Od 3 kwietnia do 30 listopada 2017 roku Fundacja Park Śląski realizuje przedsięwzięcie pod tytułem: „O czym pisko i tyrliko ptok spod familoka? – ptasi projekt edukacyjny dla mieszkańców śląskich miast”, dofinansowany przez Fundację PZU. Celem projektu jest nauczenie „mieszczuchów” nadstawiania ucha do ptaków oraz rozpoznawania częstych gatunków. Z aglomeracji śląskiej daleko jest do lasu, więc przy okazji promujemy wielką wartość Parku Śląskiego
Z powodu szybko postępującej urbanizacji przewiduje się, że do roku 2025 populacja ludzi w miastach wyniesie 5 miliardów i będzie stanowić 65% populacji światowej. Oznacza to, że większość ludzi będzie miało znikomy kontakt z dziką przyrodą w naturalnych siedliskach, którą będzie widywało tylko na terenie miast.
W najtrudniejszej sytuacji są dzieci, które wychowują się w mieście. Poznawanie przyrody poprzez komputer i Internet powoduje, że nie odnajdują się w terenie, boją się przyrody i jej odgłosów, nie wiedzą jak się zachować w parku, czy w lesie. Brak kontaktu z przyrodą to stres, depresja, choroby fizyczne, psychiczne oraz w efekcie obniżona jakość życia.
Istnieje pilna potrzeba pokazania „mieszczuchom” przyjemności czerpanej z kontaktu z naturą, a kolorowe i śpiewające ptaki są bardzo dobrym wyborem do nauki. Ptaki są zwierzętami dającymi się łatwo obserwować w mieście, nawet tam, gdzie zieleń miejska jest znikoma.
– Nadrzędnym celem projektu jest nauczenie odbiorców rozpoznawania głosów ptaków w miastach wraz ze szkoleniem na temat prawidłowego dokarmiania ptaków, konstrukcji skrzynek lęgowych, postępowania w wypadkach z ptakami – mówi prezes Fundacji Park Śląski, Anna Poraj. – Projekt ma nie tylko wspomagać rozwój wspólnot rodzinnych i społeczności lokalnych, ale również wspierać naukę, edukację, oświatę i wychowanie, jak również aktywny wypoczynek dzieci i młodzieży – dodaje.
Jednocześnie nietrudno dostrzec, że projekt realizuje szeroko rozumiane cele ekologiczne i ochroniarskie w stosunku do zwierząt oraz przyczyni się do ochrony dziedzictwa przyrodniczego.
Ewa Kulisz, koordynator projektu, która specjalizuje się w wolontariacie seniorów, podkreśla, że „wartością projektu jest także wyciszenie oraz odstresowanie odbiorców przez zachęcenie ich do słuchania głosów ptaków. Zainteresowanie ptakami to prosty sposób na przeciwdziałanie nudzie, depresji, nerwicy poprzez promocję przyjemnego hobby jakim jest majsterkowanie przy budkach dla ptaków, czy poszukiwanie ciekawych gatunków w terenie”.
Pierwszym działaniem, które podjęliśmy w ramach przedsięwzięcia, był zakup oraz wywieszenie w Parku Śląskim dwudziestu skrzynek lęgowych dla ptaków. Sprowadziliśmy je z Brwinowa pod Warszawą, od pana Adama Tarłowskiego z firmy Ussuri Ochrona Przyrody Sp.z.o.o.
Wieszając skrzynki lęgowe, najlepiej kierować się ideą zwiększenia różnorodności gatunkowej ptaków w terenie. W związku z tym – zamontowaliśmy zarówno budki dla małych dziuplaków (np.: modraszka), tych nieco większych (wielkości bogatki), jak również skrzynki dla szpaków i kawek, a nawet rzadziej stosowane budki dla pół-dziuplaków (jak rudzik, czy muchołówki). Trudno uznać za prawidłowe wieszanie „sztucznych gniazd” tylko dla bogatki – i tak jest najpospolitszą sikorą, więc nie trzeba jej „pomagać” w wypieraniu mniejszych gatunków ptaków, z którymi konkuruje o miejsca gniazdowe.
Przez cały okres lęgowy ślady zajęcia przez ptaki zanotowano w połowie skrzynek (50%). Jest to bardzo dobry wynik, ponieważ szczyt procentu zajęcia skrzynek przypada zwykle w drugim lub trzecim roku od montażu. Trzecia dekada kwietnia jest ponadto dość późnym terminem; marzec jest bardziej efektywny.
W Parku Śląskim mamy stałą trasę podczas zajęć ornitologicznych w terenie. Nasz projekt to również warsztaty, na których aktywnie korzystaliśmy ze skrzynek. Zaprosiliśmy na wiosenne spacery dorosłych, a następnie i dzieci – u schyłku ptasich lęgów w lipcu. Udało się wyciągnąć w teren nawet seniorów, którzy 20 maja bawili się na Kongresie Seniorów w Parku Śląskim.
Każda wyprawa na ptaki była inna. Odkryliśmy, że kowaliki wykarmiły pisklęta w dziupli, która potem była użyta przez parę modraszek. Innym razem zaobserwowaliśmy przejęcie dziupli pary kowalików przez parę dzięciołów dużych, które parę lat temu tę dziuplę wykuły. Poszukiwaliśmy razem zużytych gniazd kosów zamaskowanych wśród kłujących gałęzi berberysów. Tropiliśmy po śpiewie samca pleszki z czerwonym brzuchem. Uczyliśmy się odróżniać głos pierwiosnka („cilp-calp, cilp-calp”) od świstunki (dźwięk przypominający rozruch silnika samochodu) oraz kosa, który ze swoim fletowym głosem i frazą przypominającą przekomarzanie pytaniem „dokąd idziesz?”, został mianowany mistrzem śpiewu.
Projekt „O czym pisko i tyrliko ptok spod familoka?” ma jeszcze jedno, bardziej kameralne i intymne, działanie. Zakupiliśmy rejestrator cyfrowy oraz przygotowaliśmy własnoręcznie bank głosów ptaków z Parku Śląskiego. Wprawne ucho wychwyci, że kosy, śpiewaki, sikory, czy szpaki wplatają w swój śpiew interesujące elementy trudne do wychwycenia w innych niż park miejscach. Niekiedy są to gwizdy przypominające wołanie psa przez właściciela, innym razem dźwięk motorynki lub głośnego samochodu. Przed nami praca nad utworzeniem kanału na YouTube, gdzie głosy te zostaną opublikowane.
Warto dodać, że projekty terenowe organizowane w obszarach miejskich zawsze są szczególnie pouczające dla przyrodników. Z jednej strony, zwierzęta są prostsze do obserwacji niż te płochliwe w naturalnych siedliskach. Jednak z drugiej strony, praca z grupą uczniów jest okazją do zweryfikowania, jak poszczególne gatunki reagują na człowieka oraz które sobie lepiej z tym kontaktem radzą. Ponieważ tracimy naturalne lasy w zastraszającym tempie, można w ten sposób uzyskać pogląd, jak będzie wyglądała edukacja przyrodnicza w przyszłości, kiedy poza zielenią miejską może nie być innych okazji do obserwacji. Nawet jeżeli niewesoło to zabrzmiało, taka właśnie przyszłość czeka kolejne pokolenia ludzi.
Źródło: informacja własna organizatorów