska lodziarnia w Rwandzie
Nieco podobnie jak w serialu telewizyjnym „2 Broke Girls”, przyjaciółki Jennie Dundas i Alexis Miesen marzyły wspólnie o tym, żeby zrobić coś, co będzie wyjątkowo dobre i co będzie przynosiło ludziom szczęście. Postanowiły produkować lody.
Zaczęły od znalezienia dobrej, certyfikowanej organicznej mleczarni i innych potrzebnych składników dobrej jakości. W 2007 roku na Brooklynie otworzyły swój sklep pod nazwą Blue Marble Cream.
Od początku dbały o to aby ich biznes miał pozytywny wpływ na otoczenie poprzez sposób jaki traktowały swoich pracowników, klientów i społeczność w której żyły. Po pół roku były gotowe na otworzenie kolejnej siedziby Blue Marble Cream, w innej części Brooklynu.
I wtedy Jennie wzięła udział w Laboratorium Teatralnym Sundance Institute, gdzie spotkała Odile Gakire Katese z Rwandy, poetkę, pisarkę, scenarzystkę teatralną, potocznie zwaną Kiki. Nowa znajoma zaproponowała dziewczynom otworzenie filii Blue Marble Cream w Butare, w Rwandzie. Przekonywała, że zwykła lodziarnia może mieć ogromny wpływ społeczny.
„Tak samo jak jedzenia czy czystej wody, Rwandyjczycy potrzebują zabawy, radości, relaksu i śmiechu, ponieważ to są czynniki, które decydują o jakości życia. Jak można lepiej zaspokoić tą potrzebę niż przy pomocy słodkiej, symbolicznej magii lodów?” – wyjaśnia Jennie na stronie internetowej sklepu.
Piątego czerwca 2010 roku, w Butare, otworzono pierwszą w Rwandzie lodziarnię. Poprowadziły ją dziewczyny z Ingoma Nshya, jedynej w kraju kobiecej grupy bębniarskiej. Zespół założyła Kiki, by umożliwić kobietom spotykanie się w bezpiecznej, szczęśliwej, twórczej przestrzeni. Dziś do Ingoma Nshya należy 100 osób. Większość kobiet z zespołu pochodzi z grup zagrożonych wykluczeniem, miała trudności z dostępem do pracy czy szkoleń. Dzięki Sweet Dreams uczą się jak produkować lody i prowadzić sklep.
Jennie i Alexis założyły organizację pozarządową Blue Marble Dreams (bluemarbleicecream.com), której celem jest wspieranie społeczności będących w potrzebie, propagowanie dobrej zabawy i radości z życia za pośrednictwem pysznych, kolorowych lodów. W ten sposób lokalna brooklyńska gospodarka społeczna wypłynęła na globalne rynki.
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl