W Hiszpanii powstają jedyne w swoim rodzaju spółdzielnie, których celem jest rewolucyjna zmiana zarówno systemu gospodarczego jak i stosunków społecznych - pisze Paulina Wajszczak z Katalonii dla Ekonomiaspoleczna.pl.
Diana nie wygląda na rewolucjonistkę. Biorąc pod uwagę ultra innowacyjny i oryginalny tryb życia jaki prowadzi, można nawet powiedzieć, że, wygląda zwyczajnie. Proste, ciemne włosy, okulary, chustka w kwiatki i granatowe dżinsy, żadnego kolczyka czy tatuażu, dredów czy makijażu, wprost przeciwnie. Opowiada z pasją, porządkuje logicznie poszczególne wątki, grzecznie się uśmiecha. Zna portugalski, angielski, hiszpański, trochę katalońskiego i francuskiego, jest nauczycielką tańca współczesnego.
Od niemal pół roku Diana mieszka w Barcelonie i pracuje w Cooperativa Integral Catalana – spółdzielni, której celem jest stworzenie całościowego, alternatywnego systemu funkcjonowania człowieka w społeczeństwie, w oparciu o wypracowane współcześnie normy i wartości, zupełnie niezależnie od norm powszechnie obowiązujących oraz co ważniejsze – od państwa. Z własną opieką zdrowotną, systemem edukacji, walutą, komunikacją, zaopatrzeniem w żywność czy mieszkalnictwem.
Co najważniejsze – bez względu na to, jak utopijnie brzmią idee CIC – tu, w Barcelonie udaje się je realizować, w co angażują się już rzesze ludzi.
Wspólnie realizują jedną z fundamentalnych zasad przedsiębiorczości społecznej – transformują problemy i przeszkody jakie stworzył stary system w rozwiązania korzystne dla swoich członków.
Uroki minimum
Diana jest Portugalką, do Barcelony przyjechała 6 miesięcy temu. Znalazła pracę w jednym z lokalnych stowarzyszeń kulturalnych. Nie mogła zacząć pracować, bo pojawił się problem związany z rozliczeniami finansowymi. Aby uczyć w Stowarzyszeniu, Diana musiała zarejestrować się jako tzw. autonomo, czyli wolny strzelec, co, mówiąc krótko, absolutnie się nie opłaca. Z niezrozumiałych względów życie freelancera w Hiszpanii jest skazane na finansową porażkę, o ile nie zarabia on poważnych pieniędzy i nie może płacić horendalnie wysokich podatków.
Stowarzyszenie nie mogło zapłacić wiele za lekcje tańca, ale na szczęście dla Diany, ktoś skierował ją do CIC. Tu, w ramach specjalnego projektu przeznaczonego dla freelancerów, zatrudniono ją jako wolontariuszkę, która od tej pory nauczała tańca z ramienia kooperatywy i za jej pośrednictwem odbierała swoje wynagrodzenie. Cała operacja jest jak najbardziej legalna i przejrzysta, nad czym czuwa specjalna „Sekcja Prawnicza“ CIC czyli grupa prawników specjalizujących się w wyszukiwaniu i wykorzystywaniu luk prawnych na korzyść obywateli i społeczności.
Dla oficjalnego systemu podatkowego Diana nie istnieje, co zresztą to i tak nie ma znaczenia, bo właściwie żyje bez pieniędzy.
– Od kiedy trafiłam do CIC zostałam tu na stałe. Większość pieniędzy, jakie zarobiłam w stowarzyszeniu, przeznaczyłam na lekcje tańca u kogoś dużo lepszego ode mnie. W marcu po raz pierwszy odebrałam pensję w formie pieniężnej, bo była mi w końcu potrzebna. Na początku miałam trochę oszczędności, a poza tym ograniczyłam swoje potrzeby konsumpcyjne do minimum. Jem w Aurea Social, tutaj kręci się całe moje życie. Nie interesują mnie zakupy jako takie, a ubrania czy inne przedmioty zdobywam na zasadzie wymiany. Dużo się uczę i pracuję – mówi Diana.
