Takich przykładów mamy już w Polsce kilka. Urząd miasta zatrudnia do prac spółdzielnię socjalną, w której pracują dłużnicy magistratu. Jest praca, jest z czego spłacać zaległy czynsz. W Poznaniu chcą w ten sposób dać pracę 300 osobom.
Pomysłodawcą jest Przemysław Piechocki, szef Stowarzyszenia na rzecz Spółdzielni Socjalnych. Razem z nim nad projektem pracował Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie i Regionalny Ośrodek Pomocy Społecznej. Do czerwca ma powstać spółdzielnia socjalna, która będzie się utrzymywać ze zleceń miasta. Jednym z jej podstawowych założeń je to, że pracownicy spółdzielni otrzymają pensję w wysokości nie mniej niż 1500 zł brutto. Miejsca pracy przeznaczone są dla osób, które zalegają miastu z opłatami za czynsz.
Okazuje się, że to zbyt niskie zarobki były do tej pory przyczyną fiaska podobnych inicjatyw w Poznaniu. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Jarosław Pucek, dyrektor Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych, przyznał, że o pomyśle Piechockiego słyszał, ale wolał wcześniej ruszyć z własną inicjatywą. Do robót komunalnych zaprosił Centrum Integracji Społecznej: – Pracownicy CIS na razie nic nam nie wpłacają, bo za mało zarabiają, ale najważniejsze, że zaczęli coś robić.
Problem w tym, że poznański CIS oferuje 24 miejsca pracy z pensją w wysokości 740 zł miesięcznie. Do tej pory na pracę zdecydowały się trzy osoby. Reszta, skierowana tu między innymi przez MOPR, wykruszyła się, bo pensja okazały się zbyt niskie.
Pobierz
-
200910081119350982
484363_200910081119350982 ・38.72 kB
-
201103161625470060
629817_201103161625470060 ・38.72 kB
-
201103241654460613
631597_201103241654460613 ・38.72 kB
Źródło: „Gazeta Wyborcza”