Aurea Social o którym wspomina Diana to ośrodek wymiany idei i myśli stworzony w ramach CIC. Jego siedziba mieści się na ulicy Sardenya, tuż obok Sagrada Familia, w obleganej przez turystów części miasta.
Samozarządzanie sobą
Na obiad w Aurea trzeba się zapisać przed 11, żeby osoby, które danego dnia gotują wiedziały dla ilu osób trzeba przygotować posiłek. Czasem chętnych jest 10, czasem 35. Goście z zewnątrz płacą 5 Euro, a sam obiad mógłby zawstydzić niejedną restaurację: składa się zawsze z kilku dań i deseru, a jego podstawą są świeże warzywa.
Gotuje zazwyczaj Maria, która prowadzi także warsztaty kuchni makrobiotycznej. W zamian za lekcje uczniowie pomagają jej w kuchni. Pierwszą zasadą funkcjonowania w Aurea Social jest wzajemność: korzystam z tego co robią inni ludzie i odpłacam się jak mogę.
– Tu nie ma nic za darmo, my nikomu w niczym nie pomagamy – tłumaczy Carolina, odpowiedzialna w AS za kontakty z mediami – My po prostu współpracujemy ze sobą. Wszystko co się tu dzieje – opieka zdrowotna czy opracowywany przez nas sytem edukacji – opiera się na osobistej odpowiedzilaności jednostki za swój własny rozwój i dobrobyt. Przy tym szczęście jednostki jest także sprawą całej społeczności, szczęśliwi ludzie tworzą szczęśliwy świat. Społeczność stara się zapewnić jednostkom wszystko co jest konieczne do zadbania o swoje szczęście. Ale jak to zostanie wykorzystane – to już indywidualna sprawa każdego z nas – tłumaczy Carolina.
Jak wzajemność wygląda w praktyce? Dość łatwo przyjrzeć się temu na przykładzie opartego na zasadzie „self menagement“ systemu zdrowotnego „Sha“ (Salud Holistica Autogestionada). Tworzą go w głównej mierze wolontariusze, specjaliści wszelkich dziedzin medycyny. Bardzo ważna jest dla nich profilaktyka oraz całościowe spojrzenie na każdego człowieka. Nie ma tu słów „pacjent“ czy „specjalista“, nie istnieje leczony i leczący, najlepiej jeśli każdy człowiek sam wybierze co jest dla niego dobre.
– Każdy, kto chce zapisać się do systemu, musi wypełnić formularz w którym szczegółowo opisuje swoje zdrowie psychiczne i fizyczne dziś, rok temu, dwa lata temu. Musi uwzględnić w tym formularzu każdy element życia – uczucia, pracę, stan materialny. Bardzo często okazuje się, że ten pierwszy wywiad rozjaśnia przyczyny ewentualnych dolegliwości. – mówi Carolina. Do „Sha“ zapisać może się każdy i za darmo.
Wezwanie do rewolucji
Piętnastego marca 2013 roku, Aurea Social brała udział w akcji pt. „Wezwanie do Ogólnej Rewolucji“ zorganizowanej w 3 rocznicę powstania Cooperativa Integral Catalana. Akcja obchodzona była we wszystkich hiszpańskich odnogach CIC oraz w zaprzyjaźnionych organizacjach. Projekt „Ogólnej Rewolucji“ jest dziełem m.in. twórców CIC, w większości Katalończyków.
Jest wśród nich m.in. Enric Duran, słynny ze względu na prowokacyjną akcję protestacyjną w ramach której wziął 68 kredytów w 39 hiszpańskich bankach na łączną kwotę 492 tysiące Euro, udając zamożnego właściciela firmy. Celem akcji była demaskacja i analiza tradycyjnego systemu ekonomicznego, jego wad a przede wszystkim nierentowności oraz skłonności do podporządkowywania się biurokracji i stereotypom nawet w sytuacji zagrożenia.
Duran, znany także jako Robin Bank, pieniądze pożyczone od banków zainwestował w walkę z kapitalizmem, a swoje doświadczenia a swoje doświadczenia opisał w książce: pt. Insumision a la Banca (2009), w której do podobnych eksperymentów zachęca czytelników. Opisuje także, jak pozbywać się powoli tzw. dóbr prywatnych, co w stosownych okolicznościach czyni obywateli właściwie bezkarnymi kredytobiorcami. Duranowi wytoczono proces, a bronią go rzecz jasna prawnicy z „Sekcji Prawniczej“ CIC.
Aurea Social ma swoją siedzibę w eleganckim, wręcz ekskluzywnym budynku przy ulicy Sardenya, niegdyś należącym do bogatej barcelońskiej rodziny, która prowadziła tu jedno ze swoich SPA. – Niestety firma upadła, właścicieli posesji nie stać było na jej utrzymanie, lada dzień miała zostać skonfiskowana przez bank. W 2011 roku przypadkiem trafili na siebie właściciele i przedstawiciele spółdzielni. Udało się znaleźć luki prawne, dzięki którym dawne SPA wynajęto kooperatywie za symboliczną kwotę, co pozwoliło odroczyć konfiskatę przez bank. Sprawa jest w toku i jest nadzieja, że dzięki prawnym kruczkom potrwa dość długo – opowiada Carolina.
Krok po kroku
Wielkie, oszklone drzwi rozsuwają się bezszelestnie, za kontuarem recepcji w Aurea Social siedzi zawsze ktoś nietuzinkowy i uśmiechnięty. Czasem jest to pan w okularach z długą siwą brodą, czasem młoda, uśmiechnięta dziewczyna z malutkim kolczykiem w nosie, czasem Carmen, pani w średnim wieku, która wydaje się być wyjątkowo kompetentna. Odbierają telefony, udzielają informacji. Pracują na rzecz spółdzielni, by móc korzystać z bardzo szerokiej oferty jej usług.
W czterokondygnacyjnej kamienicy odbywają się warsztaty, zajęcia, seminaria, dyskusje. Na dachu jest ogród – zasadzony zresztą przy okazji ostatniego „Wezwania do Ogólnej Rewolucji“ – głównie zioła, pomidory, warzywa. Spotykają się tu rodzice dzieci edukowanych w trybie tzw. homeschooling, tutaj mieści się również biblioteka.
W ramach CIC obok Aurea Social działają także tzw. EcoXarxa czyli organiczne farmy żywności, które zaoopatrują kooperatywę w jedzenie. Duża część transakcji między członkami kooperatywy odbywa się na zasadzie wymiany barterowej lub przy użyciu alternatywnej waluty „eco“.
Aurea Social to jednak nie tylko bydynek przy ul. Sardenya. „Sekcja Prawnicza“ doprowadziła do zajęcia – całkowicie legalnie, za pomocą tej samej techniki najmu za symboliczną kwotę, jednej z kamienic w barcelońskiej dzielnicy Raval, tworząc precedens jeśli chodzi o gospodarowanie budynkami, których właściciele zbankrutowali.
– Mieszkańcy tego budynku płacą tzw. socjalny czynsz, dbają o nieruchomość i swoje mieszkania, dlatego na podstawie ugody między właścicielem i bankiem sąd przyznał im prawo do użytkowania mieszkań przez kolejne 5 lat – mówi Carolina – Przy okazji tworzą oni wspólnotę, która rządzi się swoimi wewnętrznymi prawami, m.in. zasadą wzajemności.
Aurea Social rośnie w siłę, trudno zliczyć wszystkie obszary działalności i aktywności jej twórców. – Praca tu jest tak fascynująca i wciągająca, daje takie poczucie satysfakcji, że nie można się od niej oderwać – mówi Diana.
Wszystkie osoby i ozrganizacje zainteresowane wzięciem udziału w Ogólnej Rewolucji – mogą zgłosić się za pośrednictwem strony internetowej do udziału w międzynarodownym spotkaniu na ten temat. Termin jest jeszcze nie znany, sugerowane miejsce – Katalonia, Hiszpania.
Pobierz
-
201404140951240912
974613_201404140951240912 ・38.72 kB
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl